Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Jednak bunt ten był typowo sztubacki, nie oparty na głębszej wiedzy medycznej, psychologicznej i filozoficznej. Protestował przeciwko temu, co czuł, ale czego nie pojmował. Postępował jak człowiek, któremu płonie dom i który przede wszystkim stara się skutecznie ratować swoją rodzinę, osobiste szpargały, dobytek. W czasie szalejącego ognia nie ma czasu zastanawiać się, kto zaprószył ogień i jaki jest jego sens. Dopiero po ugaszeniu pożaru może badać przyczyny i źródła kataklizmu. Obecnie, gdy przebywał w Konstancinie i gdy śmiertelne niebezpieczeństwo dla życia minęło, zaczął snuć ogólniejsze refleksje, zaczął przede wszystkim stawiać sobie pytanie, zwane przez Nietzschego — rozpaczliwym, czy cierpienie ma Sens, a jeśli tak, to jaki? Żona przynosiła mu liczne lektury, które pochłaniał. Większość filozofów, teologów i pisarzy przyjmowała pogląd, iż ludzkie nieszczęścia, niedole, męki są celowe, chociaż cele te niełatwo jest odkryć. Czytał w znanej książce V. Frankla: “Chodzi więc... o przyjęcie cierpienia. Aby móc je zaakceptować, muszę cierpieniu nadać jakiś cel... moje Clerpienie może mieć intencję i mogę cierpieć sensownie tylko wtedy, gdy cierpię za coś lub za kogoś. Toteż cierpienie, Jesli rna mieć sens, nie może być celem samym w sobie, bo w tym momencie cała gotowość cierpienia i gotowość 79 JÓZEF KOZIELECKI poświęcania się przemieniałaby się w masochizm... Cierpien- sensowne wskazuje zawsze poza siebie, o czym w cierpien: chodzi. Jednym słowem, jest ono przede wszystkim ofiara" Autor ten posuwa się jeszcze dalej twierdząc, że cierpienie któremu nadajemy sens, które obarczamy znaczeniem, staje się autentyczne. Ponieważ Rezmer z trudem rozumiał te poglądy, zaczął ana- lizować przykład przytoczony przez Frankla. Starszy człowiek z zawodu lekarz, który stracił żonę, wpadł w stan głębokiej depresji. Umarła osoba, którą bezgranicznie kochał i która odwzajemniała mu jego miłość. Lekarz ten sądził, że jego cierpienie nie ma sensu. Nie uświadamiał sobie bowiem, iż nikt i nic nie pozbawi go pamięci o szczęśliwym małżeństwie. Jego miłość trwała i fakt ten uświęcał cierpienie, nadając mu sens. Krótka rozmowa z terapeutą spowodowała, że lekarz przeżył “przewrót kopernikański", zrozumiał bowiem cel swojej męczarni. Po tym przewrocie w dalszym ciągu był w stanie obniżonego nastroju, ale uwolnił się od uczucia bezsensowności i absurdu. W przeszłości Rezmer czytał tego typu prace, nie starając się poddawać ich krytycznemu osądowi. Przyjmował pogląd, że ludzkie cierpienia mają jakiś ukryty sens i jakieś znaczenie, że są pewnego rodzaju ofiarą składaną rodzinie, nauce czy Bogu. W pewnych przypadkach udręka może uszlachetniać człowieka i rozwijać jego osobowość. Uważał, iż w wierszu Dehmela znajduje się ziarenko prawdy: “Jest taka studnia, którą zwą cierpieniem, płynie w niej sama szczęśliwość. Pij!... a wytryśnie światło." Akceptował pogląd, iż cierpienie stanowi nieodłączny składnik ludzkiego losu i dzięki przypisywaniu mu sensu zycie 80 WALKA ABSURDEM staje się bardziej znośne. Takie przekonania przyjmował przed chorobą. Im dłużej cierpiał fizycznie i duchowo, im dokładniej ob- serwował udręki innych, tym częściej opanowywały go wąt- pliwości, tym częściej analizował krytycznie poglądy filozofów, teologów, psychologów. Tu, w Konstancinie, żył wśród ludzi chorych i mógł lepiej niż w szpitalu śledzić ich zachowanie się. \V pewien czerwcowy dzień, zaraz po śniadaniu, po- szedł na spacer do lasu. Chodził wśród wysokich sosen, po czym usiadł na swojej kłodzie przewróconego przez wichurę drzewa. Szczególnie lubił to miejsce. W pewnej chwili spojrzał na wierzchołki sosen, przez które przebijało słońce. I nagle, nagle doznał iluminacji, przeżył olśnienie, podobne do tego, które przeżywają uczeni. Ahaaa! Błysnęła myśl jasna niby piorun. Była ona oczywista i nie dopuszczała żadnych wątpliwości. “Tak, tak — mówił emocjo- nalnym głosem — cierpienie, a tym bardziej cierpiętnictwo nie ma sensu... jest niedorzeczne... jest absurdalne... jak mogłem być ślepym przez tyle lat... jak mogłem przypisywać mu znaczenie." Po tej iluminacji uważał, że cierpienie nie ma sensu, podobnie jak nie mają sensu chwasty, które niszczą plony. Pytał, jaki jest cel udręki młodej kobiety, która choruje na raka piersi? Dlaczego męczą się jego współtowarzysze — Pierwszy i Drugi? Za co cierpią ludzie zniewoleni przez tyrana? Jakie znaczenie miały tortury sprawiedliwego Hioba? Postrzelonego dzika? Ściętego kwiatu? Myśli Rezmera były chaotyczne, nieskładne i nieuporządkowane, ale jednocześnie ~~ Jasne, jak ognisko. Znow spojrzał na zalane światłem wierzchołki drzew so- snowych. Jego myśl biegła jak błyskawica: “Obdarzanie takich okrutnych zdarzeń sensem, nadawanie znaczenia ludzkim udrękom stanowi tani rodzaj Samooszustwa, samooszustwa, 81 JÓZEF KOZIELECKI które może przynieść ulgę jak każda iluzja, ale jednocześni zmniejsza motywację do walki z cierpieniem. Zapewne Freud uznałby, że poszukiwanie sensu zjawisk absurdalnych to rodzaj mechanizmu obronnego, który zmniejsza chwilowo męczarnie i lęk, ale który — jak każdy paliatyw — nie zwalcza przyczyn i źródeł udręki