Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
R. Steiner, Duchowe hierarchie i ich odzwierciedlenie w œwiecie fizycznym. Zwierzyniec, planety kosmos. T³um. Micha³ Waœniewski, Gdynia 1995.. 28. R. Steiner, Teozofia Ró¿okrzy¿owców. T³um. Micha³ Waœniewski, Gdynia 1996. 29. R. Steiner, U bram teozofii. T³um. Michal Waœniewski, Gdynia 1997. 30. R. Steiner, Przejawy karmy. T³um. Micha³ Waœniewski, Gdynia 1997. 31. R. Steiner, Ksiêga wiedzy tajemnej. T. 2. T³um. W. Wolañski i M.K, Sosnowiec 1991. 32. H. P. B³awatska, Doktryna Tajemna. Ewolucja kosmiczna, T. 1, Warszawa 1995. 33. J. C. Chatterji (Brahma-charin-Bodhab-Kiskhu), Filozofia ezoteryczna Indii. Przek³ad z angielskiego B.C., Warszawa 1926. 34. M. Heindel, Œwiatopogl¹d Ró¿okrzy¿owców. Ezoteryczne chrzeœcijañstwo przysz³oœci. T³um. Irena Brudnikowa, Warszawa 1993. 35. C. Jinarajadasa, Cz³owiek we wszechœwiecie. Prze³. Wanda Dynowska, T. 1, Madras 1957. 36. E. C. Prophet, Do Boskiego mistrzostwa poprzez Zegar Kosmiczny, wykreœlanie cykli karmy i inicjacji. Opracowane i wydane przez Andrzeja Sychowicza, Olsztyn 1993. 37. Œankaraczarja, Klejnot M¹droœci Wschodu. Spolszczy³ i objaœni³ Józef Switkowski. Komentarzem opatrzy³ Leonard Górnicki (w druku - Wydawnictwo Pracownia „Borgis”). 38. Jak kierowaæ swoim przeznaczeniem czyli prawo przyczyny i skutku. Opracowa³a Wanda Dynowska wed³ug A. Besant i C. Jinarajadasy, Katowice 1995. 39. Prawo karmy. Prawo przyczyny i skutku. Wybór i redakcja tekstów Leszek Pod¿orski, Wroc³aw - Cieszyn 1993. 40. Jogi Rama - Czaraka (W. W. Atkinson), D¿niani - Joga. Joga m¹droœci. Ksi¹¿ka o najwy¿szych naukach jogów. Prze³. Wac³aw Dunin - GoŸdzikowski, Warszawa (1929 ?). 41. N. Douglas, P. Slinger, Tajemnice seksu. Alchemia ekstazy. Prze³. Jacek Sieradzan, T. 1, Kraków, W Roku ¯elaznej Owcy. 42. B. J. Baginski i S. Sharamon, Reiki. Uniwersalna energia ¿yciowa. T³um. Jolanta Herian - Œlusarska, Kraków 1995. 43. F. Hartman, Niektóre tajemne wiadomoœci z ko³a Tybetañskich Mistrzów. Prze³. I.T.A., przejrzany i poprawiony przez E. Poloñczyka, Warszawa 1992. 44. Saint Germain, Z³ota Ksiêga, Rzeszów b. r. 45. Co ma wspólnego karma z bosk¹ sprawiedliwoœci¹, Pentagram Nr 28, Wroc³aw 1997. Dodatek: Annie Besant Œmieræ, a co potem? (fragment) Wstêp Któ¿ nie zna opowiadania o tym misjonarzu pauliñskim w starej Anglii, który pewnego wieczoru wyst¹pi przed królem saksoñskim Edwinem, otoczonym przez swych starostów, aby mu wy³o¿yæ i wyjaœniæ nauki wielkiego Mistrza! Podczas gdy w³aœnie mówi³ o œmierci i nieœmiertelnoœci, zdarzy³o siê, ¿e jakiœ ptak wlecia³ przez otwarte okno do sali, pewien czas kr¹¿y³ po niej i potem znowu znikn¹³ w ciemnoœciach nocy. Stary aposto³ wiary skorzysta³ z tego zdarzenia, aby przedstawiæ królowi wfruniêcie ptaka do sali, jako symbol znikomoœci ¿ycia ludzkiego, twierdz¹c ¿e znikniêcie tego¿ uzmys³awia naukê jego wiary, i¿ dusza po krótkim pobycie na sali ¿ycia uchodzi z niej, prawda, nie, aby znikn¹æ w mroku nocy, lecz aby wzbiæ siê do glorii s³onecznej wspania³ego œwiata. Cz³owiek rodz¹cy siê wstêpuje z mroku przez otwarte okno do ¿ycia ziemskiego; tylko krótki czas tego ¿ycia pozostaje on widzialny dla naszych oczu, aby przez œmieræ znikn¹æ nam znowu w otwartym oknem. Po wszystkie czasy szuka³ cz³owiek w religii odpowiedzi na to wa¿ne pytanie: „Sk¹d pochodzi to ¿ycie i dok¹d uchodzi?”. Ale odpowiedzi religii na nie bywa³y nader ró¿ne... W naszych czasach, wiele stuleci po wspomnianej rozmowie misjonarza pauliñskiego z królem Edwinem, jest w chrzeœcijañstwie wielu ludzi. którzy pytaj¹ siê, czy cz³owiek w ogóle ma jak¹œ duszê, która sk¹dkolwiek pochodzi lub dok¹dkolwiek pójœæ mo¿e, i jest w¹tpliwe, czy by³ kiedyœ w historii powszechnej okres, w którym by równoczeœnie ¿y³o tylu niedowiarków (co do duszy). Z drugiej strony wyznawcy tej¿e nauki Chrystusowej, która ich wszak¿e poucza, ¿e okropnoœci œmierci nie istniej¹ wiêcej, otoczyli ³o¿e œmierci i trumnê daleko posêpniejszymi i smutniejszymi ceremoniami pogrzebowymi, ni¿ wyznawcy jakiejkolwiek innej religii. Czy¿ mo¿e byæ coœ bardziej przygniataj¹cego nad g³uch¹ boleœæ, jaka zwiesza siê nad domem, w którym maj¹ chowaæ zmar³ego! Czy¿ jest coœ bardziej odpychaj¹cego, jak te stroje ¿a³obne z matowej krepy i wyszukana obrzydliwoœæ welonu wdowiego, w którym pozosta³a ¿ona op³akuje „uwolnienie siê od wiêzów cia³a” jej ma³¿onka! Czy jest coœ wstrêtniejszego jak te sztucznie ponure miny ¿a³obników, zawodzenia p³aczek pogrzebowych i tym podobne zwyczaje! Ostatnie lata przynios³y pod tym wzglêdem wielki i godny uwagi postêp: nast¹pi³a niejedna po¿¹dana zmiana i unika siê coraz bardziej powiêkszania bólu ludzkiego przez dra¿nienie go. Ten ponury pogl¹d na œmieræ jest cech¹ charakterystyczn¹ „chrzeœcijañstwa” i znalaz³ sobie wyraz zarówno w jego sztuce, jak i literaturze. Œmieræ przedstawiono jako szkielet z kos¹ w rêku, jako szyderczo uœmiechniêtego upiora, albo jako gro¿¹c¹, straszn¹ postaæ, z groŸnym obliczem i podniesion¹ maczug¹, albo te¿, jako klekocz¹ce straszyd³o, trzymaj¹ce klepsydrê – s³owem – wszystko wywo³uj¹ce strach i odpychaj¹ce, co tylko fantazja mog³a wymyœliæ – by³o u¿ywane dla wytworzenia sobie obrazu tego s³usznie przezwanego „Króla strachu”. Milton, który tak bardzo usi³owa³ w swoich wspania³ych poezjach nadaæ obrazow¹ postaæ kursuj¹cym pomiêdzy ludem wyobra¿eniom „chrzeœcijañskim” jego czasu, zu¿y³ ca³¹ si³ê i rozmach swojej niezrównanej sztuki opisowej, aby postaæ œmierci otoczyæ strachem. Jego Raj utracony jest przepe³niony straszliwymi opisami œmierci: (...) Inna postaæ – Je¿eli mo¿na zwaæ postaci¹ to, czemu braknie postaci. Co jest niepoznawalne przez cz³onków zlane formy: Je¿eli mo¿na zwaæ istot¹ to, co zdaje siê li cieniem – Jako noc czarna, widnia³a przed nami, Patrz¹ca gniewnie, jak dziesiêæ Furii, i jako piek³o straszna, GroŸnie wstrz¹saj¹c straszliw¹ maczug¹; a miejsce, Gdzie ³eb jej byæ siê zdawa³, zdobi³o coœ w rodzaju Korony. Tu¿ obok niej sta³ Szatan. A monstrum, miejsca swego. Podniós³szy siê, podesz³o wraz bli¿ej, coraz bli¿ej, Takim okropnym krokiem, ¿e piek³o pod nim dr¿a³o(..) (...) Straszliwa by³a mowa ohydnego, A gdy, tak mówi¹c, wci¹¿ grozi³, dziesiêciokroæ jeszcze byt straszniejszy I potworniejszy (... ) (...) Ale on, mój wróg odwieczny Zbli¿a³ siê coraz bardziej, maczug¹ potrz¹saj¹c, Stworzon li dla zag³ady. Uciek³em, krzycz¹c: „Œmieræ!" Na s³owo to dr¿y piek³o, rozlega siê jêk skargi Z wszystkich otch³ani jego, a echo „Œmieræ!" powtarza(...). (Raj utracony, Ks. II, w. 666-789) Jest wiêcej ni¿ dziwne, ¿e ludzie maj¹cy siê za wyznawców i uczniów Nauczyciela, który – jak wiadomo – g³osi³ otwarcie i jasno naukê o nieœmiertelnoœci ¿ycia, mog¹ mieæ tak straszne wyobra¿enie o œmierci. I zaprawdê, nale¿y wprost g³upim nazwaæ to twierdzenie, które pomimo napraszaj¹cego siê zewsz¹d, zupe³nie przekonywaj¹cego materia³u dowodowego, daje siê czasem s³yszeæ, jakoby nauka o nieœmiertelnoœci duszy by³a zwiastowana i wystawiona na œwiat³o dzienne po raz pierwszy od pocz¹tku œwiata dopiero przed osiemnastoma wiekami
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- - Sobusiu, nie rób nam tego
- Podczas gdy pasażerów poddawano rewizji, ich przedziały zostały wyjątkowo skrupulatnie przeszukane przez innych detektywów...
- Powszechna republika będzie z pewnością szczęściem! Postęp? Ach, taki sam jak w znanej opowieści o chorym, który przewraca się z boku na bok w nadziei, że mu będzie lepiej...
- , przewidzieli, że małpoludy stworzą cywilizację… Ślady… list… językiem naszych zmysłów… Istoty rozumne...
- Przypieczętowała przyjaźń...
- Lady MacLean nadciągnęła z ręcznikami, wyłowiła stawiającego zacięty opór psa i wrzuciła go do tyłu z innymi...
- Posłużyła się koncepcją Junga, według której wszyscy mamy „cień” — nawiedzającego nas archetypalnego szatana, który wyobraża uczucia i pragnienia, normalnie przez nas...
- Obrzucił mnie badawczym spojrzeniem, które widocznie musiało go prze- konać o moich pokojowych zamiarach, ponieważ odłożył broń i skinął gło- wą...
- Osoria mirem się cieszył u swoich, tym bardziej jego przede wszystkim należy udobruchać, gdy właśnie jego pościgło nieszczęście, za które bez wątpienia...
- Mrok opromieniał ją...