Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Okropność - zapisał obraz do wykorzystania na przyszłość. Ależ perfekcyjnie przez to przeszła, wyraz jej twarzy był w stanie powiedzieć znacznie więcej niż słowa. Zmarszczyła brwi na widok jego ciała zwiniętego na dywanie, zastanawiając się, jakim sposobem ją wpuścił, a gdy zrozumienie wygładziło jej rysy, usta wykrzywiła irytacja. Było niemal tak, jakby czytał w jej myślach, co udało mu się osiągnąć, kiedy wchłonął jej wideo. Wspaniałe doznanie, choć pojawiło się tam jakieś zakłócenie, które sprawiło, że poczuł nieoczekiwaną niepewność. Sprawiło też, że począł się nad tym zastanawiać, co nie stanowiło jedynego powodu, dla którego miał ochotę to powtórzyć. Tyle że wiedział, iż przyszła mu powiedzieć, żeby tego nie robił. Komendy, jakie wydawał systemowi były wykonywane błyskawicznie, jakby to było oddychanie. - Właściwie to jestem tutaj - dobiegł jego głos z głośnika na konsoli. Zapisał obraz jej głowy odwracającej się gwałtownie, by spojrzeć w kierunku głośnika, zdyskretyzował go na tyle, na ile się dało, póki nie uzyskał efektu czystego zaskoczenia, stanowiącego całość samą w sobie. Zbliżyła się do konsoli i poczęła badać ją wzrokiem, dwa czy trzy razy zahaczyła spojrzeniem hełmowizor, nim go podniosła. Doznał uczucia zawrotu głowy, gdy jego zewnętrzny punkt widzenia przechylił się i podskoczył w jej dłoniach. - Spokojnie, nie tak prędko - powiedział. Dostrzegł, jak przebiega wzrokiem po kablach biegnących z hełmowizora z powrotem na system, następnie podąża śladem kabli idących z systemu do jego głowy. - Sam to wymyśliłeś? - spytała, odkładając hełm. - Od wewnątrz to łatwizna. Wchodzi tu cała konsola i jeszcze zostaje miejsce. Wiele rzeczy to łatwizna. Rzuć okiem na płaski ekran. Pokazał jej obraz, na którym kroczyła przez halę z toporem w dłoni. - Nieźle wyszło - stwierdziła bez entuzjazmu. - Żadnych obcych elementów, ani śladu zakłóceń, dobra rozdzielczość. Rusz tyłek. Mam ci coś do powiedzenia. - To czemu nie wejdziesz do mnie? Przeniosła swoje pełne gniewu spojrzenie z monitora na znajdujące się na podłodze mięso i z powrotem na monitor. - Chcę wiedzieć, w jaki sposób wsadziłeś mi to gówno. - Jeśli coś jest podłączone, mogę do tego dotrzeć. W jaki sposób to zrobiłem, Giną? Właściwie powinnaś spytać, czemu nie miałbym tego zrobić? Zostałem do tego stworzony. Mówiłem ci o tym całe wieki temu, kiedy byłem jeszcze mięsem w większym stopniu niż teraz. - Stała nad nim, przypatrując się przyłączom wijącym się z jego głowy. - Nie rób tego więcej - powiedziała po cichu. - Nie włamuj się więcej do mnie. Pozwolił, by jej słowa napłynęły do niego i popędziły jego wzmocnioną świadomością, skrupulatnie zachowując tembr jej głosu, jej dykcję, sposób, w jaki poruszała ustami, po czym przesłał całość do jej dossier. - Przestraszyłem cię - stwierdził. - Ale tak naprawdę to było coś zwykłego, tak jak to, że przychodzisz tu zobaczyć się ze mną. Po prostu się nie rozłączyłem. Wpatrywała się w głośnik. - Fakt, mój głos brzmi inaczej - przyznał, a jej uwaga skupiła się z powrotem na leżącym na podłodze mięsie. Zamierzała nadal zwracać się do tego żałosnego truchła, mimo iż powinna patrzeć wprost do kamery monitora. - Jestem lepszy. Przez cały czas staję się coraz lepszy. Ciało mnie ograniczało. - Nie wyrażałabym się o nim w czasie przeszłym. Czy sądzisz, do cholery, że można żyć w ten sposób? Na płaskim ekranie wyświetlił odczyty swoich narządów. - Za każdym razem, kiedy się podłączałem, uczyłem się spowalniać metabolizm. Dokonywałem dostrojeń, tak jak dostraja się jakiekolwiek mechanizmy. Przestaw się na nowe urządzenie. Przyklękła obok ciała, a on skierował obiektyw monitora w dół, podążając jej śladem. Niepewnie ujęła jego rękę i ścisnęła ją. Następnie znowu spojrzała w kierunku konsoli. - Czujesz różnicę, prawda, Giną? W tej chwili nie ma mnie tam. Podtrzymuję je, ale nikogo nie ma w domu. Wiem, że dla ciebie wygląda to trochę inaczej, ale dla mnie to jest właśnie tak. Puściła go i wstała, uparcie potrząsając głową. - Dawniej po ciężkiej nocy bywałeś w gorszym stanie niż teraz. Myślisz, że to dla mnie coś nowego, widzieć cię zdechłego na podłodze? - Niespodziewanie odwróciła się i skierowała ku windzie. Przesunął obiektyw za nią. - Giną. Przystanęła i nieznacznie odwróciła głowę. - Co. - Mówiłem, że tak ze mną będzie. Prawda? STRINA 280 Jej głowa poruszyła się w geście, który mógł oznaczać skinienie. Następnie ruszyła przed siebie szybkim krokiem. Odwrócił obiektyw i całkowicie dał się pochłonąć temu, co było wewnątrz. Biegł wzdłuż lotniska w kierunku zeppelina, podążając za Ca-rithą. Odległość była złudna - a może to jego punkt widzenie znów uległ desynchronizacji. Zdawało się, że nie jest w stanie koordynować swoich ruchów. Zaczął się więc zastanawiać, jak radziła sobie z tym Giną. Spytałby ją, tyle że poprzedniej nocy nie było jakoś czasu, żeby w taktowny sposób poruszyć ten temat. O ile w ogóle przyszedłby mu do głowy - jakoś się nie złożyło. Był całkowicie świadomy tego, jak mocno wali mu serce w piersi, jak gdyby usiłowało zamęczyć się na śmierć. I nie było to spowodowane wyłącznie iluzją biegu, chociaż czuł również, jak jego stopy uderzają o ziemię, a ręce przebierają w powietrzu. Nagle jedna strona zeppelina zapłonęła światłami, oświetleniem w stylu markiz. WIĘCEJ PROCHÓW