Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Niemcy napotkali na silny opór armn sowieckiej i ściągali ^piłki. Wioska nazywała się Kocyka Ciągnęła S1(? nad rzekąprawic 4 kilometry. Od zachodu zasłaniał ją brzeg niewysokiego, szerokiego płaskowyżu ukraińskiego stepu Cały ten brzeg obsadzony był wiśniowym sadem. Na środku wsi był duży majdan z kopulastą cerkwią. Obydwaj ze Stachowi-czem staliśmy zamaskowani w tym sadzie. Wiśnie bardzo obrodziły w tym roku na Ukrainie. Ze stepu widać było długą, czerwoną rzekę dojrzałych owoców. Miałem ze sobą sporo cukru, nabierałem go do menażek i wymieniałem wśród kołchoźników na mleko. Niedaleko mieszkała gospodyni, która chowała krowę i chętnie szła na taką wymianę W jej domu była jeszcze babcia i trzy córki. Jedna z nich urodziwa czarnooka, miała na imię Kława. Często byłem goszczony w tym domu i Kława zaczęła mnie odprowadzać. Między nami zaw>ązała sięprzyJazn- Tak przynajmniej mnie się wydawało. Dziewczyna tak mi sk spodobała, że po raz pierwszy w życiu się zakochałem. pOza romansowaniem często przedstawiałem jej taką wizję Ukrainy jaką zaszczepiła we mnie nacjonalistyczna propaganda. Kława zawsze cierpliwie słuchała i umawiała się ze mną na kolejne spotkanie Szliśmy w step, skąd widać było wschodni brzeg Dniepru i Ukrainę lewobrzeżną. Za każdym razem Kława tłumacząc, że idzie za potrzebą, oddalała się ode mnie na kilkadziesiąt metrów. W ósmym dniu naszych przechadzek zauważyłem, że ona daje latarką sygnały alfabetem Morse«a. Kiedy wracała do mnie rozpoczynała czułą roz-mowe i obiecywała pocałunek, ale na drugi dzień. Przygotowywałem sję do tego jak na Wielkanocne Święta. Wszystkie moje dotychczasowe flirty były przelotne, chłopięce. Teraz zrodziła się we mnie miłość - nie pożądanie fizyczne, ale potrzeba kochania kobiety, która stawała się dla mnie kimś najdroższym. Kiedy zobaczyłem, jak nadawała syg«^ °&m^ mnie strach ° JeJ los'bo przeczuwałem, co by Się stało, gdyby złapali jąNiemcy. Wracaliśmy już i niedaleko mego wozu powiedziałem: „Kława, muszę ci coś wyznać". Pościeliła >woją kufajkc- i usiedliśmy obok siebie. Popatrzyłem na Dniepr na nocny pejzaż szerokiej Ukrainy. Kto tego me widział, 102 nie może sobie wyobrazić, jaki majestat ma step ukraiński w księżycową noc. Nie zauważy tego tylko ten, kto nie odczuwa piękna. Szcwczenko w swym „Testamencie" tak pisze: „Jak umrę, to pochowajcie mnie wśród stepu szerokiego, na Ukrainie miłej". Polski poeta Seweryn Goszczyński, oczarowany tym pięknem, w jednym ze swych wierszy każdą zwrotkę kończy słowami: „Boże mój, Boże, łzami modlę się do Ciebie, jak umrę, to daj mi Ukrainę w niebie". Nawet okupant w osobie pułkownika Horscha też odczuwał to piękno i często powtarzał: „Oh, das ist schóne Nacht und schóne Land". Mnie jednak w głowie była Kława i bałem się powiedzieć jej coś nieodpowiedniego, by jej nie urazić i by ode mnie nie odeszła. Teraz siedziała milcząca i zadumana. - Kławo, nie wiem, czy to czujesz, aleja ciebie bardzo kocham-mówiłem - to nie jest pożądanie, sama zresztą widzisz. Chodzimy już osiem dni, a ja nic od ciebie nie chcę. Kocham cię i chciałbym, aby tak było zawsze między nami. Bardzo boję się o ciebie. Widziałem, jak dzisiaj dawałaś sygnały na drugi brzeg. Nie jestem fałszywy i cię nie zdradzę. Przedwczoraj ci opowiadałem, jak to lejtnant naszego sztabu chodzi przebrany za kobietę. Ma koszyk niby na ziemniaki, a w nim lornetkę do obserwowania Ruskich. Dziś rano dostał kulą armatnią tak, że nic z niego nie zostało. Domyś 1 iłem się, że to ma związek z tobą. Ja mogę tu zostać. Ożenię się z tobą i będziemy szczęśliwi. Teraz przecież będzie wolna Ukraina. Byłem na akademii, gdzie to ogłoszono. Przestań nadawać Ruskim, bo im to nic nie pomoże. Niemcy i tak zwyciężą. Były w Europie silniejsze państwa i padły. W świetle księżyca zauważyłem, że po raz pierwszy Kława patrzy na mnie z ironią. - Skończyłeś? - zapytała. - A teraz słuchaj. Mogłabym cię w tej chwili zabić, bo mam czym - błyskawicznie wyciągnęła z fartuszka mały pistolet - ale tego nie zrobię. Jak się nie opamiętasz, to i tak zginiesz z tymi, co im pomagasz. Nie jestem córką tamtej kobiety. Jestem nauczycielką, Ukrainką i komsomołką. Ta Ukraina, jaką ty niesiesz razem z Niemcami, jest taka jak ten nieszczęsny sad wiśniowy. Popatrz dobrze na niego - cały obgryziony z kory przez niemieckie konie. Te kikuty obgryzionych wiśni to symbol Ukrainy, 103 która cała teraz we krwi, jak te jagody co się ledwie trzymają kikutów. Mówisz o miłości. Dla mnie jesteś najwyżej przyjacielem. Jeżeli będziesz żył po wojnie, to przyjedź tu do nas i wtedy wspólnie zobaczymy wolną Ukrainę, ale bez Niemców. Teraz odchodzę i już mnie więcej nie zobaczysz. - Jak ty możesz zwyciężyć Niemców, kiedy taka duża i uzbrojona sowiecka armia nie daje rady? - zapytałem. - Pamiętaj, że za tobą stoi milion. Należysz do miliona i bez ciebie nie będzie tej liczby - odpowiedziała słowami z wiersza Iwana Franki. Byłem oszołomiony. Skończyła się moja sielanka. Mimo to, Kła- wę kochałem jeszcze bardziej. - Jeśli jesteś we mnie tak zakochany, to mnie odprowadź za cerkiew do jednego domu, bo widzisz, że już późno - żartobliwym głosem wytrąciła mnie z zadumy. Prowadziłem ją między Niemcami i wyglądało tak, jakbyśmy wracali z wieczoru wielkiej miłości. Przy pożegnaniu Kława gorąco pocałowała mnie w usta. Wracałem oszołomiony i rozczarowany. Znajomi Niemcy śmiali się i robili różne sprośne uwagi. Przypomniała mi się pieśń: „Ukraino, Ukraino, popatrz koło siebie, siedzi wróg w twej chacie i śmieje się z ciebie". Stachowicz już spał. Siadłem na wozie i zamyśliłem się. Propaganda głosiła, że Niemcy są narodem kulturalnym, rycerskim, mają wysoki poziom rolnictwa i przemysłu, wysoką technikę. Są prawdomówni, zdyscyplinowani i sprawiedliwi. Tu na wojnie zobaczyłem całkiem coś innego
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Skutki doraźne to zaburzona lub zerwana interakcja wychowawcza oraz pejoratywna ocena zdarzenia wychowawczego przez wychowanka(zdarzenia, które określany jako błąd), a na...
- Ś Diaspar zamieszkiwane jest wciąż przez tych samych ludzi, chociaż w miarę, jak jedni wracają do Sali Tworzenia, a inni z niej wychodzą, skład aktualnej populacji Diaspar ulega...
- Nowy hetman przyspieszyB prace nad budow przepraw przez Plaszówk, którymi chciaB wyprowadzi wojsko z okr|enia, uderzy na oddziaBy LanckoroDskiego i stworzy w ten sposób mo|liwo[ wycofania si reszty powstaDców
- Można by to nawet uznać za najważniejszy temat pierwszych, ukończonych przez Wyspiańskiego, scen dramatu -tak król broni swoich racji w pierwszej rozmowie z Barbarą i wokół...
- Tego dnia wszelako, kiedy w związku z przybyciem poselstwa węgierskiego i spodziewanym przyjęciem tronu Węgier przez Władysława zjechali się do Krakowa niemal wszyscy...
- Stało na nim naczynie z brązu z ziołami (rycerz pasjonował się suszeniem ziół, które następnie podpalał i przez małą rurkę wdychał gryzący dym), butla wina i srebrny puchar...
- Odcinek trasy do Popadii został w latach 2002 - 03 odnowiony i oznakowany na biało-czerwono-biało przez wolontariuszy z fundacji „Karpackie Ścieżki"...
- Po „Siedmiu kotach" został w redakcji tajemniczy obiekt, który przez wiele lat zagracał nasz ciasny lokal (podobno była to tablica rozdzielcza do teatralnych świateł), oraz...
- David i Angela pozwolili jej przez jakiś czas bawić się z psem, lecz wkrótce musiała przyjść do bawialni, gdzie ponownie podłączono jej kroplówkę, Wilsonowie uważali bowiem, że...