Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Megan? twarz mu się rozjaśniła jak świąteczna choinka. Jak podróż? Nieźle. W jej głosie wyczuwał radość. Była trochę za kłopotana tym, że dzwoni pierwsza, ale w zasadzie niewiele ją to obchodziło. Po przyjeździe do Bostonu poczuła się nagle tak bardzo samotna, że jedyne, czego pragnęła, to móc wyciągnąć do niego rękę. Z początku zawsze dziwnie jest wracać do domu. Rodzice jakby zapomnieli, że jesteśmy już dorośli, i zaczynają nami rządzić jak małymi dziećmi. Na ogół o tym nie pamiętam, dopóki nie znajdę się w domu. Bernie wybuchnął śmiechem. Świetnie to znał. Nie zapomniał, jak dziwnie czuli się z Liz w jego starym pokoju, zupełnie tak, jakby znowu miał czternaście lat i seks był tabu. Teraz też wolałby zatrzymać się w hotelu, ale z dziećmi było to bez sensu. Przyjechały tu, by spędzić święta z dziadkami. Jemu też, pod pewnymi względami, było z nimi raźniej, niemniej doskonale rozumiał, co Megan ma na myśli. Wiem dokładnie, o co ci chodzi. To tak, jakbyś zrobiła wielki krok do tyłu i starała się im udowodnić, że przez cały czas mieli rację. Znowu masz czternaście lat, wróciłaś i masz się zachowywać tak, jak oni sobie tego życzą... z tym że tego nie robisz. I w końcu wszyscy cię opieprzają. Megan również się zaśmiała. Miała to już za sobą. Ojciec poszedł odebrać poród zaledwie w godzinę po jej przyjeździe, a Megan nie chciała mu towarzyszyć, bo była zmęczona. Wyszedł więc, oczywiście zły na nią. Natomiast matka skrzyczała ją najpierw za to, że nie wzięła ze sobą ciepłych butów oraz za nieporządek w walizce, w godzinę później zaś za to, że zostawiła bałagan w pokoju, co po osiemnastu latach mieszkania w samotności było raczej niemożliwe. Brat mówi, że mnie dzisiaj wybawi. Wydają u siebie uroczysty obiad. Czy to będzie stateczne bostońskie przyjęcie, czy kompletne szaleństwo? Znając ich, podejrzewam, że i to i to. Brat na pewno kompletnie się zaleje, a jakiś dowcipniś oswobodzi ich z ubrań i będzie to zapewne pewien wyznawca teorii Junga, który szczyci się swoim ciosem, podobno śmiertelnym. Uwielbia robić takie rzeczy. Uważaj, żeby nie wpaść mu w ręce. czuł się dziwnie i samotnie, gdy myślał o Meg w takim otoczeniu. Nagle uświadomił sobie, jak bardzo za nią tęskni, ale nie był pewien, czy ma prawo jej o tym powiedzieć. Na tym etapie przyjaźni wydawało mu się to jakoś nie na miejscu, choć w rzeczywistości chodziło o coś więcej, co jeszcze pozostało nie wypowiedziane. Czy przyjeżdżasz na ten ślub? Liczył na jej przyjazd, mimo że nie przyznał się do tego. Wygląda na to, że oni i tak się wybierają. Nie jestem pewna, co powiedzą na mój wyjazd rodzice. Przecież przyjechałam do nich. Mam zamiar najpierw wspomnieć im o tym i zobaczę, jaka będzie ich reakcja. Mam nadzieję, że pozwolą ci pojechać. Mówił jak zmartwiony wyrostek i nagle oboje wybuchnęli śmiechem. Znowu objawił się syndrom czternastolatka. Widzisz teraz, o czym mówię! Posłuchaj, przyjedź choć na jeden wieczór. Cudownie byłoby się spotkać. Nie mogła się z nim nie zgodzić. Sama też bardzo chciała go zobaczyć. Już od wielu tygodni ciągle o nim myślała i żałowała, że nie spotkali się przed wyjazdem na wschód, ale oboje prowadzili szalenie intensywny tryb życia i mieli mnóstwo obowiązków. Może spotkanie w Nowym Jorku nie było głupim pomysłem? Zobaczę, co się da zrobić. Na pewno będzie fajnie. Nagle wpadło jej coś do głowy. Zaproponowała mu to zupełnie jak dzieciak. Nie chciałbyś pójść ze mną na wesele? Plan ten z każdą chwilą coraz bardziej się jej podobał. Czy zabrałeś ze sobą smoking? Nie, ale słyszałem o pewnym wspaniałym magazynie. Oboje parsknęli śmiechem. Czy jesteś pewna, że to wypada, skoro nie znam ani pana młodego, ani panny młodej? Wesele w klubie Golony wyglądało na bardzo poważną imprezę. Megan wyśmiała jednak jego obawy. Wszyscy będą tak pijani, że nie będzie ich w ogóle obchodziło, kim jesteś. Poza tym możemy się stamtąd dość wcześnie wymknąć i pójść gdzieś... na przykład posłuchać Bobby'ego Shorta u Carlyle'a. Ta propozycja odebrała mu mowę. Akurat to bardzo lubił robić będąc w Nowym Jorku. Bobby był jego starym znajomym z nowojorskich czasów. Słuchał go już od wielu lat. Byłbym zachwycony ujrzał ją w myślach i nagle głos mu jakby zmatowiał. Znowu czuł się młodo, jakby życie dopiero się dla niego zaczynało, a nie skończyło tragedią mniej niż dwa lata temu. Postaraj się przyjechać, Meg. Dobrze. W ich głosach słychać było teraz niecierpliwość, co niemal przestraszyło Megan. Postanowiła jednak zobaczyć się z nim za wszelką cenę. Nie chciała czekać, aż znowu spotkają się w Napa. Zrobię, co tylko się da. Zaznacz w kalendarzu dwudziestego szóstego, przyjadę tego dnia rano i zatrzymam się w Carlyle. Mój zwariowany braciszek zawsze tam mieszka. W tym tygodniu wezmę ze sklepu smoking. Wszystko wyglądało jak dobra zabawa z wyjątkiem samego ślubu, którego Bernie trochę się obawiał. Miał się odbyć zaledwie na trzy dni przed rocznicą jego ślubu z Liz. Miną właśnie cztery lata. Nie może jednak teraz o tym myśleć. Nie może świętować rocznic, które nie istnieją, Nagle zapragnął przytulić się do Megan, jakby mogło mu to pomóc zagłuszyć wspomnienia. Megan usłyszała dziwną nutę w jego głosie i raptem się zaniepokoiła. Jakby znała go lepiej, niż zdążyła poznać. Przedziwna była ta nić porozumienia między nimi. Oboje to zauważyli. Czy wszystko dobrze? Jej głos w słuchawce był miękki i Bernie pokiwał głową ze znużonym uśmiechem. Nic mi nie jest. Czasami dopadają mnie duchy... zwłaszcza o tej porze roku. To okres ciężki dla wszystkich. Ona też przez to przeszła, tylko że bardzo dawno temu i teraz zawsze był koło niej o tej porze roku ten lub ów mężczyzna. Mężczyzna albo dyżur w szpitalu z chorymi dziećmi. W każdym razie cierpiała mniej od niego. Miała nadzieję, że jego rodzina pomoże mu przebrnąć przez to wszystko. Zdawała sobie sprawę, jak trudne będą dla Berniego te święta, podobnie jak dla dzieci, a przede wszystkim dla Jane. Jak się ma Jane? Cieszy się, że tu jesteśmy. Jane i moja matka rozumieją się jak para wisusów. Mają już plany na najbliższe trzy tygodnie. Niania jeszcze tu z nimi zostaje po moim wyjeździe. Trzydziestego muszę być na spotkaniu w San Francisco, a Jane nie idzie do szkoły do dziesiątego, mają więc jeszcze dwa tygodnie po moim wyjeździe i już się cieszę na samą myśl o tym. Megan ciekawiło, czy Bernie będzie w tym czasie samotny. Czy przyjedziesz bez nich do Napa? Mogę. Zapanowała długa cisza. Oboje myśleli o tym samym, ale jednocześnie oboje starali się uciec od swych myśli. Megan obiecała, że zadzwoni pod koniec tygodnia, aby powiedzieć, jakie ma plany