Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Wypiła dużo ponczu. Czy wie pan, kto dolał do niego whiskey? - Dwóch winowajców odsypia swoją przewinę w stajni. Są młodzi i uważali, że to świetny kawał. - No, mam nadzieję, że będą się rano czuli równie fatalnie, jak, obawiam się, Sara. - Niech się pani nie martwi. - Gil roześmiał się cicho. - Będą. Podszedł do nich Charles. - Gil, wygląda na to, że masz pełne ręce roboty. Sara na moment otworzyła oczy i popatrzyła na Gila. - Naprawdę? - Odprowadzę ją do domu. - Zerknął na głowę Sary wtuloną w swoje ramię. Phoebe położyła dłoń na ręce męża. - Nie sądzisz, że powinniśmy ją odprowadzić? - Jest w dobrych rękach. - Charles objął żonę i odciągnął ją na bok. - Do zobaczenia później, Gil. Gil otulił ramiona Sary peleryną. - Chodźmy. - Sara wtuliła się w jego bok. - Żałuję, że nikt nie zrobi nam teraz fotografii. W życiu w to nie uwierzysz. Wyprowadził ją na zewnątrz. Wiatr był chłodny i świeży, ale ona nie zwracała na nic uwagi. Gil objął ją za ramiona i tak przeszli krótki dystans do domu Abbottów. Kiedy doszli do werandy, Gil otworzył drzwi. - Jesteś w domu, Saro. - Opuścił ręce na talię kobiety i odwrócił ją twarzą do siebie. - Śpij dobrze. Sara położyła mu obie ręce na ramionach. - Już idziesz? - Lepiej żebym poszedł, albo gotów wybuchnąć skandal. Podtrzymał ją i wpatrzył się w jej śliczne półprzytomne niebieskie oczy. Wspaniała z niej była dama. Miękka i cieplutka, kłująca jak jeżyny i tak świetnie można się z nią było sprzeczać. Właśnie popychał lekko Sarę, żeby skłonić ją do wejścia do domu, kiedy zarzuciła mu ręce na szyję. Na odgłos jej urywanego oddechu przysunął się bliżej. Promień księżyca przebił się przez chmury i zdążył oświetlić płomienne spojrzenie i rozchylone wargi Sary. Pragnął poczuć jej wargi na swoich. Ignorując podszepty sumienia pochylił się i powoli przesunął ustami po jej ustach. - Och... - zamruczała Sara, przyciskając wargi do jego jędrnej brody. - Pocałuj mnie. Właśnie to pragnął zrobić. Sara przesunęła czubeczkiem języka po skraju jego podbródka i fala oszałamiającego pożądania niemal zbiła Gila z nóg. W wieku dwudziestu dziewięciu lat doświadczać tak gwałtownego przypływu pragnienia? Pieścił palcami jej kark. Jeden pocałunek, postanowił, a potem pójdę. Objął ją ramionami w pasie, łagodnie przywarł ustami do jej ust i polizał delikatne, wilgotne wnętrze warg. Nigdy jeszcze z takim wysiłkiem nie musiał utrzymywać reszty swej anatomii w ryzach. Była jak atłas, jak jedwab, jak delikatny letni powiew. Czuła, jak podtrzymuje ją twarde ciało, jak pulsuje przytulone do niej, jak jej własne ciało zdaje się topnieć w odpowiedzi. Kolano samo wsunęło się między jego nogi. Gdzieś poniżej brzucha wezbrała, zawirowała fala pragnienia i Sara przywarła mocniej do mężczyzny. Wstrząsnęła nim naga, iskrząca między nimi intymność. Przerwał pocałunek, cofnął się o krok trzymając ją za ramiona, żeby nie straciła równowagi. Napełnił płuca chłodnym, nocnym powietrzem i mgła przysłaniająca odrętwiały z pożądania umysł zaczęła się rozpraszać. Po ulicy niosły się czyjeś głosy. Opuścił ramiona. - Słodkich snów, Saro. - Poprawił marynarkę i odszedł, dopóki jeszcze starczało mu na to siły i woli. Sara trzymała się oburącz futryny i opierała policzek o chłodne drewno. - Dobranoc, Gil. - Na ustach czuła jeszcze ciepło i rozkoszny dotyk jego warg... 8 Sara zawiązała szarfę przy szlafroku i przycisnęła chłodne dłonie do pulsujących skroni. W ustach jej zaschło, czuła jakiś obrzydliwy posmak i miała wrażenie, że głowa rozpadnie się jej na kawałki. Poczłapała do kuchni i ruszyła prosto do dzbanka z kawą na piecu. Phoebe przyglądała jej się z drugiego końca kuchni. - Dzień dobry. Chce ci się pić? - Nie krzycz - powiedziała Sara przytłumionym głosem. - Nie jestem głucha. - Sięgnęła do drzwiczek szafki. Phoebe stanęła za nią i podała jej zawczasu przygotowany kubek. - Marnie wyglądasz. Źle spałaś? - Chyba tak. - Sara potarła czoło. - Siadaj. Naleję ci kawy. Sara wysunęła krzesło spod stołu i opadła na nie. - Gdzie są wszyscy? - Charles zabrał dzieci na przejażdżkę konną. - Phoebe napełniła kubek i postawiła go przed Sarą. - Zabawa się udała