Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Smith wyczuł jej wahanie. - Co jeszcze? - zapytał bez ogródek. Tylo oparła się o parapet i założyła ręce na piersi. - Prezydent w ciągu najbliższych dziewięciu dni nigdzie się nie wybiera. Moglibyśmy więc w tym czasie skorzystać z jego Air Force One. Co pan na to? Logan milczał. Tylo podeszła do niego na tyle blisko, że czuł zapach jej perfum. - Pracuje pan bezpośrednio dla prezydenta - rzekła. - Nikt inny nie nadaje priorytetu COSMIC. North miał dostać nominację w przyszłorocznych wyborach. Jego samolot rozbił się na pustyni, a teraz zaczyna się mówić, że to nie był wypadek. Czy nie należałoby więc profilaktycznie sprawdzić także prezydencki samolot? - Niewątpliwie ma pani rację. Pamela Esterhaus położyła na stole kartkę z faksu, tak by oboje mogli zapoznać się z jej treścią. - Jeśli Mollie ukryła kogokolwiek, nie zrobiła tego przy naszym udziale. W ciągu ostatnich czterdziestu godzin nikt nie został włączony do programu. Dwaj świadkowie byli przerzuceni w ubiegłą sobotę i to jedyna nasza działalność w ostatnim tygodniu. Przykro mi. Smith od samego początku miał świadomość, że niewielkie są szanse na celny strzał. - Dziękuję za pomoc - rzekł. - Mam jeszcze jedno miejsce do sprawdzenia. - Chyba wiem jakie - powiedziała Esterhaus z wyraźną troską w głosie. - Proszę uważać na to, co będzie się dziać za pańskimi plecami. Chłopcy po przeciwnej stronie rzeki kierują się zasadami zgoła odmiennymi od naszych. Nawet gdyby pan był bratem bliźniakiem prezydenta, i tak mieliby na względzie wyłącznie własny interes. - Mówiąc oględnie - podsumował Smith. Przed opuszczeniem budynku Hoovera Smith zadzwonił do sędziego Simona Esterhausa, do jego rezydencji w Georgetown. - Skontaktowałem się z programem ochrony świadków Departamentu Sprawiedliwości. Bez rezultatu. W słuchawce dało się słyszeć głośne westchnienie. - Nie uprzedzał mnie pan, że zamierza to zrobić - rzekł sędzia. Logana zaskoczyła reakcja rozmówcy. - Czyżby to było coś niestosownego? - Nie. Nic z tych rzeczy. Ale mogłem ułatwić panu zadanie. Moja żona... - Już z nią mówiłem. - Rozumiem... Smith milczał, zastanawiając się nad dziwną reakcją Esterhausa. - Mówi pan, że nic nie znalazł - przerwał ciszę sędzia. - Jak to możliwe? - Mollie nie zwracała się do nich o pomoc. Wiedział pan, że one się znały jeszcze z czasów wojny z Irakiem? - Nie. Pierwsze słyszę. - Słowa te zostały wypowiedziane bez najmniejszej nutki zaskoczenia. - Jakie przedsięwzięcia planuje pan teraz? Gdy Smith powiedział mu, zagwizdał cicho. - Naprawdę sądzi pan, że Mollie mogła to zrobić? Znała tam kogoś? - Nie jestem pewien. Ale przecież Wydział Dochodzeń Kryminalnych musiał utrzymywać kontakty z Wydziałem Analiz CIA. Może dowiem się czegoś u nich. -A co z Collins? - Pracuję nad tym. Wydaje mi się, że wcale nie jest tak daleko, jak można by przypuszczać. - Zastanawia mnie, ile ona naprawdę wie i wobec kogo pozostaje lojalna - rzekł Esterhaus. - Musi być wystraszona. Przecież jej bezpośrednia przełożona została zamordowana. Może Mollie wprowadziła ją w takie sprawy, że teraz Collins nie chce się ujawnić. - Smith zachował dla siebie myśl, którą wypowiedział w rozmowie z Jessupem, że i ona pewnie wyruszyła na polowanie. - Proszę być spokojny, znajdę ją. - A więc niech mnie pan na bieżąco informuje o postępach sprawy. Logan był wyraźnie zdziwiony postawą sędziego, szczególnie zaś jego zainteresowaniem Collins. Może sędzia czuł się zagrożony, bo złożył podpis pod raportem komisji uznającym śmierć Northa za przypadkową. Ale przecież nie było żadnego powodu, by traktować Collins jak potencjalnego wroga. Wychodząc z budynku, analizował reakcję sędziego. I zapragnął poznać Rachel Collins, dowiedzieć się, co naprawdę myśli i co kryje się za szelmowskim uśmiechem tej Kalifornijki, którą widział na fotografiach u Mollie. Musisz być dobra, sprytna i bardzo ostra, pomyślał. W przeciwnym razie nie zwróciłabyś na siebie uwagi Mollie i nie zaskarbiłabyś sobie jej zaufania