Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Zrobiono prób kilka przypomnienia się, — bez skutku. Jeden z najświetniejszych okazów krwi tej, ożeniony z księżniczką, hrabia Anicet, którego interessa, mimo ożenienia się, dość były zaplątane, przybył do Skomorowa sam — aby poznać kuzyna. Przyjęto go tu tak, że drugiego dnia musiał kazać zaprzęgać i — umknął. Hr. Kwiryn mu wręcz powiedział, że rodzina go dawniej w młodości znać nie chciała; on teraz poznawać się z nią nie ma ochoty. — Wychowano mnie na parobka — musiałem nim zostać. Raz wdziawszy buty juchtowe i siermiężkę, zrzucać ich nie myślę. Cobyście wy robili teraz zemną, ja z wami? Jabym wam pokoje zasmrodził, a wy u mnie tygodnia-byście na moim krupniku ze słoniną nie wytrzymali. Hr. Anicet, powróciwszy z tej wycieczki, ogłosił, że kuzyn jest — wielce excentryczny! Pocichu dodawał, że pewnie na tem skończy, iż się z jaką Paraską ożeni. Ruszano ramionami. Pan ze Skomorowa dalej poswojemu gospodarował.Życie prowadził, jakeśmy mówili, najprostsze. Najczęściej jadał z parobkami; nosił się gorzej od ekonoma, jeździł bryczką bez resorów, a mieszkał.... W Skomorowie zastał drewniany duży dwór odwieczny. Pochodził on z tych czasów, gdy w la- sach były sosny, jakich dziś niema, i gdy ludzie budowali z jutrem. Niezgrabny, ciężki, nieforemny, dwór ów trzymał się przecież. Hr. Kwiryn zajmował zaledwie część małą rozległej budowy. W reszcie jej były składy, spichlerzyki porobione z pokojów; jedna sala przeznaczoną była dla kocących się owiec w zimie. Dziedzic mieścił się w trzech izbach z przedpokoikiem; zimą jedna z nich tylko była opalaną. Ponieważ gości, z małemi wyjątkami, nie przyjmował nigdy, w jednej izbie sypiał, pisał regestra, jadł i odpoczywał. Zimą musiał w niej i przybywających przyjmować. O wygody, a tem mniej o powierzchowność nie dbając, hrabia ograniczał się w mieszkaniu swem łóżkiem starem, komodą znalezioną w Skomorowie i zrestaurowaną, stolikiem i trzema krzesłami. Nie było jeszcze dotąd praktyki, aby się czwartego okazała potrzeba. Żelazny, mocno okowany sepet, okryty jakąś skórą, stał pod łóżkiem. Była to kassa. Dla bezpieczeństwa dwa ucha ją do podłogi trzymały, jak przykutą. Wszystko odpowiadało temu urządzeniu domu. Wprawdzie rodzina dając mu majątek, jakąś ruchomość, w niej sreberka, coś szkła i porcelany raczyła wydzielić, ale to wszystko stało zamknięte i nieużywane; hrabia jadł na miskach glinianych. Garderoba, w której frak dla prezentacyi ja- kiejś przed laty dziesięcią sprawiony, pierwsze miejsce zajmował, obwinięty starą serwetą — redukował się do najkonieczniejszych części składowych. Rząd w domu, w gospodarstwie, w interessach był w najściślejszem słowa tego znaczeniu — despotyczny. Nie wyręczał się hrabia nikim; rozprawiać z nim było próżno. Officyaliści byli podkomendnymi, żaden z nich woli swej nie miał. Jedyny sługa, który od młodości mu towarzyszył, bo razem z nim chłopcem był w szkołach, wdrożony był do tego, ażeby, jak pan jego, robił wszystko, czego było potrzeba, nie wymawiając się od niczego. Straszny ten wyręczyciel pana, oko jego, ręka prawa, często pełnomocnik i wykonawca wyroków, zwał się Antkiem. Spieszczone to niegdyś w szkołach imię, pozostało przy nim teraz, gdy się zestarzał, przed czasem wyłysiał i posiwiał. Antek, jak jego pan, pięknym nigdy nie był, teraz nawet brzydkim się mógł nazwać, a mimo to, sławnym był ze swych miłosnych awantur. Był to najzajadliwszy prześladowca wszystkich młodziuchnych dziewcząt wiejskich, które się go niezmiernie obawiały. Hrabia na to patrzał przez szpary. Sam on nie był bez grzechu. Dwórki nie miały dobrej sławy, lecz osłaniała je Antka wielowładna protekcya. Chudy, mały, żółty, pokaszlujący, ale zwinny, żywy, pracowity, ruchawy, pan Antek miał we dworze oko na wszystko, Szpiegował, donosił, śledził, podglądał, zastępował ekonomów, wyręczał pisarza, stawał przy wymiarach, rewidował gorzelnię, jeździł z poleceniami pańskiemi, ale razem buty musiał czyścić i służyć do stołu. Z hrabią znali się już tak, że jeden drugiemu z twarzy czytał, jak z drukowanej książki. Dla Antka słowa dosyć było — rozumiał w lot. Za swe usługi nie wymagał wiele, i Bóg jeden wiedział co brał i czy co pobierał, jedno tylko miał, jakby wymówione i zapewnione], żeby go pan za dziewczęta nie sekował. Idealniejszego dla siebie sługi hrabia Kwiryn na świecie-by był nie znalazł. Czy do innych obowiązków Antek miał V dodatku ułatwianie panu jego fantazyi miłosnych — trudno dośledzić było; lecz, że się nigdy, mimo swego temperamentu, panu współzawodnictwem nie naraził — to pewna. Hrabia, mimo wielkiej pracowitości i zajęcia ciągłego, fantazye te miewał i nie bardzo się taił z niemi. W początkach były one tak skromne, tak nie wysoko sięgające, iż je łatwo zaspokoić było. Od niejakiego czasu jednakże Antek zauważył, iż gust pański stawał się coraz wybredniejszym. Sam sobie z tego nie zdając sprawy, hrabia ulegał temu pragnieniu jakiegoś ideału, potrzebie serca już więcej niż zmysłów, która człowieka najpłochszego w końcu zmusza stworzyć sobie rodzinę, szukać, nie zabawki, ale towarzyszki.Żenić się wprawdzie nie myślał jeszcze hrabia Kwiryn, ale nowe usposobienie zapowiadało, że na tem skończyć musi. Powiadają, że starzy kawalerowie do wyrzeczenia się swobody swego stanu są trudni. Jest to prawdą w pewnych temperamentach i do pewnych lat tylko. Najwięcej z nich zapóźno się opatruje, iż — na świecie samemu jednemu smutno, a na starość nieznośnie. Hrabia Kwiryn wcale sobie tego nie mówił — lecz zaczynał gonić za ideałami. Oglądał się za pięknemi twarzyczkami — parę razy robił przegląd rodzin swoich oficyalistów — ale wśród nich nic się jakoś odpowiedniego nie znalazło. Gdy po kilkodniowej niebytności hrabia się zbliżył do swojego Skomorowa, i, niedojeżdżając do dworu, wysiadł z bryczki do siewaczy, bo pora była jesienna, a potem pieszo podążył do dworu, Antka znalazł w ganka; Antek bowiem nigdy się z miejsca razem z panem nie ruszał. Spojrzawszy na twarz, stary sługa zmiarkował zaraz, że hrabia powracał czemś — zmitrężony
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- — Jakim sposobem zdążył od ciebie w osiem minut pod kino Stolica? — Wcale nie zdążył! Jeżeli nie miał pod ręką samochodu… — Samochodem też by nie zdążył...
- Będzie myślał, że wezwałam Graysona z jednego powodu, a kiedy już świadek stanie na podium, przywalę z całej siły...
- Śmieszna ta nasza znajomość, myślałem, i to, że ja tak jak starzec, mędrzec czuję się wobec niego, ale coś z prawdy w tym było, najważniejsze już to, że on zawsze trzymał z...
- Żaden pisarz tak dotychczas nie pisał, ale już wkrótce miały to robić całe zastępy młodych, często wcale nie tak młodych, pisarzy na całym świe- cie...
- Nie wiem, co kto z nas myślał wtedy, ale żałosne udawanie, że wszystko jest w porządku, że nic się nie dzieje i nic się nie stanie, stwarzało atmosferę nie do zniesienia...
- Wszystko od razu się przy- pomina, ale robi się tak smutno, najbardziej dlatego, że Marek myślał, że do niczego się nie nadaje...
- Usłyszałem, jak wyszeptał: — Czy widział pan jego twarz, komandorze? Myślałem, że zamierza pana uderzyć...
- Zrobiło się ciemno jak w grobie i tak cicho że przez chwilę myślałem że nas powaliło trupem...
- Nie wiadomo skąd do Boskiego dotarło wsparcie; zajęty nowymi wojownikami Folko nie widział, kiedy i jak udało się garbusowi przeciąć grube drzewce broni Henny, ale ten wcale...
- I Scypion także wcale nie lekceważył tej kategorii żołnierzy, gdyż wiedział, że klęskę pod Kannami poniesiono nie z winy jakiegoś ich tchórzostwa i że nie ma w wojsku...