Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Wystawił podbródek i uśmiechnął się. — Dobrze — przytaknął z nieco znużoną nonszalancją człowieka, nawykłego do takich przepraw. — Ale może ksiądz jeszcze nie zauważył, jakiego czczę Boga? Z Barriosem zagadnienie było łatwiejsze. Ksiądz Corbelan opanował ruch zniechęcenia. — Ty nie wierzysz ani w drewno, ani w kamień — rzekł. — Ani w butelkę — dodał Decoud nie poruszając się. — To samo można powiedzieć o drugim powierniku jego wielebności. Capataz de cargadores też nie pije. Odczytanie mego charakteru świadczy zaszczytnie o przenikliwości księdza. Ale dlaczego zostałem nazwany poganinem? — To prawda — odparł wikariusz. — Jesteś dziesięciokrotnie gorszy od poganina. Nawet cud by cię nie nawrócił. — Oczywiście, nie wierzą w cuda — wyrzekł spokojnie Decoud. Ojciec Corbelan poruszył swe wysokie, szerokie ramiona gestem powątpiewania. — Rzekłbyś, Francuz, bezbożnik, materialista… — Ważył te słowa powoli, jakby dokonywał sumiennej analizy. — Ani jest synem własnej ojczyzny, ani żadnej innej — dodał w zamyśleniu. — Ledwo zasługuję na miano człowieka — wyrzucił z siebie Decoud, z głową wspartą o ścianą i oczyma wzniesionymi do sufitu. — Ofiara bezbożnego wieku — podsumował ksiądz Corbelan głębokim, lecz przytłumionym głosem. — Może jednak przydatny jako dziennikarz — Decoud zmienił pozą i mówił teraz z większym ożywieniem. — Czy wasza wielebność nie zwróciła uwagi na ostatni numer „Porveniru”? Mogę upewnić, że nie różni się od poprzednich. Jeśli chodzi o ogólną linię polityczną, nie przestaje nazywać Montera gran’ bestia i piętnować jego brata, tego guerrillera, jako byłego lokaja i szpiega. Cóż może być skuteczniejszego? Jeśli zaś chodzi o sprawy lokalne, przynagla Rząd Prowincjonalny, by wcielił do armii narodowej bandę Hernandeza– zbója, który jest, zdaje się, protegowanym Kościoła, a przynajmniej generalnego wikariusza. Nic rozumniejszego! Ksiądz kiwnął głową i obrócił się na obcasach swych tępo zakończonych pantofli, zdobnych w duże, stalowe klamry. I znów, z rękoma założonymi na plecach, zaczął mocnym krokiem stąpać tam i z powrotem, przy czym dolna część sutanny wzdymała się lekko przy porywczych jego ruchach. Wielki salon powoli się opróżniał. Gdy jéfé politico zabierał się do wyjścia, większość osób jeszcze obecnych powstała z miejsc na znak szacunku, a don José Avellanos przestał huśtać się na swym fotelu. Dobroduszny dygnitarz uczynił gest jakby przepraszający, kiwnął ręką Karolowi Gouldowi i wycofał się dyskretnie. We względnej ciszy, jaka nastała w pokoju, wykrzyknik „monsieur l’administrateur!” rzucony przez małego, zarośniętego Francuza nabierał szczególniejszej ostrości. Wysłannik kapitalistycznego syndykatu nie ochłonął jeszcze z entuzjazmu. — Miedź wartości dziesięciu milionów dolarów w perspektywie, monsieur l’administrateur! Dziesięć milionów i budująca się kolej! Oni wprost nie uwierzą memu reportażowi. C’est trop beau*! — Wpadł w szał krzykliwej ekstazy, stojąc wśród poważnie potakujących głów i mając naprzeciwko siebie niewzruszenie spokojną postać Karola Goulda. Jedynie tylko ksiądz dalej się przechadzał, odrzucając poły sutanny na każdym zakręcie. Decoud mruknął do niego ironicznie: — Ci panowie mówią o swoich bogach. Ksiądz Corbelan zatrzymał się jak wryty, popatrzył przenikliwie na dziennikarza z Sulaco, wzruszył lekko ramionami i z powrotem rozpoczął swoją mozolną wędrówkę upartego piechura. Europejczycy otaczający kołem Karola Goulda wycofywali się jeden po drugim, aż wreszcie administrator wielkiej kopalni srebra ukazał się w całej swej długości, od stóp do głów, jak rozbitek na mieliźnie po odpływie morza. Mielizną był wielobarwny, kwadratowy dywan w kwiaty i arabeski, na tle którego odcinały się jego brązowe buty. Ojciec Corbelan zbliżył się do fotela don Joségo Avellanosa
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Więc przyszliście pieszo z braku pieniędzy? NIEZNAJOMY Taak! MATKA (uśmiecha się) I pewnie nic nie jedliście? NIEZNAJOMY Taak! MATKA Bardzo pan jeszcze...
- Rosły moje ręce, nogi, głowa, działo się to bardzo szybko, powiększałam się, jakby mnie nadmuchiwano, czując jednocześnie, jak wiruje każda cząstka mojego ciała...
- Brodowki sutkowe mają bardzo różnorodność wielkość i kształt, a pod wpływem określonych czynników (pieszczoty, chłód) mogą wejść w stan erekcji, zwanej wzwodem brodawki...
- Potem bardzo wymownie i z wielkim przejęciem się ostrzegał swoje owieczki, aby jako prostaczkowie, ubodzy niby owi ptakowie niebiescy, a zatem mili Bogu, nie słuchali...
- Jest tylko rozdrażnienie, najprawdziwsze rozdrażnienie czło- wieka, którego oderwano od bardzo ważnych zajęć dla jakiegoś głup- stwa...
- W moim życiu nie było przesadnie dużo powodów do dumy i nie bardzo mogłam się czymś przechwalać, nie przypominając przy tym kogoś z rodziny Charlesa Man-sona1...
- "Przecież wtedy wyciągnęłaby po prostu energię z najbliższego węzła, żeby się uleczyć, a Treyyan natychmiast by to wyczuł, bo magia w tym węźle bardzo na niego oddziałuje...
- Wyznał mi, że widział na własne oczy łzy Matki Boskiej, a na zakończenie dodał: «Uklęknąłem i długo modliłem się również i za ciebie, który tak bardzo kochasz Ojca Pio i...
- Najczęściej wtedy, gdy bardzo długo pracuje nad celem i nagle pojawia się w jego świadomości coś takiego, że wie wszystko, co można wiedzieć o danym celu...
- Siedział przy trupie i myślał — myślał bardzo intensywnie, myślał zupełnie nowymi myślami...