Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Doszliśmy do wniosku, że najlepszym wyjściem przez te cztery miesiące będzie niemieszanie się w jakikolwiek sposób do Twojego życia i pracy. To była trudna decyzja, ale zapewne rozsądna... Jeśli uważasz, że powinniśmy wydłużyć ten okres oczekiwania, zrozumiemy to i dostosujemy się do Twoich życzeń...18 Agenci z placówki w Warszawie nadal obserwowali Kuklińskiego, jednak do połowy maja zgłosili zaledwie raz, że widzieli jego samochód. Daniel zastanawiał się, co się z nim dzieje. Rozdział V Mało brakowało Kuklińskiego wysłano do Moskwy. Po niespokojnej jesieni, kiedy obawiał się, że w każdej chwili może zostać zatrzymany przez kontrwywiad, nagle dowiedział się, że zostanie skierowany do odbycia krótkiego, intensywnego szkolenia w zakresie strategii operacyjnych dla wyższych oficerów państw Układu Warszawskiego w Akademii im. Woroszyłowa, elitarnej uczelni wojskowej przy sowieckim Sztabie Generalnym. W roku 1973 został skierowany na dwuletnie studia w tej samej uczelni, jednak zrezygnował z wyjazdu. Teraz uznał, że ponowne odrzucenie takiego wyróżnienia może spowodować zbyt wiele niepotrzebnych pytań. Licząc, że zdąży powiadomić CIA, chciał narysować sygnał kredą na skrzyżowaniu, na którym zwykle je zostawiał, jednak odkrył, że znak drogowy, który wykorzystywał do tego celu, zniknął, najwidoczniej usunięty przez pracowników ekipy remontowej. Poleciał do Moskwy z grupą polskich generałów 24 lutego i przez dwa miesiące dostawał konspekty z kursu dla wysokich rangą radzieckich oficerów. Zawierał tam znajomości z wiceministrami obrony państw Układu Warszawskiego, szefami Sztabów Generalnych oraz dowódcami sił zbrojnych państw Układu Warszawskiego i Armii Czerwonej. Nawiązał także przyjaźnie z kilkoma wyższymi polskimi oficerami, w tym z generałem Czesławem Kiszczakiem, który wspomina, jak Kukliński stąpał w skarpetkach po wielkich mapach wojskowych. Uderzyła go niezwykła uwaga, jaką poświęcał szczegółom. Stwierdził, że ma talent do przedstawiania operacji wojskowych na mapie. Rysował je pięknie i starannie. Uczulony przez CIA, Kukliński nie zabrał do Moskwy aparatu fotograficznego, jednak znalazł inny sposób zbierania informacji wywiadowczych. W akademii otrzymał skórzaną teczkę do przechowywania tajnych notatek. Wewnątrz wszyto dwieście ponumerowanych kartek. Teczka była zamykana i opieczętowywana. Miał ją zwrócić przy wyjeździe z Moskwy, jednak poinformowano go, że może mu zostać przesłana do wglądu do Warszawy. Kukliński był wzorowym studentem i robił obszerne notatki. Pewnego dnia uczestniczył w wykładzie prowadzonym przez radzieckiego generała, który stwierdził, że Układ Warszawski nie musiałby użyć pierwszy broni jądrowej w Europie ze względu na przewagę swoich sił konwencjonalnych. „To iluzja, że Zachód dysponuje nad nami przewagą - nawet sił powietrznych" - oświadczył. „Mamy przewagę na lądzie, w powietrzu i na morzu". Oznajmił, że w ciągu dziesięciu-dwunastu dni wojska Układu Warszawskiego mogą osiągnąć cele strategiczne i wyeliminować z walki najważniejsze państwa NATO w Europie bez użycia pocisków nuklearnych na europejskim teatrze działań wojennych. „Mamy przewagę sił konwencjonalnych" - stwierdził. „Nie użyjemy broni jądrowej jako pierwsi. Jeśli pierwszy użyje jej Zachód - bez względu na rodzaj - czy to min, czy pojedynczej głowicy, nasza odpowiedź będzie tylko jedna - globalna". Kukliński słuchał tego wywodu w oszołomieniu. Generał nie pozostawił miejsca na eskalację konfliktu z Zachodem. 29 kwietnia 1975 r. wrócił do Polski z kilkunastoma polskimi generałami i innymi oficerami uczestniczącymi w szkoleniu. Generał Jaruzelski zaprosił całą grupę do swojego gabinetu i poprosił oficerów o przedstawienie doświadczeń z Moskwy. Podczas dyskusji Kukliński wyraził szczery pogląd, że Moskwa wyolbrzymia zagrożenie ze strony NATO i jego zamiary wszczęcia wojny przeciwko Układowi Warszawskiemu. Generał Kiszczak przerwał mu, twierdząc, że się z nim nie zgadza. Niemniej jednak Jaruzelski pochwalił Kuklińskiego i jeszcze jednego oficera, określając ich mianem „nasza młodzież". Kuklińskiemu powierzano coraz ważniejsze zadania. Pomagał przygotowywać wystąpienia dla Jaruzelskiego pułkownikowi Janowi Żarkowi, szefowi Oddziału do spraw Planowania Strategiczno-Obronnego, mającemu problemy z sercem. Otrzymał także zgodę na zorganizowanie czwartego rejsu rozpoznawczego do Europy Zachodniej. Jednak pozostawał ostrożny. Ministerstwo Obrony zostało wciągnięte w głośny skandal po tym, jak pułkownikowi Jerzemu Pawłowskiemu, byłemu mistrzowi olimpijskiemu w szabli, postawiono zarzut szpiegostwa na rzecz Zachodu. W Sztabie Generalnym organizowano wykłady na temat bezpieczeństwa, ostrzegając, że wywiady zachodnie, zwłaszcza brytyjski, izraelski i holenderski, wspierane przez USA, prowadzą coraz aktywniejszą działalność na terytorium Polski. Kukliński dostrzegł sygnały, że w Ministerstwie Obrony przeprowadzano śledztwo. Nie kontaktował się z CIA już od ponad pół roku. Chciał wznowić kontakty. W połowie maja zauważył znak wskazujący, że Agencja pragnie przekazać mu wiadomość. Kukliński potwierdził znakiem wyrysowanym kredą, że go odebrał, i udał się w umówione miejsce. Znalazł tam kawałek złożonej gazety i pudełko po papierosach, ale po oględzinach obydwu przedmiotów w domu stwierdził, że są to zwykłe śmiecie. 10 czerwca, po zauważeniu kolejnego sygnału, wybrał się tam ponownie, dłuższą i bardziej zagmatwaną trasą, żeby zgubić ewentualnych tajniaków. Zabezpieczył się dodatkowo, zmieniając po drodze ubranie