Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Ale gdy zniknie wszelka różnica wtedy ucisza się ogień, milknie też drewno. Powiem też więcej, a zgodnie z prawdą: utajona w naturze siła w skrytości nienawidzi podobieństwa w tej mierze, w jakiej ono zawiera w sobie różnicę i zdwojenie, szuka w nim natomiast jednego, które podobieństwo ma w sobie i które w nim ta siła kocha dla niego samego. Tak samo usta szukają w winie smaku, to jest słodyczy. Gdyby woda miała smak wina, wówczas usta nie miałyby w winie więcej upodobania niż w wodzie. Z tej właśnie przyczyny powiedziałem, że w podobieństwie dusza nienawidzi podobieństwa i nie kocha go w nim samym i dla niego samego, kocha je raczej ze względu na ukryte w nim Jedno, które jest prawdziwym Ojcem, Początkiem bez początku wszystkiego co "w niebie i na ziemi". Dlatego mówię: jak długo między ogniem a drewnem istnieje i przejawia się podobieństwo, nie będzie tam prawdziwej radości, milczenia, spoczynku ani zadowolenia. Z tej racji mistrzowie mówią: stawaniu się ognia towarzyszy zmaganie się, wzburzenie, niepokój i czas, jego natomiast narodzeniu i radości obce są czas i odległość. Radość i wesele nikomu się nie kojarzy z dłużyzną i oddaleniem. Wszystko co tu powiedziałem, zgadza się z myślą Chrystusa: "Kobieta, kiedy rodzi, doznaje bólu, udręki i smutku, ale z chwilą narodzenia się dziecka zapomina o bólu i udręce" (J 16, 21). Dlatego w Ewangelii Pan upomina nas i zachęca, żebyśmy prosili Ojca niebieskiego o radość pełną. Św. Filip powiedział wtedy: "Panie, ukaż nam Ojca, a wystarczy nam" (J 14, 8). "Ojciec" nie znaczy bowiem "podobieństwo", lecz "zrodzenie" i "jedno", w którym podobieństwo milknie, a ucisza się też wszystko, co pragnie bytu. Możemy teraz jasno pojąć, dlaczego, z jakiego powodu człowiek nie doznaje pociechy w bólu i udręce oraz po szkodzie. W grę wchodzi tu stale jedna tylko i ta sama przyczyna: człowiek znajduje się daleko od Boga, nie uwolnił się od stworzeń, nie jest Jemu podobny i oziębła w nim Jego miłość. Ale jest tu coś innego jeszcze, a kto by zechciał dostrzec to i zrozumieć, doznałby należnej pociechy od przyczyn zewnętrznych. Ktoś poszedł jakąś drogą, dokonał albo też poniechał jakiegoś dzieła i właśnie przy tym spotkało go nieszczęście, złamał nogę lub rękę, stracił oko lub zachorował. A potem ciągle myśli sobie: "Gdybym był poszedł inną drogą albo czym innym się zajął, to by mi się nie przydarzyło". I tak trwa niepocieszony w przygniatającym go cierpieniu. A powinien sobie raczej pomyśleć: "Gdybym poszedł inną drogą albo co innego robił czy nie robił, mogłaby mi się łatwo przytrafić jakaś inna, znacznie cięższa szkoda lub kłopot". W ten sposób dozna należnej pociechy. Wyobraźcie sobie inną jeszcze sytuację: straciłeś tysiąc marek. Nie płacz za nimi! Dziękuj Bogu za to, że ci je dał, byś mógł je stracić i pozwolił ci w ten sposób, przez ćwiczenie się w cnocie cierpliwości, zasłużyć na życie wieczne, co przecież tysiącom ludzi nie jest dane. A oto inny jeszcze sposób pocieszenia człowieka: Przypuśćmy, że ktoś przez całe lata cieszył się szacunkiem i żył w pokoju, a oto z Bożego rozporządzenia traci to wszystko. Cóż ma wtedy czynić? Niech się dobrze zastanowi i Bogu dziękuje! Bo kiedy widzi nieszczęście i udrękę, które nań spadły, dopiero wtedy uświadamia sobie, jakimi przedtem cieszył się przywilejami i bezpieczeństwem. Niech zatem dziękuje Bogu za bezpieczne życie, które wiódł tyle lat, nie doceniając tego należycie, i niech nie narzeka. Powinien pamiętać, że w swym naturalnym bycie ma ze siebie samego tylko złość i ułomność. Żadnego dobra Bóg nie dał mu na własność, lecz tylko użyczył. Kto bowiem zna prawdę, ten wie, że Bóg, Ojciec niebieski, wszystko dobre daje Synowi i Duchowi Świętemu, stworzeniu natomiast żadnego dobra nie daje, lecz tylko użycza. Ciepło słońce powietrzu daje, światła natomiast tylko mu użycza. Dlatego światło traci natychmiast po zachodzie słońca, zachowuje natomiast ciepło jako dane mu na własność. Stąd też mistrzowie mówią, że Bóg, Ojciec niebieski nie jest Panem lecz Ojcem Syna, a podobnie nie jest też Panem Ducha Świętego. Ale Bóg Ojciec- Syn-Boży-Duch-Swięty jest Panem - a mianowicie dla stworzeń. Mówimy więc, że Bóg był Ojcem od wieków, Panem natomiast zaczął być od momentu pojawienia się stworzeń