Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

B£AZENADA W czasach pokoju nauczanie w³adania Moc¹ zosta³o ograniczone do cz³onków rodu królewskiego, w celu uczynienia z tej magii umiejêtnoœci bardziej elitarnej i zredukowania mo¿liwoœci wykorzystania jej przeciwko panuj¹cemu monarsze. Gdy Konsyliarz zosta³ terminatorem u ówczesnej mistrzyni Mocy, Troskliwej, jego obowi¹zki obejmowa³y asystowanie przy szkoleniu ksi¹¿¹t królewskiego rodu: Rycerskiego oraz Szczerego. Nikt inny nie pobiera³ nauk w tym czasie, gdy¿ trzeci ksi¹¿ê, W³adczy - dziecko delikatnego zdrowia - uznany zosta³ przez matkê za zbyt chorowitego, by siê poddaæ rygorom æwiczeñ daj¹cym umiejêtnoœæ panowania nad Moc¹. Tak wiêc po œmierci mistrzyni Troskliwej Konsyliarz wprawdzie przyj¹³ godnoœæ mistrza Mocy, lecz nie mia³ wielu obowi¹zków. Niektórzy uwa¿ali, i¿ terminowa³ zbyt krótko i dlatego nie zg³êbi³ do koñca nauk, zdaniem innych nigdy nie posiada³ wystarczaj¹cych zdolnoœci. W ci¹gu lat pe³nienia tej funkcji nie mia³ okazji siê sprawdziæ i zadaæ k³amu krytycznym g³osom - nie by³o wówczas m³odych ksi¹¿¹t ani ksiê¿niczek z królewskiego rodu. Dopiero podczas wojny z Zawyspiarzami ze szkar³atnych okrêtów zdecydowano powiêkszyæ liczbê osób potrafi¹cych korzystaæ z królewskiej magii. Od lat nie mieliœmy prawdziwego krêgu Mocy. Wedle dawnych podañ, w czasie poprzednich wojen z Zawyspiarzami dzia³a³y trzy, a nawet cztery krêgi Mocy. Liczy³y one szeœciu do oœmiu cz³onków, którzy dobierali siê wzajemnie, ze wzglêdu na wspólne wiêzi. Przynajmniej jeden cz³onek krêgu Mocy byt spowinowacony z panuj¹cym monarch¹ i on relacjonowa³ bezpoœrednio w³adcy wszystko, co jego towarzysze przekazywali jemu - jeœli by³ to kr¹g przekazuj¹cy lub zbieraj¹cy informacje. Inne krêgi mia³y za zadanie skupiaæ energiê i w razie potrzeby wesprzeæ ni¹ panuj¹cego. Kluczowi cz³onkowie tych krêgów byli znani jako ludzie króla czy królowej. Bardzo rzadko zdarza³o siê. ¿e taka osoba s³u¿y³a swemu panu niezale¿nie od krêgu i bez ¿adnego treningu. By³a tak zestrojona z osob¹ monarchy, ¿e w razie wyj¹tkowego wysi³ku, jakiego wymaga czasem korzystanie z Mocy, w³adca móg³ pobieraæ od niej energiê ¿yciow¹ - zazwyczaj dotkniêciem. Kr¹g Mocy zwyczajowo nazywano od imienia kluczowego cz³onka. Najs³ynniejszym by³ legendarny kr¹g Mocy baronowej Ognistej. Konsyliarz odrzuci³ prastare tradycje. Pierwszy i jedyny stworzony przez siebie kr¹g nazwa³ w³asnym imieniem, i tak pozosta³o nawet po jego œmierci. Zamiast wyszkoliæ grupê ludzi utalentowanych we w³adaniu Moc¹ i pozwoliæ krêgowi samemu siê z niej wy³oniæ, osobiœcie wybra³ jego cz³onków. Tworowi Konsyliarza brakowa³o wewnêtrznej wiêzi dawnych krêgów, a prawdziwa lojalnoœæ ³¹czy³a jego cz³onków raczej z mistrzem ni¿ z królem, tote¿ cz³onek kluczowy, którym na pocz¹tku by³ ksi¹¿ê Dostojny, zdawa³ raporty Konsyliarzowi równie czêsto jak królowi Roztropnemu lub nastêpcy tronu, ksiêciu Szczeremu. Po œmierci Konsyliarza i wygaœniêciu talentu Dostojnego kluczowym cz³onkiem tego krêgu by³a Pogodna. Pozostali to: Prawy, Stanowczy, Bystry i Mocarny. * * * Nocami by³em wilkiem. Z pocz¹tku bratem to za wyj¹tkowo realistyczny sen. Szeroka równina bia³ego œniegu splamiona atramentowymi cieniami drzew, nieuchwytne zapachy w ch³odnym wietrze, œmieszna zabawa w nurkowanie za sorkami, które wysz³y z zimowych kryjówek. Obudzi³em siê z lekk¹ g³ow¹ i w dobrym nastroju. Nastêpnej nocy œni³em tak samo ¿ywo. Przeckn¹³em siê ze œwiadomoœci¹, ¿e kiedy blokujê przed ksiêciem Szczerym - a co za tym idzie, przed sob¹ - sny o Sikorce, pozostajê otwarty na nocne myœli wilka. Oto by³o królestwo, do którego nie mia³ dostêpu ani nastêpca tronu, ani nikt inny dysponuj¹cy Moc¹. Œwiat wolny od dworskich intryg i spisków, obaw i rozgrywek. Wilk ¿y³ chwil¹ obecn¹. Jego umys³u nie przyt³acza³ baga¿ wspomnieñ. Z dnia na dzieñ przenosi³ tylko to, co niezbêdne mu by³o do prze¿ycia. Nie pamiêta³, ile sorków zabi³ dwie noce temu, lecz tylko sprawy najwa¿niejsze: która zabawa w szukanie tropów pozwoli³a upolowaæ najwiêcej królików, czy w którym miejscu strumieñ p³yn¹³ na tyle wartko, ¿e nigdy nie pokrywa³ siê lodem. Tak wiêc w³aœnie wówczas i w taki sposób pokaza³em mu, jak polowaæ. Na pocz¹tku nie sz³o nam zbyt dobrze. Nadal ka¿dego ranka wstawa³em bardzo wczeœnie i zanosi³em mu jedzenie. Przekonywa³em siebie, ¿e to tylko nic nie znacz¹cy incydent w moim ¿yciu, drobna przyjemnoœæ. Zreszt¹ przyrzek³em sobie: nie pozwolê, by ta bliskoœæ przerodzi³a siê w siln¹ wiêŸ. Ju¿ wkrótce, ju¿ nied³ugo bêdzie potrafi³ polowaæ sam, a wówczas zwrócê mu wolnoœæ. Czasami przekonywa³em siebie, ¿e pozwoli³em mu wchodziæ w moje sny tylko po to, by ³atwiej nauczyæ go polowaæ, ¿eby szybciej wszed³ na w³asn¹ œcie¿kê. Unika³em rozwa¿añ, co by o tym powiedzia³ Brus. Wróciwszy raz z porannej wyprawy, zasta³em na kuchennym dziedziñcu dwoje ¿o³nierzy zaprawiaj¹cych siê w walce na dr¹gi. Wyzywali siê dobrodusznie, fukali na siebie, wymierzali i parowali ciosy. Mê¿czyzny nie zna³em z pewnoœci¹, a przez moment by³em przekonany, ¿e oboje s¹ mi obcy. Wówczas kobieta mnie zauwa¿y³a. - Hej! Bastardzie Rycerski! PodejdŸ no! Mam do ciebie s³owo! - zawo³a³a nie opuszczaj¹c kija. Przygl¹da³em siê jej, próbuj¹c rozpoznaæ. Przeciwnik chybi³, a ona wykorzysta³a moment i przy³o¿y³a mu solidnie. Odskoczy³a, rozeœmia³a siê g³oœno. Wysoko i piskliwie. Tym œmiechem mi siê przypomnia³a. - Œwistawka? - spyta³em z niedowierzaniem. B³ysnê³a w uœmiechu zêbami ze szczerb¹ na przodzie, sparowa³a mocny cios partnera i znowu odskoczy³a. - Tak, to ja. - Oddycha³a ciê¿ko. Jej przeciwnik, widz¹c, ¿e jest zajêta, kurtuazyjnie opuœci³ kij. Œwistawka natychmiast przypuœci³a atak. Mê¿czyzna, w porównaniu z ni¹, porusza³ siê w zwolnionym tempie. Rozeœmia³a siê i podnios³a d³oñ, prosz¹c o przerwê. - Bastardzie Rycerski - tym razem odwróci³a siê do mnie - chcia³am... to znaczy, zosta³am wybrana, ¿eby prosiæ ciê o przys³ugê. Wskaza³em gestem jej strój. - Zrezygnowa³aœ ze s³u¿by w gwardii ksiêcia Szczerego? Ledwie dostrzegalnie wzruszy³a ramionami, ale pytanie wyraŸnie j¹ ucieszy³o. - Nie odesz³am daleko. Stra¿ przyboczna ksiê¿nej Ketriken. God³o lisicy. Widzisz? - Naci¹gnê³a przód krótkiej bia³ej kurtki uszytej z grubego samodzia³u. Na fioletowym tle ujrza³em szczerz¹cego k³y bia³ego lisa. Fiolet by³ w tym samym odcieniu co ciê¿kie we³niane spodnie