Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Cyr i w Wyższej Szkole Wojennej, zasadą, według której szkolono armię francuską, było: „atakować nieprzyjaciela, gdziekolwiek się go napotka". Spoglądając teraz na nią, dostrzegł kontur szkieletu. Lanrezac wahał się. Napisał do Joffre'a, że jeśli ruszy z ofensywą na północ od Sambry, Piąta Armia „może być narażona na wydanie bitwy samotnie", gdyż Brytyjczycy nie będą jeszcze gotowi do współdziałania. Gdyby natomiast obie armie miały działać wspólnie, Piąta Armia musi zaczekać do 23 lub 24 sierpnia. Joffre odpowiedział: „Pozostawiam panu całkowitą swobodę wyboru chwili rozpoczęcia waszej ofensywy".42 Nieprzyjaciel nie był tak idący na rękę. Oddziały armii von Biilowa, której główne siły atakowały właśnie Namur; zeszły nad Sambrę 21 sierpnia i wymusiły przejście w dwóch miejscach pomiędzy Namur i Charleroi. Lanrezac powiadomił wojska Piątej Armii, że ich własna ofensywa oczekuje na „sąsiednie armie" i że tymczasem mają przeciwstawiać się wszystkim niemieckim usiłowaniom przekroczenia rzeki. Ponieważ we francuskim słowniku wojskowym nie istniało wyrażenie „przygotowania defensywne", utrzymujący ten sektor X korpus ani się nie okopał, ani nie ustawił zapór z drutu kolczastego, ani w jakikolwiek inny sposób nie zorganizował obrony południowego brzegu, lecz czekał, by całą siłą rzucić się bezpośrednio na wroga.43 „Z grającymi trąbkami, z biciem werbli, z rozwiniętymi sztandarami", lecz bez przygotowania artyleryjskiego, Fran- Lawina klęsk i?. 307 cuzi biegli teraz pędem do ataku.44 Po ostrej walce zostali odrzuceni w tył, a z zapadnięciem nocy nieprzyjaciel zajął Tamines i jeszcze jedną wieś na południowej stronie rzeki. Ponad trzaskiem strzałów karabinowych i wybuchami pocisków słychać było w oddali głębszy dźwięk, podobny w tonie do gigantycznego bębna. To niemieckie działa oblężnicze rozpoczęły ostrzał fortów Namur. Przywleczone spod Liege „czterystadwudziestki" i „trzysta-piątki", ustawione na betonowych fundamentach w miejscach, skąd mogły dosięgnąć celu ogniem, obrzucały teraz drugą belgijską twierdzę dwutonowymi pociskami. Pociski nadlatywały z „długim, przenikliwym gwizdem" — pisała pewna Angielka, która pracowała w ochotniczym oddziale sanitarnym w Namur.45 Sprawiało wrażenie, że lecą one wprost na słyszące je osoby, gdziekolwiek by stały, i wybuchają w odległości metra od nich, niezależnie od tego, gdzie trafiały. Miasto trwało skulone z przerażenia przez te dwa dni przeraźliwego huku, gdy zniszczenie spadało z nieba na forty i dookoła nich. Skutki były te same co w Liege; te same wybuchy, beton kruszący się jak tynk, ludzie tracący zmysły w podziemnych komorach. Odcięte od reszty armii belgijskiej wojska garnizonowe i 4 dywizja poczuły się zupełnie opuszczone. Major Duruy, oficer łącznikowy Lanrezaca w Namur, przybył do kwatery Piątej Armii, by powiedzieć, że nie sądzi, aby forty mogły wytrzymać jeszcze jeden dzień bez jakiegoś dowodu francuskiej pomocy. „Muszą zobaczyć francuskie wojska, maszerujące z rozwiniętymi sztandarami, i usłyszeć grającą orkiestrę. Orkiestra musi być" — nalegał.46 Tej nocy wysłano trzy bataliony francuskie, czyli jeden pułk, składający się z 3000 ludzi, który następnego ranka przyłączył się do obrońców Namur. Obrona liczyła 37 000 ludzi. Siły niemieckie biorące udział w szturmie od 21 do 24 wahały się od 107000 do 153000 żołnierzy oraz od 400 do 500 dział. 21 sierpnia przed północą sir John French zawiadomił Kitchenera, że nie sądzi, aby przed 24 wybuchły poważniejsze walki. „Wydaje mi się, że znam dokładnie sytuację, i uważam, ze jest ona dla mnie pomyślna" — napisał.47 Nie znał jej tak dokładnie, jak myślał. Następnego dnia, gdy wojska brytyjskie podążały drogą na Mons „w docelowym kierunku na Soignies", patrole kawaleryjskie zameldowały, że po szosie Bruk-sela-Mons maszerują niemieckie korpusy również w kierunku na Soignies. Można było oczekiwać, że z pozycji, w której się znajdowali, dojdą do wioski jeszcze tej nocy. Było mało prawdopodobne, by nieprzyjaciel czekał na ustaloną przez sir Johna docelową datę 24 sierpnia