Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Dalsza droga niemożliwa. Konieczna zgoda na użycie dezintegratorów. Anna nadała z przerażeniem do Peta. - O ile pamiętam, tam jest szkoła. Pet nie odpowiedział, tylko wyraził zgodę. Robot kierujący marszem kopii polecił większości maszyn cofnąć się na górę, aż do poziomów administracyjnych. Dopiero wtedy uderzył dezintegratorem zmiatając trzy piętra. Za pośrednictwem “Feniksa" Pet polecił zielonym ponowne sprawdzenie sąsiednich pięter. Dopiero po uzyskaniu informacji, że poniżej panuje spokój, a w pobliżu nie ma już żadnych niebezpieczeństw, zezwolił na dalszy marsz. Monotonna procedura powtórzyła się jeszcze raz. Teraz było już jasne, że Loop zaplanował śmiertelną pułapkę i gdyby nie podstawili kopii, musieliby zginąć wcześniej czy później. Loop rozpoczął właściwy atak na poziomie setnym. Anulował na pięć sekund pole wokół wieży, o czym zresztą dowiedzieli się znacznie później. W tym czasie na kopie runął atak setki zielonych, którzy napłynęli z zewnątrz. Roboty ochrony natychmiast stworzyły kordon wokół swoich podopiecznych, ale zielonych było o wiele za dużo. Ginęły ich dziesiątki, ale roboty również padały, pod wpływem bomb. Anna pierwsza zorientowała się w przegranej i odłączywszy się od kopii poleciła swoim zielonym skupienie się wokół ich osób na poziomie minus dziesięć. Zebrało się ich około dwudziestu. Pet również odłączył się od swojej kopii i wspólnie wydali nowe rozkazy. Dziesięciu miało zaatakować salę sterowniczą centrum, podczas gdy reszta miała czekać na telepatyczny rozkaz i informacje o położeniu generatora tamtejszego pola, który należało opanować i odłączyć od przewodów sterujących. Mieli tego dokonać niszcząc po prostu wszystkie ściany pomieszczenia. Kopie były chronione już tylko przez cztery roboty, które próbowały stawić czoła wciąż napływającym zielonym. Jedyną skuteczną obroną byłoby prowadzenie ciągłego ognia z dezintegratorów, ale to spowodowałoby śmierć wszystkich. Za trzecim podejściem zieloni w końcu zniszczyli je, zabijając tą samą bombą kopie. Pet z Anną stracili jakiekolwiek źródło informacji o sytuacji na górze. Loop osiągnął swój cel. Teraz należało się spodziewać jakiejś akcji, która upewniłaby go o zwycięstwie. Był na to jeden tylko sposób. Otworzyć na sekundę pole i wysłać tam zaufanego zielonego z rozkazem natychmiastowego powrotu. Pet spędził wraz z Anną godzinę na sprawdzaniu tego w mózgach Lary i Nazona. Oboje uważali, że jest to jedyny sposób. Jego wadą było to, że nie pozwalał na natychmiastowe zamknięcie pola pod groźbą stracenia zielonego i nie uzyskania informacji. Cała operacja nie powinna trwać dłużej niż sekundę, ponieważ teleportacja w warunkach ziemskich była praktycznie natychmiastowa. Oboje wpatrywali się więc czujnie we wskaźniki aktywności pola na swoich nadgarstkach. Jeden z zielonych, którego kontrolowała Anna, trzymał dezintegrator gotowy do strzału z zadaniem przebicia wejścia do centrum w momencie otwarcia pola. Pet z Anną zamierzali przedostać się w ten sposób do środka zanim jeszcze odnajdą myśli ludzi obsługujących generator. Pola nie można było regulować zbyt łatwo, a już na pewno nie natychmiast. Będąc w środku, niczym nie ryzykowali. Co najwyżej Loop mógł ich zamknąć w kolejny kokon siłowy. Oboje mieli cichą nadzieję, że stroną energetyczną zagadnienia zajmuje się Jar- człowiek, którego opanowali jeszcze pierwszej nocy pobytu na Ziemi. Zgodnie z zawartością jego mózgu, zajmował się on właśnie poziomami energetycznymi i, jako Nowy Człowiek, z pewnością znajdował się w obsłudze centrum. Oczekiwanie przedłużało się. Loop najwidoczniej uzyskiwał informacje jakimiś pośrednimi kanałami, ponieważ jego dotychczasowe linie informacyjne zostały zniszczone. Pet zaczynał nawet żałować, że kazali tak gruntownie niszczyć wszelkie urządzenia, kiedy ich czujniki drgnęły. W tej samej chwili zniknęła większość ich zielonych, a oni sami, prawie nie myśląc, wskoczyli w dziurę utworzoną przez dezintegrator. Jeszcze w powietrzu Anna zaczęła szukać myśli Jara. Straciła cenne ułamki sekund na zlokalizowanie odpowiedniego miejsca w jego pamięci. Wreszcie opanowała potrzebne jej informacje i przez następny ułamek sekundy nie wiedziała, co ma zrobić. Loop bowiem miał dwa niezależne źródła zasilania. Jedno, dostarczające energii zapasowemu generatorowi, umieszczonemu na zewnątrz wieży i wytwarzającemu pole ją chroniące, a drugi przeznaczony wyłącznie na użytek centrum. W przypadku zniszczenia generatora chroniącego centrum, jego rolę przejmował automatycznie drugi, umieszczony na zewnątrz. Jar nie znał lokalizacji tego drugiego generatora, który instalowała osobiście Emma. W tym samym momencie Pet połączył się z Anną w unię telepatyczną i oboje zaczęli zmieniać wydane wcześniej rozkazy. Zieloni mieli tylko zdobyć pomieszczenie generatora już po ponownym włączeniu pola. W żadnym wypadku nie mieli dopuścić do jego zniszczenia. Po zniknięciu ostatniego członka grup interwencyjnych zaczęli sondować dalsze pomieszczenia. Sala sterownicza znajdowała się trzy piętra pod nimi. Myśli zielonych wskazywały na pełne zaskoczenie i na pierwszy sukces