Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

— W takim razie mniej myśl, a będziesz mniej głupiBiedny Odinie! Do widzenia. — Opuszczała go znowu, zwiewnie, sprawiając wrażenie zmęczonej. — Zaczekaj! — zawołał Odin. — Z pewnością chciałabyś zobaczyć małe śródziątko. 160 Nie odpowiedziała. — Kiedy wrócisz do domu?! — krzyknął. Nie odpowiedziała. Nie podążał już za nią, ale patrzył z ogromnym żalem, jak się oddala. Nie wspomniał Trittowi o tym, że widział Duę. Po co? Nie spotkał jej już od tego czasu. Zaczął nawiedzać ulubione miejsca nasłoneczniania się Emocjonałów. Mimo że robił to sporadycznie, tępi Rodziciele obserwowali go podejrzliwie Tritt był umysłowym gigantem w porównaniu z większością Rodzicieli. Z każdym dniem nieobecność Dui stawała się coraz bardziej bolesna. Z każdym mijającym dniem zdawał sobie coraz bardziej sprawę z narastającej obawy o nią. Nie wiedział, skąd mu się to bierze. Kiedy wrócił do domu przygnieciony brzemieniem smutku, zastał tam Lostena. Czekał na niego poważny i uprzejmy, podczas gdy Tritt prezentował mu najmłodsze dziecko, starając się nie dopuścić, aby ta chmurka mgły przypadkiem dotknęła Twardego. — To doprawdy śliczne dziecko, Tritcie — przyznał Losten. — Na imię ma Derala, tak? — Derola — sprostował Tritt. — Nie wiem, kiedy Odin wróci. Ostatnio często wychodzi. — Jestem, jestem Lostenie — pospiesznie przerwał Odin. — Tritcie, bądź tak dobry i zabierz stąd dziecko. Kiedy Tritt wyprowadził maleństwo, Losten zwrócił się do Odina z wyraźną ulgą: — Jesteś na pewno szczęśliwy, że udało się wam dopełnić posłannictwa triady. Odin próbował odpowiedzieć grzecznie, zbywając pytanie jakąś błahą uwagą, ale zdobył się jedynie na ponure milczenie. Ostatnio wykształciło się w nim poczucie wspólnoty, trudne do zdefiniowania poczucie równości z Twardymi, które pozwalało im porozumiewać się na równej stopie. Szaleństwo Dui w jakiś sposób zepsuło to wrażenie. Odin wiedział, że środka się myli, a jednak podszedł teraz do Lostena tak sztywno jak wtedy, gdy uważał się za znacznie pośledniejszą istotę od nich, za... Za maszynę? — Widziałeś się z Duą? — zapytał Losten. To było prawdziwe pytanie, nie grzecznościowa formułka. Odin łatwo to wyczuł. — Tylko raz, Wasza... Omal nie powiedział „Wasza Twardość" jakby znowu był dzieckiem albo Rodzicielem. — Tylko raz, Lostenie. Nie chce wrócić do domu. — Musi wrócić — powiedział łagodnie Losten. — Nie wiem, jak do tego doprowadzić. Losten przypatrywał się mu z powagą. — Wiesz, co ona robi? Odin nie potrafił spojrzeć Twardemu prosto w oczy. Czy odkrył on szalone teorie Dui? Czy można coś na to poradzić? Nie mówiąc nic, zaprzeczył. — Jest bardzo niezwykłym Emocjonałem, Odinie. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? — Tak — westchnął Odin. — Na swój sposób i ty, i Tritt także jesteście niezwykli. Wątpię, czy jakikolwiek Rodziciel na całym świecie oprócz Tritta miałby tyle odwagi albo inicjatywy, żeby ukraść baterię energetyczną, lub rozumu, żeby wpaść na to, jak ją zastosować. Wasza trójka tworzy najbardziej niezwykłą triadę, jaka kiedykolwiek się nam przytrafiła. — Dziękuję. — Ale ma to także niekorzystne strony, powoduje skutki, których nie przewidzieliśmy. Chcieliśmy, abyś uczył Duę, przez co zachęciłbyś ją do wykonania jej funkcji dobrowolnie. Nie przypuszczaliśmy, że właśnie w tym samym czasie Tritt wpadnie na swój nietypowy pomysł. Nie sądziliśmy też, prawdę mówiąc, że Dua tak ostro zareaguje na fakt, że planeta z tamtego Wszechświata ma ulec zniszczeniu. — Powinienem był być ostrożniejszy, odpowiadając na jej pytania — przyznał smutno Odin. 162 .— To by nic nie pomogło. Sama do tego doszła. Tego także się nie spodziewaliśmy. Odinie, jest mi bardzo przykro, ale muszę er to powiedzieć... Dua stała się śmiertelnym zagrożeniem... Próbuje zatrzymać Pompę Pozy tonową. — Ale jak ona może do tego doprowadzić? Nie ma do niej dostępu, a nawet gdyby miała, brak jej wiedzy, by tego dokonać. — Och, ma dostęp. — Losten zawahał się przez chwilę, po czym dodał: — Zespala się ze skałami, w żaden sposób nie możemy do niej dotrzeć. Minęła chwila, nim Odin w pełni pojął znaczenie tych słów. — Żaden dorosły Emocjonał nie... Dua nigdy by... — A jednak to robi. Nie ma czasu na dyskusje... Potrafi się przedostać do każdego zakamarka jaskiń. Nic się przed nią nie skryje. Chyba przestudiowała komunikaty, które otrzymaliśmy z tamtego Wszechświata. Nie wiemy tego na pewno, ale obecnej sytuacji nie da się inaczej wytłumaczyć. — Ojej. — Odin kołysał się to do przodu, to do tyłu. Jego powierzchnia zmatowiała ze wstydu i żalu. — Czy Estwald o tym wie? — Jeszcze nie — odpowiedział ponuro Losten — chociaż w końcu musi się dowiedzieć. — Ale do czego jej te komunikaty? — Próbuje wykorzystać je do wypracowania metody przesyłania własnych komunikatów. — Nie wie chyba, jak je tłumaczyć lub przesyłać. — Uczy się jednego i drugiego. Wie o nich więcej niż sam Estwald. Dua jest przerażającym fenomenem, Emocjonałem, który potrafi rozumować i który wymknął się nam spod kontroli. Odin zadrżał. Wymknął się spod kontroli? To jak o maszynie?! — Chyba nie jest aż tak źle. — Właśnie, że jest. Już przesłała komunikat i obawiam się, że radzi tamtym stworom, żeby zatrzymały swoją część Pompy Pozytonowej. Jeśli to zrobią, zanim ich Słońce eksploduje, będziemy zupełnie bezsilni. — Ale wtedy... — Musimy ją powstrzymać, Odinie. — A... ale jak? Czy chcecie wysadzić... — Głos go zawiódł. Niewyraźnie, ale przypominał sobie, że Twardzi mieli urządzenia do drążenia jaskiń w skałach; urządzenia dawno nie używane, od czasów, gdy wieki temu zaczęła spadać światowa populacja. Czy zlokalizują w skałach Duę i wysadzą ją? — Nie — powiedział stanowczo Losten. — Nie możemy jej zranić. — Estwald mógłby... — Estwald także nie potrafi jej nic zrobić. — Co w takim razie pozostaje? — Ty, Odinie. Tylko ty. Jesteśmy bezsilni, dlatego musimy polegać na tobie. — Na mnie? Ale co ja mogę na to poradzić? — Pomyśl tylko chwilę — powiedział nalegając Losten. — Pomyśl. — O czym? — Nic więcej nie mogę powiedzieć. — Twardy powstrzymywał się z widocznym trudem. — Pomyśl! Tak mało już pozostało czasu. Odwrócił się i wyszedł. Odchodził wyjątkowo szybko jak na Twardego, jakby nie ufał sobie, że potrafiłby tu zostać jeszcze przez chwilę i powiedzieć być może za wiele. Odin patrzył w jego kierunku, przerażony, zmieszany... zagubiony. 5C. Tritt miał bardzo dużo pracy. Ciągle troszczył się o dzieci. Małe lewiątko i prawiątko razem nie wymagały tyle troski, co jedno śródziątko — szczególnie śródziątko tak doskonałe jak Derola. Trzeba ją było ćwiczyć i uspokajać, nie dopuszczać do przenikania wszystkiego, czego tylko się tknęła, i zachęcać, żeby się zgęszczała i odpoczywała