Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Być może - myślałem - mam jakąś insty towną potrzebę stawiania się na stanowisku, gdzie mógłbym służyć innym. każdym razie to właśnie RG-32 stanowił logiczny wybór; zaprawdę jedyny. W pewnym sensie trudno wyjaśnić, czego potrzebowaliśmy. Archie (fu cjonował zwyczaj nazywania robotów zwyczajnymi imionami powstatyn przekręcenia ich numeru seryjnego) nic pytał o przyczyny ani o gwarar bezpieczeństwa. Przyjąłby każdy rozkaz, który był zdolny zrozumieć i wy nać, z takim samym brakiem emocji, jaki wykazałby, gdyby poprosić g< podniesienie ręki. Tak być musiało, skoro był robotem. Szczegóły jednak zajmowały czas. - Kiedy już znajdziesz się w przyszłości - powiedział jeden ze starsz Temporalistów - możesz pozostać tam tak długo, jak będziesz uważał potrzebne dla dokonania pożytecznych obserwacji. Kiedy skończysz, pr dziesz do swojej maszyny i wtedy, nastawiwwszy przełączniki w sposób, jat 118 IsaacAsIi ny, wraz z nią wrócisz do tej samej minuty, w której odszedłeś. Znik-a nam będzie się wydawało, że jesteś z powrotem ułamek sekundy ej, chociaż ty możesz odnieść wrażenie, że spędziłeś w przyszłości ń lub pięć lat. Naturalnie, gdy będziesz odchodził, musisz się upewnić, stawiłeś maszynę w bezpiecznym miejscu. Ale to nie powinno być trud-miewaźjest bardzo zwrotna. I będziesz musiał pamiętać, gdzie ją posta-oraz jak do niej wrócić. Iprawa przeciągała się, bo co i rusz któryś z Temporalistów przypominał nową trudność. I tak, jeden z nich nagle powiedział: Ciekawe, jak bardzo zmieni się język przez dwa wieki? ituralnie odpowiedzi nie dało się sformułować i wynikła wielka debata, waż uznano, że może nie być wtedy żadnych szans porozumienia się, bo e ani by nie rozumiał, ani nie był rozumiany. Zwróćcie uwagę, że język angielski przez kilka wieków stawał się języ-uniwersalnym i jest pewne, źe»ta tendencja będzie się utrzymywała dwa następne stulecia - rzekł w końcu zwięźle jeden Temporalista. - mienił się też zasadniczo przez ostatnie dwieście lat, więc dlaczego miał-; zmienić przez następne dwieście? A nawet jeśli, to będą musieli istnieć ii, którzy potrafią mówić czymś, co powiedzmy, będą nazywać "staroźyt-angielskim". A nawet, gdyby nie istnieli, to Arenie nadal może czynić ;eczne obserwacje. Przekazanie informacji, czy istnieje funkcjonujące czeństwo, niekoniecznie wymaga mówienia. ynikły inne problemy. Co jeśli Archie spotka się z wrogością? Co, jeśli e przyszłości znaleźliby i zniszczyli maszynę, czy to ze złej woli, czy też z ,edzy? Mądrze byłoby zaprojektować silnik czasowy tak zminiaturyzowany, że la by go nosić w kieszeni - powiedział inny Temporalista. - W takim dku dałoby się opuścić niebezpieczne miejsce w dowolnym czasie. Nawet, gdyby to było w ogóle możliwe - wtrącił się następny - praw-idobnie wynalezienie tak małego silnika zajęłoby tyle czasu, że my - lub ;j nasi następcy - przeżyliby dwa wieki od tego momentu i wtedy nie >a by już używać jakiejkolwiek maszyny. Nie, jeśli zajdzie jakiś wypadek, ie po prostu nie wróci i będziemy musieli spróbować znowu. ostało to powiedziane w obecności Archiego, ale oczywiście nie miało to zna-a. Arenie mógł kontemplować wygnanie w czasie lub nawet swoją własną Ukcję, nie tracąc równowagi, pod warunkjiem, że wykonywał rozkazy. Dru-rawo Robotyki, które głosi konieczność wykonywania poleceń przez robota, Eedza Trzecie, głoszące z kolei, że robot ma bronić własnego istnienia. końcu, oczywiście, wszystko zostało powiedziane i nikt nie mógł już ftOBOTA 119 wymyśleć ostrzeżenia lub obiekcji, lub możliwości, która nie została w pi naświetlona. Arenie powtórzył wszystko, co zostało mu powiedziane, ze spokojem i f cyzją robota. Teraz należało nauczyć go obsługi maszyny. Tę umiejętn opanował również ze spokojem i precyzją robota. Musicie wiedzieć/że publika nie wiedziała w tym czasie o badaniach i podróżą w czasie. Nie był to drogi projekt, dopóki polegał na pracy nad t rią, ale badania eksperymentalne uszczupliły budżet i miały go uszczu jeszcze bardziej. Stało się to wielce niewygodne dla naukowców zaangaźo nych w wysiłek, którego cel wydawał się całkowicie niematerialny. W razie dużego niepowodzenia, które naruszyłoby stan publicznej kil część ludzi mogłah )dnicść krzyk i przyszłość projektu zostałaby pra dzona. Wszyscy Temporaliści zgadzali się, nawet bez koniecznej zazwył debaty, że należało donosić tylko o sukcesach i dopóki taki sukces nie zo odnotowany, publika musi się dowiad)»vać jak najmniej, jeśli w ogóle. Zebraliśmy się w odizolowanym, półpustynnym miejscu, w sprytnie et nionej przestrzeni przekazanej na Projekt Cztery. (Nawet ta nazwa zos tak pomyślana, żeby nie zdradzać natury prac, choć zawsze uderzało mnie większość ludzi myślała o czasie jako o czymś w rodzaju czwartego wymia że dlatego ktoś mógł zgadnąć, co robimy. Jednak o ile się nie mylę, nikc się to nie udało.) Wówczas, w pewnym momencie, kiedy wszyscy siedzieli z zapartym tch Arenie w maszynie podniósł rękę, aby dać znak, że zabiera się do rzeczy. oddechu później - jeśli w ogóle ktoś oddychał - maszyna pojawiła się i z ła kilka razy. Było to bardzo szybkie mignięcie. Nie byłem pewny, czy rzeczywiści zauważyłem. Wydawało mi się, że po prostu założyłem, że powinna mi jeśli pojawiała się w tej samej niemal chwili, co zniknęła - i zobaczyłem t( byłem przekonany, że powinienem zobaczyć. Miałem zamiar spytać inn czy oni także '"idzieli te mignięcia, ale zawsze obawiałem się zwracać do r chyba że odezwali się pierwsi. Oni byli bardzo ważnymi ludźmi, a ja za wie... ale już o tym mówiłem. Potem, również w zamieszaniu, kiedy wyp wano Archiego, zapomniałem o sprawie mignięć. To wcale nie było t ważne. Przerwa między zniknięciem a powrotem trwała tak krótko, że z powo niem moglibyśmy myśleć, że w ogóle Archie nie zniknął, jednak co do l nie było wątpliwości. Maszyna wróciła w zdecydowanie gorszym stanie prostu wyblakła