Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Była godzina trzecia nad ranem, gdy wreszcie, kompletnie wykończeni, mogli wleźć do swoich łóżek. Krafft jednak spędził jeszcze jedną godzinę na robieniu notatek. I kiedy się z tym wreszcie uporał, ujrzał przed sobą w jasnym świetle drogę, jaką powinien pójść. Notatki swoje spisał porucznik na karteluszkach, starannym, jakby drukowanym pismem. Zawierały one w mocno skróconej i skondensowanej formie wszystko, co zdaniem Kraffta było istotne. A notatki te wyglądały następująco: Kartka 1 - podchorąży Weber, Egon: Podporucznik Barkow był wyłącznie oficerem, nic poza tym nie miało dla niego znaczenia, ani partia, ani Fuhrer. Niektórzy podchorążowie, jak Amfortas, Andreas i naturalnie Hochbauer, stawiają Fuhrera ponad wszystko. Ich ulubione powiedzenie: oficerowie Fuhrera. To doprowadziło do sporów. Postawa podporucznika Barkowa była jednoznaczna. W tej sytuacji istniały obawy, że wymienieni podchorążowie nie ukończą kursu. ( Weber, dosłownie: "Oni mieli pełne portki ze strachu, tylko Hochbauer nie chciał podwinąć ogona".) Podczas zajęć z wyszkolenia saperskiego nic specjalnego nie zauważyłem. (Weber, dosłownie: "Ale w końcu nie ma rzeczy niemożliwych, a niektórzy są moim zdaniem zdolni do wszystkiego".) Kartka 2 - podchorąży Rednitz: Podporucznik Barkow przy każdej okazji dawał wyraźnie do zrozumienia, że to jest kurs dla przyszłych oficerów, a nie dla przyszłych partyjniaków. Ulubione powiedzenie podporucznika Barkowa: Można być oddanym całym sercem tylko jednej sprawie, albo armii, albo partii. Sprzeciw ze strony Hochbauera: Armia i Fuhrer to jedno i to samo, a partia i Fuhrer to też jedno i to samo, a więc to wszystko jest jedną nierozerwalną całością. Odpowiedź Barkowa: Nonsens! Kto chce być żołnierzem, musi być nim całą duszą - albo wcale. Podczas zajęć z wyszkolenia saperskiego, przed wysadzeniem ładunku, dla treningu ucięto kilka kawałków lontu, z których jeden mógł następnie zostać użyty do spowodowania wybuchu. Czas palenia się ścieżki prochowej każdego kawałka ten sam: pięć sekund. Prace przygotowawcze do wybuchu wykonał Amfortas przy pomocy Hochbauera i Andreasa. (Rednitz, dosłownie: "W końcowej decydującej fazie obecnych było ośmiu ludzi; z tego co najmniej trzech spało na stojąco. Ale przecież zawsze są tacy, co to się wszędzie pierwsi pchają".) Kartka 3 - podchorąży Mosler: Podporucznik Barkow był jednolity jak bryła. (Mosler, dosłownie: "Jak kieszonkowe wydanie naszego generała, jeśli wolno mi tak się wyrazić".) Jakby miał monopol na wszystkie ideały żołnierskie. Ale również Hochbauer miał swoje ideały i dość energicznie wymachiwał swoją chorągiewką. (Mosler, dosłownie: "Może ten Hochbauer się tylko tak sadził. W każdym razie: u Barkowa jego akcje stały niezbyt wysoko. Może właśnie dlatego obwarował się tak mocno za swoim Fuhrerem".) Na krótko przed wybuchem, kiedy podpalono lont, Hochbauer zawołał do nas: Kryć się, szybko! (Mosler, dosłownie: "I tak też żeśmy zrobili, bo Hochbauer nie upadł przecież na głowę. Odnieśliśmy wówczas wrażenie, że on dokładnie wie, co się święci".) Lontu i spłonek było pod dostatkiem, drobne ilości mogły znikać nie zauważone. Tyle trzy pierwsze kartki porucznika Kraffta. Oglądał je w zamyśleniu: Tu i ówdzie należało coś niecoś wykreślić, niektóre rzeczy skrócić, niektóre zaś traktować jako przesadne. Mimo to pozostało tego aż nadto, ażeby zapędzić zwierzynę w nastawioną pułapkę. Porucznik Krafft zszedł ze swej katedry. Zaczął przechadzać się wśród szeregów podchorążych zagłębionych po uszy w pracy i zaszedł aż na drugi koniec sali. Tu zatrzymał się i obserwował pochylone plecy. Cierpliwy papier zaczął się zapełniać literami, z których rosły słowa, zdania, ustępy - duchowy materiał wybuchowy; miał nadzieję, że o wielkiej sile. Jak słodko jest umierać za ojczyznę! * * * - Przykro mi, że przeszkadzam, panie kolego - powiedział kapitan Feders, zaglądając do sali. - Ale chciałbym z panem parę minut porozmawiać