Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

– Nie – podtrzymał obawy najstarszego syna Culhane’ów. Podejrzewał, że Amelia doskonale pamięta Kinga, lecz nie chce przyjąć tego do wiadomości. Jej strach przed tym mężczyzną nie miał charakteru fizycznego, lecz wcale przez to nie był mniej groźny dla procesu zdrowienia. Jeśli mogło jej w tym pomóc udawanie, że nie rozpoznała Kinga, lekarz nie zamierzał zdradzać się ze swymi podejrzeniami. A King już o nic nie pytał. Pociągnął łyk brandy i patrzył w kieliszek niewidzącym wzrokiem. – Czy utrata pamięci jest czasowa? – naciskała Enid. – Nie wiem – odpowiedział spokojnie lekarz. – Skutków obrażeń głowy nie można przewidzieć, a pannę Howard boli głowa i ma nudności. Musi być bardzo uważnie obserwowana. Proszę natychmiast przysłać po mnie, gdyby nastąpiło pogorszenie. Dałem jej tylko lekki środek przeciwbólowy. Nie powinna zostawać sama. – Będę przy niej czuwała – zapewniła Enid. – Ja też – oświadczył Alan. – Ani przez chwilę nie będzie sama. Podczas gdy doktor Vasquez spokojnie przekazywał zalecenia i mówił, jakie są rokowania, King obracał w dłoni kieliszek z brandy. Był teraz jedyną osobą, która wiedziała, co zdarzyło się tego dnia po południu w jego sypialni. Nawet Amelia nie miała pojęcia, że może być z nim w ciąży. A gdyby sobie nie przypomniała, że ją uwiódł, co wtedy? Musiałby przez całe życie dźwigać to brzemię. A gdyby rzeczywiście zaszła w ciążę, nie pamiętając, że się z nim kochała? Czy mógłby się zgodzić na to, by wyszła za jego brata? Lekarz mówił do Kinga już jakiś czas, ale on dopiero teraz się ocknął. I dopiero teraz dotarło do niego, że jest w hallu tylko sam z Vasquezem, gdyż brat i rodzice wrócili do sypialni Amelii. – Nie dosłyszałem – powiedział do małego człowieczka. – Proszę pójść ze mną. Lekarz zszedł szybko po schodach i czekał na Kinga w salonie. Gdy ten się zjawił, Vasquez zamknął drzwi. W spojrzeniu, jakim obrzucił Culhane’a, było coś oskarżycielskiego. – Musi mi pan odpowiedzieć na pytanie, którego nie śmiałem zadać przy innych. Amelia Howard została nie tylko pobita. Na jej bieliźnie były plamy świadczące niezbicie, że wcześniej miała stosunek seksualny. Czy ojciec ją zgwałcił? – Niech pan sobie da spokój z tymi wstrętnymi podejrzeniami! – wybuchnął King. – Czy jest pan tak naiwny, by nie wierzyć, że coś takiego mogło się zdarzyć? – spytał opanowanym głosem lekarz. – Gdybyś tylko wiedział, se?or, jakie ja rzeczy widziałem. I muszę wiedzieć, co przydarzyło się Amelii Howard, bo jeśli została zgwałcona, może być w ciąży. Potrafię ją od tego uwolnić. Są takie zioła, które mogę podać pannie Howard, bez jej wiedzy, żeby usunąć ewentualny płód. King był zaszokowany. Wpatrywał się w lekarza z niedowierzaniem i czuł mdłości. Należy zabić dziecko. To właśnie proponował doktor Vasquez sugerując, żeby podać Amelii zioła, które piły ulicznice sypiające z mężczyznami dla pieniędzy. Każda burdel-mama wiedziała, że w ten sposób można pozbyć się nie chcianej ciąży. A jeśli Amelia nosiła pod sercem dziecko, to było to jego, Kinga, dziecko, ciało z jego ciała, krew z jego krwi. Wyraz pobladłej twarzy Culhane’a świadczył o tym wymownie, a lekarz wpatrywał się w nią przez dłuższy czas w milczeniu. – Pan miał z nią intymny kontakt – odezwał się w końcu. King wolno skinął głową. Odwrócił wzrok. – Nie z jej przyzwolenia – burknął. – Uwiodłem ją, a ona tego nie pamięta. – Pociągnął łyk brandy i skrzywił się, gdy poczuł pieczenie w gardle. – Po prostu nie pamięta. – Co pan chce, żebym zrobił? King sam nie wiedział, czego chce. Westchnął głęboko. – Nie chcę, żeby pan robił cokolwiek. – A jeśli ona rzeczywiście jest w ciąży? Spojrzał na lekarza. W jego oczach płonął gniew. – Dziecko jest moje i odpowiedzialność za wszystko spoczywa na mnie. Ja dopuściłem się tego niecnego występku. – Pan jej nie kocha? – Oczywiście, że jej nie kocham – oświadczył skwapliwie, odwracając wzrok i śmiejąc się zimno. – Ona ma wszystkie te cechy, których najbardziej nienawidzę u kobiet. – Ale ona pana kocha. King odwrócił się i podszedł do stołu, żeby napełnić kieliszek. – Kochała i nigdy już nie będzie. – Nalał sobie brandy i z trzaskiem włożył korek do kryształowej karafki. – Rozumie pan to przecież, doktorze Vasquez? – wycedził patrząc lekarzowi w oczy. – Odkrył pan wszystko. Nie chciałem, żeby Amelia Howard wyszła za mojego brata, więc ją uwiodłem, i powiedziałem jej ojcu, na co mi pozwoliła. A on skatował dziewczynę niemal na śmierć. Sam umarł z powodu szoku nerwowego, w jaki go wpędziłem. Zresztą nie jest pan moim spowiednikiem. – King mówił teraz gniewnym tonem. – Zdaję sobie zbyt dobrze sprawę z tego, że próbowałem pokierować losem jak sam Bóg. Jedyną osobą, która wie o wszystkim jest, poza mną, Amelia, ale jak na ironię ona nic nie pamięta. Pewnie powinienem się z tego cieszyć, bo nie oskarży mnie o haniebne uczynki. – King patrzył hardo. – Ale może stanie się to moim piekłem. Będę musiał obserwować ją i zastanawiać się, czy zaszła w ciążę czy też nie, podczas gdy ona będzie żyła w błogiej nieświadomości. – Co pan zamierza zrobić, jeśli okaże się, że panna Howard jest w ciąży? – Oczywiście, ożenię się z nią. Nie jestem tak zupełnie pozbawiony honoru. – Zachowa się pan jak człowiek bez honoru, jeśli ożeni się pan z nią, mimo że jej pan nie kocha. King nic na to nie powiedział, tylko zaczął wpatrywać” się w doktora Vasqueza takim wzrokiem, jakby celował w niego z rewolweru. Lekarz wzruszył ramionami. – Będę ją bacznie obserwować. Szybko zorientuję się czy jest w odmiennym stanie. – Proszę... nie próbować robić czegokolwiek – przestrzegł go King zniżonym głosem. – Sumienie nie pozwala mi tego zrobić, jeżeli ciąża nie jest skutkiem kazirodztwa. – Teraz lekarz patrzył na Culhane’a hardo. – Ale w tym jednym, jedynym, przypadku, se?or, nie zważałbym na sumienie. – Powiedział pan, że jej ojciec miał raka mózgu? – Tak, złośliwego. Naprawdę dobrze się stało, że zmarł. Mógł w końcu zabić pannę Amelię. Jej lojalność wobec niego mogła kosztować ją życie. Sztywno skłonił głowę i wyszedł. Gdy King został sam w salonie, pił brandy dopóty, dopóki umysł całkiem mu nie odrętwiał