Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Chłopak z ulicy, który poszedł do prywatnej szkoły, dostał się do Cambri~lge i zarniast studiować, został żołnierzem. - Zaszczytna słuiba. Ktoś musi to robić: - Ktoś też musi być urzędowym katem - odparła. -- Ale nie widzę powodu, żeby musiał być nim pan. Przesunął ręką po twarzy i uśmiechnął się. - Wie pani co, pros~.,mi: dać tego.pani papierosa. Nie powinienem palić, nie służy mi to teraa na. ph~ca, ale niech to diabli wezmą. Mainy już prz~ież środek nocy i p~id~ deszcz. Z wahaniein dała mu papierosa i ogień. Prawie natychmiast zaka~ł, podszedł do okna, otworrył je i usiadł na ławie w wykuszu ~ati~la:1'. deszcz. - Lubię miasto nocą, szczególnie taką nocą jak ta. Deszcz szemrze wśród drzew i zmywa wszystko. Jeżeli to w ogóle możliwe. - Zawsze pan tak to odczuwa? Spojrzał na nią ze zdziwieniem. - Od jakiegoś czasu. Mówiłem już pani, utraciłem coś dawno temu i obecnie nie dbam o nic. - To straszne, co pan mówi. - Była szczerze wstrząśnięta. - Nie, wcale nie straszne, po prostu inne. Widzi pani, większość ludzi, którzy związali się z przestępstwem czy przemocą, ma jedną wspólną cechę. Za wszelką cenę chcą wygrać. A ja nie przejmuję się tym, czy wygram, czy nie. Czy będę żył, czy umrę. W końcu, tak naprawdę, to żadna różnica. - Nie zgadzam się - odparła zdziwiona siłą swego głosu. - Umrzeć to wcale nie sztuka. Trudno jest żyć. Mieć siłę, żeby iść dalej. - Mówiłem już, że potraf pani posługiwać się słowami. - Wyrzucił papierosa na deszcz. - Wróćmy do naszej sprawy. Przekonajmy się, czy dobrze panią zrozumiałem. Chce pani pomścić śmierć swojego pasierba. - Chcę sprawiedliwości - wtrąciła. - Tylko sprawiedliwości. - Nie ma już czegoś takiego, a pani nie stawia sprawy uczciwie. Pani chce zemsty. Chce pani, żeby ktoś zapłacił rachunek. Przerwał i patrzył na nią uważnie. Wreszcie Sara skinęła głową i odwróciła się. - W porządku. Niech pan nazywa to, jak pan chce. - Ale pani - miła, dobrze wychowana dama, która eałe życie podróżowała pierwszą klasą, nie bardzo wie, jak właściwie się do tego zabrać i dlatego potrzebuje kogoś takiego jak ja. Takiego macho z pistoletem w garści, który przyniesie jej głowy złych facetów. Takiego, który zna wszystkie sztuczki. Mam rację? - Tak. - Skinęla głową. - Sądzę, że tak to wygląda ~ - No cóż, nie zrobię .tego, pani Talbot. Powiedziałem pani, że służba w wojsku to szlachetne zajęcie. Kiedy zabijałem, zawsze był po temu jakiś powód. Ale pani szuka kogoś w rodzaju płatnego nnordercy. Bardzo mi przykro z powodu Erica, ale z mojego punktu widzenia nie jest to wystarczający powód. Odwrócił się i skierował w stronę drzwi. - Być może - powiedziała szybko. - Ale śmiecć Sally jest chyba jednak wystarczającym powodem dla pana? Znieruchomiał gwałtownie, a potem odwrócił się wolno. - Co pani wie o Sally? - Bardzo mi przykro, Sean - szepnęła. - Sekcja jej. zwłok wykazała, że śmierć nastąpiła przez utonięcie, gdy była pod wpływeW narkotyków. 85 - Wiem o tym. - Były tam również ślady skopolaminy. - To ta burundanga? - Obawiam się, że tak. Ludzie Tony'ego przeprowadzili kom- puterowe poszukiwania. Przypadek Sally jest jedynym zarejestrowanym do tej pory w Anglii. - Podeszła bliżej i schwyciła go za ręce. - Czy pan tego nie widzi, Sean? Tu musi istnieć związek z Paryżem, Ulsterem... Uwolnił się od niej, podszedł do drzwi prowadzących na balkon i otworzył je. Stał tam z twarzą wystawioną na deszcz, ona zaś paliła nerwowo papierosa i czekała. Po drugiej stronie ulicy Jago zbliżył się do okna z noktowizyjną lornetką Zeissa i nastawił ostrość. Egan nadal stał z zamkniętymi oczami i twarzą uniesioną ku górze. - No, no - szepnął Jago. - Panu Smithowi ta sytuacja z pewnością się nie spodoba. Rozdział szósty W łazience Egan wytarł ręcznikiem mokrą od deszczu głowę, a potem uczesał starannie włosy. Był już zupełnie spokojny i jedyną oznakę napięcia nerwowego stanowił lekki tik w lewym kąciku ust. Panował jednak nad sobą i tylko to się liczyło. Wrócił do saloniku i zobaczył Sarę stojącą przy oknie. Na jej twarzy malowało się za- kłopotanie. - Przepraszam pana, Sean - odezwała się. -- Przykro mi, że to ja musiałam panu to powiedzieć. - Jak powiadali w Crossmaglen, kiedy byłem chłopcem: „Niech ci Bóg wybaczy kłamstwo". Jezu, pani Talbot, jest pani wprawdzie dość miłą damą, ale zawsze osiąga pani to, czego pani chce. Po co więc udawać? Podszedł do kredensu i nalał sobie szkockiej. - Niech pan posłucha - powiedziała. - Proszę mi mówić Sara, a nie - pani Talbot. Co więc zamierzasz? - Sprawdzę fakty u Vilłiersa. - A co będzie, jeżeli nie zechce ci pomóc? - Och, są różne sposoby. - Pociągnął łyk whisky. - Przez parę lat prowadziłem ostrą grę. Przy takiej okazji zdobywa się szeroki krąg zupełnie nieodpowiednich znajomości. - Takich jak twój wuj? - zapytała. - To jedna z ewentualności. Z nim też pewnie porozmawiam, ale najpierw pogadam z Villiersem. - A co że mną? Roześmiał się ostro. - Nie poddajesz się, co? Ludzie, których poszukuję, w niczym nie przypominają tych, których znałaś w swoim dostatnim życiu. To istoty z innej planety. Mogą cię zabić bez chwili 87 namysłu i zapewne zrobią to po tym, jak uprzyjemnisz im weekend. Wierz mi, lepiej trzymaj się od tego z daleka. - Ale ja nie mogę stać z boku
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Więc przyszliście pieszo z braku pieniędzy? NIEZNAJOMY Taak! MATKA (uśmiecha się) I pewnie nic nie jedliście? NIEZNAJOMY Taak! MATKA Bardzo pan jeszcze...
- Rosły moje ręce, nogi, głowa, działo się to bardzo szybko, powiększałam się, jakby mnie nadmuchiwano, czując jednocześnie, jak wiruje każda cząstka mojego ciała...
- Brodowki sutkowe mają bardzo różnorodność wielkość i kształt, a pod wpływem określonych czynników (pieszczoty, chłód) mogą wejść w stan erekcji, zwanej wzwodem brodawki...
- Potem bardzo wymownie i z wielkim przejęciem się ostrzegał swoje owieczki, aby jako prostaczkowie, ubodzy niby owi ptakowie niebiescy, a zatem mili Bogu, nie słuchali...
- Jest tylko rozdrażnienie, najprawdziwsze rozdrażnienie czło- wieka, którego oderwano od bardzo ważnych zajęć dla jakiegoś głup- stwa...
- W moim życiu nie było przesadnie dużo powodów do dumy i nie bardzo mogłam się czymś przechwalać, nie przypominając przy tym kogoś z rodziny Charlesa Man-sona1...
- "Przecież wtedy wyciągnęłaby po prostu energię z najbliższego węzła, żeby się uleczyć, a Treyyan natychmiast by to wyczuł, bo magia w tym węźle bardzo na niego oddziałuje...
- Wyznał mi, że widział na własne oczy łzy Matki Boskiej, a na zakończenie dodał: «Uklęknąłem i długo modliłem się również i za ciebie, który tak bardzo kochasz Ojca Pio i...
- Najczęściej wtedy, gdy bardzo długo pracuje nad celem i nagle pojawia się w jego świadomości coś takiego, że wie wszystko, co można wiedzieć o danym celu...
- Siedział przy trupie i myślał — myślał bardzo intensywnie, myślał zupełnie nowymi myślami...