Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Unikał też autor wszelkiej możliwej prezentyza-cji. Istnieje naturalnie - nie ma powodu, aby na fakt ten zamykać oczy - wielki problem, nie tylko naukowy, lecz również polityczny, społeczny, wychowawczy: jak wiele elementów kultury szlacheckiej, szlacheckiego sposobu życia, szlacheckiego podchodzenia do rzeczywistości pozostało żywych i stanowi część składową współczesnej kultury - może także politycznej - polskiej? Jaką część naszych współczesnych trudności, niepowodzeń, porażek, frustracji dałoby się zapisać na konto owej nie przezwyciężonej do końca, trudnej spuścizny? Ale może również zasadnym byłoby pytanie, czy spuścizna ta nie pozostawiła aż po dziś dzień także pewnych wartości pozytywnych? Nie te jednak problemy są treścią mniejszej książki. Autorowi wypada więc w tym miejscu zgłosić pod a-dresem Czytelnika prośbę, by nie poszukiwał On na kartach tej książki podtekstów współczesnych, a w materiale historycznym kostiumu dla spraw bieżącej polityki. Po pierwsze, nie leżało w intencjach autora dopatrywanie się analogii między bardzo już odległą przeszłością a wydarzeniami współczesnymi, po drugie zaś analogie takie, często bardzo ponętne i lubiane przez czytelników książek historycznych i artykułów publicystycznych, bywają na ogół zwodnicze. Historia jest wprawdzie, wedle wciąż aktualnej cyce-rońskiej formuły, "świadectwem czasów, światłem prawdy, żywą pamięcią i nauczycielką życia", ale bieg zdarzeń w zasadzie nigdy się nie powtarza, mimo iż często ich zewnętrzny obraz bywa do siebie podobny. Jest to bowiem przeważnie podobieństwo złudne, przypadkowe. Występują oczywiście w procesie dziejowym określone prawidłowości; bywa też - zwłaszcza jeśli funkcjonują czynniki stałe - że podobne przyczyny rodzą podobne skutki, nie o tym wszelako mówi ta książka. Poprzez przedstawienie zwięzłego, ale możliwie całościowego obrazu, w założeniu autorskim - dynamicznego, poprzez próbę formułowania wniosków syntetyzujących autor chciał skłonić Czytelnika do refleksji 1R i zadumy nad tym fragmentem dziejów ojczystych, do wyrobienia sobie własnego na rzecz poglądu. W ten sposób, dokonując - jakże zresztą skromnego - wkładu w pomnażanie kultury historycznej współczesnego społeczeństwa i w zaspokajanie pewnego wycinka jego potrzeb poznawczych, pragnął autor wypełnić swą powinność historyka. Czy mu się to udało i w jakiej mierze - osądzić może tylko Czytelnik. Oddając w Jego ręce drugie wydanie książki Szlachta polska i jej państwo, autor pragnie bardzo serdecznie podziękować licznemu gronu dawnych i obecnych uczniów oraz współpracowników, uczestnikom seminariów magisterskich i doktorskich w Zakładzie Historii Kultury Staropolskiej Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz członkom zespołu badawczego pracującego nad poznaniem świadomości narodowej i państwowej w Rzeczypospolitej XVI i XVII wieku, zwłaszcza dr Urszuli Augustyniak, mgr Ewie Bem, mgr Alinie Czańce, mgr Alinie Micha-lak, mgr Jolancie Choińskiej-Mice, mgr Katarzynie Zielińskiej, dr. Janowi Dzięgielewskiemu, dr. Januszowi Ekesowi, dr. Andrzejowi Lipskiemu, dr. Markowi Plewczyńskiemu, mgr. Wojciechowi Sokołowskiemu i dr. Jerzemu Urwanowiczowi. Ich to badaniom, ustaleniom, odkryciom, a także pomysłom interpretacyjnym, żywym i pełnym pasji poznawczej wypowiedziom w rozlicznych, krytycznych i twórczych dyskusjach, zawdzięcza aator bardzo wiele. Jarema Maciszewski Warszawa, w kwietniu 1984 r. ROZDZIAŁ PIERWSZY KLASA, STAN, WARSTWA Kiedyś - ze sto was tysięcy Było szlachty... Juliusz SlowacM .Ł-^laczego Polska upadła? Jak to się stało, że wielkie państwo, którego obszar w 1619 roku wynosił około miliona kilometrów kwadratowych, które w swych dziejach miało Grunwald i Byczynę, Kirchholm i Kłu-szyn, Chocim i Wiedeń, drugi pokój toruński i hołd pruski, układ będzińsko-bytomski i pokój polanowski - w XVIII stuleciu stało się łatwym łupem sąsiadów? Co spowodowało, że kraj wielkiej kultury, ojczyzna Mikołaja Kopernika, Andrzeja Frycza Modrzewskiego i Jana Kochanowskiego, która powołała do życia Wszechnicę Jagiellońską, a dzięki nie spotykanej w owych czasach tolerancji religijnej - prześladowanym i uciskanym zapewniła azyl i bezpieczeństwo osobiste, co spowodowało, że ów kraj utracił niepodległy byt państwowy? Jest to problem, który od dwustu bez mała lat nurtuje myślących Polaków6, stanowi przedmiot naukowych dociekań i publicystycznych rozważań, budzi niepokój twórczy pisarzy i artystów. Każda szkoła historyczna, każdy kierunek ideowo-polityczny i ideowo- -artystyczny usiłowały na te pytania odpowiedzieć. Studia szczegółowe dostarczyły wiele cennego materiału, objaśniającego zarówno przebieg ważnych wydarzeń dziejowych, jak i zjawiska ekonomiczne i społecz ne, ustrojowe i prawne. Nie mamy wszakże do tej pory takiego syntetycznego ujęcia dziejów Polski przedrozbiorowej, które wytłumaczyłoby kompleksowo i wszechstronnie przyczyny zahamowania w XVII wieku prawidłowego rozwoju ekonomicznego, społecznego, ustrojowego i kulturalnego kraju, a jednocześnie niemożność przezwyciężenia przeszkód tamujących postęp i zawrócenia z drogi wiodącej państwo do upadku
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Do tego mo|na doBczy wyznanie z niewysBanego listu do Aleksandra I: Puszkin wyznaje monarsze, |e oszczerstwo ToBstoj a-Amerykanina (ten ostatni pu[ciB plotk, |e Puszkin zostaB wychBostany na policji) zaprowadziBo go niemal na skraj samobójstwa
- Często o tym słyszałem, znała to każda służąca, często widziałem olśnienie w oczach opowiadających i zawsze uśmiechałem się do tego na wpół pobłażliwie, na wpół zazdrośnie...
- I szal autobiograficzny - portret artystki jako starej jędzy, autoportret Rani przedstawionej jako istota powstała z tego samego budulca co dom - z drewna, cegieł, blachy; jej...
- Tego dnia wszelako, kiedy w związku z przybyciem poselstwa węgierskiego i spodziewanym przyjęciem tronu Węgier przez Władysława zjechali się do Krakowa niemal wszyscy...
- Czyż nie widzieliśmy tego okrętu na własne oczy? A co się tyczy radży Hassima i jego siostry, Mas Immady, jedni mówią tak, drudzy inaczej, ale Bóg jeden zna prawdę...
- Nazimow zawołał: „Cyt!", ale już było za późno; tego, com powiedział, było dosyć dla uspokojenia Owsianego, który i tak miał mi za złe, żem się wygadał o naszej...
- Marek, który już tego nie robił, zaproponował radzie gminnej, aby tę kwotę przeznaczyła na inny cel, oświadczając, że jeżeli ksiądz chce mieć dzwonnika, może go sobie...
- Historia powszechna wydana przez PWN musi stać w pierwszym rzędzie, to jest podręczne kompendium, tym niemniej sam widok tego świetnego wydawnictwa też sprawia...
- Znamienne, że brak tu odsyłacza do poezji i prozy rzymskiej - nie dlatego, by Skarga unikał tego autorytetu, choć istotnie nader często opatruje marginalia tytułami i...
- Respondent machał ręką w kierunku Rialto, z czego Monsinior może wnioskować o dalszym celu wyprawy nieznanych Szwedek (powstrzymam się od tego, bo nie należy to do moich i tak...