Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- I nikogo poza strusiami! - A także koszar Interplanu Zachód i laboratoriów -dodał Seth Morley głosem, któremu jednak brakowało przekonania i entuzjazmu. - Stanowimy część eksperymentu - mówił dalej. — Właśnie tak, jak domyśliliśmy się wczoraj wieczorem. Część wojskowego eksperymentu przeprowadzanego pod kierownictwem generała Treato-na. - On sam jednak nie był w stanie w to uwierzyć. -Jaki rodzaj wojska nosi kombinezony z czarnej skóry? -zapytał. - I buty z długimi cholewami? - Strażnicy ptaszarni - odparł Russell przyciszonym, obojętnym głosem. - To maskarada, która ma na celu podbudowanie ich morale. Praca ze strusiami jest bardzo przygnębiająca, ale odkąd trzy czy cztery lata temu dano im nowe mundury, poczuli się znacznie lepiej. - Skąd pan o tym wie? - zapytał Morley, wpatrując się w niego przenikliwym spojrzeniem. 170 - Stąd, że sam jestem jednym z nich — wyjaśnił Rus-sell wciąż takim samym, spokojnym tonem i wyjął z kieszeni mały lśniący paralizator. — Tylko my używamy takiej broni. — Wycelował go w ich kierunku, dając jednocześnie znak głową, żeby zbliżyli się do siebie. - Ucieczka jest prawie niemożliwa. Morley wykorzystał jedną szansę na milion. - Wskazał na swoje prawe ucho. -Cały czas informowali mnie o rozwoju wydarzeń. Wiedziałem, że próbuje tu wrócić, ale nie przypuszczałem, podobnie jak moi zwierzchnicy, że mu się to uda. -Uśmiechnął się łagodnie. Rozległ się ostry, donośny huk. Russell wykonał nie dokończony półobrót i padł na podłogę, wypuszczając z ręki paralizator. Co to było? -pomyślał rozpaczliwie Seth Morley i usiadł na łóżku, rozglądając się dookoła. W drzwiach zobaczył jakiegoś człowieka. Chodzący? Czyżby Chodzący po Ziemi przybył, żeby nas ocalić? Człowiek trzymał w ręce staromodny pistolet. Morley uświadomił sobie, że to pistolet Belsnora. Ale przecież zabrał go Ignatz Thugg! Nic już nie rozumiał, podobnie jak pozostali. Tłoczyli się, zbici w ciasną gromadkę, obserwując zbliżającą się do nich postać. Był to Ignatz Thugg. Russell umierał na podłodze. Thugg schylił się, podniósł paralizator i wsadził go za pasek. - Wróciłem - oznajmił ponuro. - Słyszałeś go? - zapytał Seth Morley. - Słyszałeś, co powiedział o... - Słyszałem. - Thugg wahał się przez chwilę, po czym wyjął zza paska paralizator i podał Morleyowi. -Niech ktoś weźmie miotacz pocisków usypiających - powiedział. - Będziemy go potrzebowali. Jest jeszcze jakaś broń? Może w statku? - Dwa paralizatory - odparł Seth, przyjmując od niego śmiercionośny przedmiot. Nie zabijesz nas? - pomyślał ze zdziwieniem. Psychopatyczna część umysłu Thugga straciła swoje wpływy, a on sam wydawał się zupełnie normalny, spokojny i czujny. - Nie jesteście moimi wrogami - wyjaśnił Ignatz Thugg, jakby czytając w jego myślach. - Oni nimi są. — Wskazał pistoletem na Russella. - Wiedziałem, że w gru- 171 pie jest ktoś od nich. Myślałem, że to Belsnor, ale nie miałem racji. Przepraszam. W gabinecie zapadła cisza. Wszyscy czekali na to, co się stanie, zdając sobie sprawę, że nastąpi to już wkrótce. Pięć sztuk broni, pomyślał Morley. Żałosne. Tamci mają pociski powietrze-ziemia, działka kalibru 20 milimetrów i Bóg wie co jeszcze. Czy warto w ogóle podejmować walkę? - Warto - powiedział Ignatz Thugg, prawidłowo interpretując wyraz jego twarzy. - Wydaje mi się, że masz rację - odparł Seth Morley. - Chyba wiem, na czym polega ten eksperyment -oznajmił Wadę Frazer. Pozostali przypuszczali, że im to zaraz powie, ale on ograniczył się do tego jednego stwierdzenia. - Mów - ponaglił go Babble. - Jeszcze nie teraz - odparł Frazer. - Dopiero wtedy, kiedy będę pewien. Ja chyba też wiem, pomyślał Morley. Frazer ma rację: lepiej nawet o tym nie rozmawiajmy, dopóki nie nabierzemy stuprocentowej pewności. - Wiedziałam, że jesteśmy na Ziemi - powiedziała cicho Mary Morley. - Poznałam Księżyc. Dawno temu, kiedy jeszcze byłam dzieckiem, widziałam zdjęcia Luny... - I co pani z tego wywnioskowała? - zapytał Wadę Frazer. - Ja... - Zawahała się i spojrzała niepewnie na męża. - To chyba wojskowy eksperyment prowadzony przez Interplan Zachód, prawda? Tak jak wszyscy podejrzewaliśmy? Seth skinął głową. - Owszem. - Istnieje jeszcze jedna możliwość - powiedział Frazer. - Nie mów o niej - ostrzegł go Morley. - Chyba lepiej stanąć z nią twarzą w twarz, zastanowić się, czy to może być prawda, i dopiero potem zdecydować, czy będziemy z nimi walczyć. - Słu... słuchamy. - Babble aż zająknął się z niecierpliwości. 172 - Wszyscy jesteśmy niebezpiecznymi szaleńcami, którzy popełnili poważne przestępstwa - wyłożył swoją teorię Wadę Frazer. - Przez jakiś czas, być może nawet całe lata, przebywaliśmy wewnątrz tego, co nazywamy „Budynkiem", a co w rzeczywistości stanowi połączenie szpitala psychiatrycznego z więzieniem dla... - A osiedle? - wpadł mu w słowo Babble. - To właśnie jest ten eksperyment - wyjaśnił Frazer. - Tyle że nie wojskowy, ale medyczno-więzienny. Chcieli się przekonać, czy będziemy zdolni do życia na wolności, na planecie położonej z dala od Terry. Oblaliśmy ten egzamin, bo zaczęliśmy się nawzajem zabijać. -Wskazał na paralizator. - Z tej broni zabito Tallchiefa. Od tego wszystko się zaczęło. Ty to zrobiłeś, Babble. Ty zabiłeś Tallchiefa. Czy potem zabiłeś także Susie Smart? - Nie! - wyskrzeczał Babble. - Ale Tallchief to twoja sprawka, prawda? - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał doktora Ignatz Thugg. - Ja... domyśliłem się, kim jesteśmy. Podejrzewałem, że Tallchief jest tym, kim okazał się Russell. - Kto zabił Susie Smart? - zapytał Morley Frazera. - Nie mam pojęcia. Może Babble, a może ty, Morley? Zrobiłeś to? - Frazer zmierzył go uważnym spojrzeniem. - Nie, chyba nie. W takim razie może Ignatz. Najważniejsze jest to, że mógł to zrobić każdy z nas. Wszyscy mamy odpowiednie skłonności. Właśnie dlatego trafiliśmy do wnętrza Budynku. - Ja zabiłam Susie - odezwała się Mary. - Dlaczego? - wykrztusił z niedowierzaniem Seth. - Za to, co z tobą robiła. - Głos jego żony był całkowicie spokojny. - Poza tym ona też próbowała mnie zabić. Miała specjalnie wytresowaną kopię Budynku. Działałam w obronie własnej. To ona zaczęła. - Chryste... -jęknął Seth Morley. - Tak bardzo ją kochałeś? - zapytała oskarżycielskim tonem Mary. - Tak bardzo, że nie potrafisz zrozumieć, dlaczego to zrobiłam? - Prawie jej nie znałem - odparł Seth. - Znałeś ją wystarczająco dobrze, żeby... - W porządku - przerwał jej Ignatz Thugg. - Teraz to i tak nie ma znaczenia
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Chaldejczycy za[ byli przekonani, |e poza wodami otaczajcymi ziemi istnieje wysoki mur wyrastajcy z wody, podtrzymujcy sklepienie i wody nad sklepieniem
- Spotkał was zaszczyt rozpalenia w nim uświęconego ognia! Albowiem zaufała właśnie wam! Dobądźcie oręża i gotujcie się do czynu, bo nadszedł czas, by Miecz Świętej Ziemi...
- Wszystkie zespoły naukowe i wynalazcze miały się skupić na odkryciu i wytworzeniu takich środków obrony (zarówno dla „Ziemi”, jak dla zwiadu), które w najwyższym stopniu...
- Patrzył na nią i widział, że idzie 407 powoli, lekko się zatacza i patrzy do ziemi...
- Krzyk Jenny zmienił się w pełne zachwytu,,A-a-a-ch!", kiedy jej pęd ku ziemi zmienił się w powolny l o t...
- Zobaczyliśmy i usłyszeliśmy tylko kilka pingwinów, aczkolwiek wydawało się nam, że z oddali, gdzieś głęboko w czeluściach ziemi dobiega słabe, lecz uchwytne...
- Ziemia, rudawa jak sproszkowany tytoń, tłumiła stąpanie koni, które końcem podków potrącały leżące na ziemi szyszki...
- Porównanie orzeczeń losów zakopanych w ziemi z zapowiedzią wysnutą z kroków wieszczego rumaka dawało ostateczną wyrocznię...
- Niewątpliwie nasz ludzki świat przeżywania jest najbogatszym i najbardziej wszechogarniającym "światem", jaki istnieje na Ziemi...
- York doglądał Cohenowi chaty i ziemi, a przy okazji zwędził mu wiele rzeczy, w tym strzelbę...