Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Gdzie jesteś, mój chłopcze? – pomyślała. – Wiem, że żyjesz. Wyczuwam twój daleki oddech. Co teraz robisz? Na pulpicie po lewej zapaliło się zielone światełko. – Słucham – powiedziała do komunikatora. – Doktor Bassskin!– to był głos Wattacetiego, mówiącego z mostka. – Odezwała się Hikahi! Jessst przy przekaźniku! I z–zna–lazła Creideikiego! – Przełącz ją tu! Rozległ się syk szumów, gdy operator wzmacniał stłumiony sygnał. – Gillian? To pani? – Tak, Hikahi. Dzięki Bogu! Nic ci nie jest? Czy Creideiki nadal jest przy przekaźniku? – Oboje czujemy się całkiem dobrze, Uzdrowicielko. Z tego, co powiedziały mi feny na mostku, wygląda na to, że na razie nie jesssteśmy wam potrzebni! – To przeklęci łgarze, patronolizy! I za każdego z nich dałabym sobie uciąć rękę. Słuchajcie, brakuje nam pięciu członków załogi. Powinniście wiedzieć, że dwaj z nich są atawistyczni i bardzo niebezpieczni. Przez chwilę słychać było tylko trzaski. W końcu przyszła odpowiedź. – Wiemy, co się z nimi stało, Gillian. Czterech z nich nie żyje. Gillian zakryła ręką oczy. – Dobry Boże... – Keepiru jessst z nami – odparła Hikahi na pytanie, którego Gillian nie odważyła się zadać. – Biedny Akki – westchnęła Gillian. – Przekaż na Calafię, że spełnił swój obowiązek. Keepiru mówi, że midszypmen do końca był zupełnie świadom tego, co robi, i pierwszy rzucił wyzwanie wrogowi. Gillian nie spodobały się implikacje tej wiadomości. – Hikahi, teraz ty tu dowodzisz. Potrzebujemy cię tu – i to zaraz. W tej chwili oficjalnie przekazuję ci... – Nie, Gillian – przerwał jej śpiewny głos. – Proszę. Jeszcze nie. Ten stateczek powinien jeszcze załatwić kilka spraw. Trzeba ściągnąć tych z wyspy i odzyskać ochotników Kiqui. – Nie wiem, czy będziemy mieli na to czas – powiedziała, czując gorzki smak tych słów. Pomyślała o zdolnej, zawsze usuwającej się w cień Dennie Sudman, o erudycie Sah’ocie i o Toshiu, tak młodym i dzielnym. – Czy sssą wiadomości od Toma? Czy ogłosiliście alarm? – Ani jedno, ani drugie. Jednak... – A więc o c–co chodzi? Nie potrafiła tego wyjaśnić. Spróbowała w troistym. * Jakiż przeszywający słyszę dźwięk – * Śpiew sygnałów, szum silników – * Łzy opuszczonej miłości – * Wkrótce, już tak niedługo... * Na stateczku zapadło długie milczenie. Potem odpowiedział jej głos Creideikiego, nie Hikahi. W jego powtarzającym się, nieskomplikowanym troistym było coś, co Gillian zaledwie wyczuwała, coś głębszego i odrobinę niesamowitego. * Dźwięki, wszystkie dźwięki Odpowiedzcie coś Odpowiedzcie coś: * Czyny, wszystkie czyny Czyńcie dźwięk Czyńcie dźwięk: * Lecz obowiązek, tylko obowiązek Wzywa w milczeniu Wzywa w milczeniu: Gillian ledwie oddychała słuchając ostatnich słów Creideikiego. Dreszcz przebiegł jej po krzyżu. – Na razie, Gillian – rzekła Hikahi. – Zrobisz to, co będziesz musiała. Wrócimy najszybciej, jak się da. Nie czekajcie na nasss. – Hikahi! – Gillian sięgnęła po komunikator, lecz połączenie przerwano, zanim zdążyła powiedzieć choć słowo. 95. Toshio – Obydwie śluzy są zaryglowane od wewnątrz – wysapał Toshio, wróciwszy do kryjówki. – Wygląda na to, że będziemy musieli wyślizgnąć się pańskim sposobem. Charles Dart kiwnął głową i poprowadził go do silników impulsowych na rufie małego stateczku. Dwukrotnie musieli szukać kryjówki na wysokich drzewach, gdy dołem przechodziły patrolujące wyspę Stenosy. Szalonym delfinom jakoś nie przychodziło do głowy, aby szukać uciekinierów wśród gałęzi. Jednak Toshio wiedział, że on i Charlie znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, jeśli feny zauważą ich na otwartej przestrzeni. Charlie zdjął pokrywę komory konserwacyjnej między silnikami. – Wszedłem do środka czołgając się między przewodami zasilającymi, o tam, aż dotarłem do klapy w tamtej grodzi – wskazał palcem. Toshio zajrzał w labirynt rur. Ze zdumieniem spojrzał na Darta. – Nic dziwnego, że nikt nie spodziewał się pasażera na gapę. Czy w ten sam sposób dostał się pan do zbrojowni? Wspinając się kanałami, w których nie zmieściłby się żaden człowiek? Planetolog kiwnął głową. – Sądzę, że nie możesz tam iść ze mną. To oznacza, że będę musiał sam przyprowadzić te małe stworki, tak? Toshio przytaknął. – Myślę, że są zamknięci na rufie. Tu ma pan voder. Podał szympansowi translator. Aparat wyglądał jak duży medalion z łańcuszkiem
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Bywaj|e nam, druhu ozwaB si przyjaznie Czcibor, gdy ]Vtieszko daB znak, aby kmie podszedB bli|ej opowiadaj, co[ widziaB i zdziaBaB! KrzesisBaw pomieszany i zawstydzony obecno[ci ksi|t podszedB do stoBu i bez sBowa poBo|yB przed Mieszkiem Hodonowe pismo, które uprzednio jeszcze idc za klucznikiem dobyB ze swego woreczka
- Jasne, że jest jeszcze off Broadway, a nawet off off Broadway, lecz to już inna cywilizacja...
- Więc przyszliście pieszo z braku pieniędzy? NIEZNAJOMY Taak! MATKA (uśmiecha się) I pewnie nic nie jedliście? NIEZNAJOMY Taak! MATKA Bardzo pan jeszcze...
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- Bywają rafy o kształcie piramidy — pojedyncze szczyty sterczące znad wody; inne mają formę koła złożonego z wielkich kamieni; inne jeszcze tworzą korytarze...
- Gdy Rikki przybył do domu, wyszedł na jego spotkanie Teodorek wraz ze swym tatusiem i mamusią (wciąż jeszcze bladą, bo niedawno dopiero ocucono ją z omdlenia) i wszyscy troje...
- Pytacie, dlaczego ta trzecia i ostatnia bajka nie jest o moim trzecim dziecku, o OleDce? No a jak|e mo|e by o niej? Przecie| ona, biedactwo, nie ma jeszcze ani jednego zba
- Do przyjęcia zachodnioeuropejskiego systemu konstytucyjnego i parlamentarnego Turcja jeszcze nie dojrzała, toteż kiedy konstytucja nie spełniła swego zadania...
- Czy kiedyś jeszcze je zobaczę? Na placu mogło się pomieścić milion ludzi, którzy dzięki specjalnym urządzeniom optycznym i akustycznym mogli doskonale widzieć i słyszeć...
- Ja, gdy będę mógł, przyjdę, gdy będzie potrzeba, ale do mojego domu… Blada twarz starej jeszcze z wyrazem bólu, wymówki, niemego jęku podniosła się ku synowi, drżąca...