Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Ta róża była... - Bezcenna. Na pewno. Ale da się ją zastąpić. Masz jeszcze cztery tego gatunku. Za to ta na przykład Szkarłatna Łza jest już rzadsza. Landish całym ciężarem ciała oparł się o blat stołu. - Oszalałeś? Czy ty pojmujesz, co...? - Zabijam twoje dzieci. Spójrz na tę Różową Afrodytę. Cudowna. Naprawdę. Ile czasu trzeba, żeby doszła do takiej wspaniałości? Dwa lata? Pięć? - Saul przeciął pąk w połowie. Płatki opadły na stojącą poniżej statuetkę przyznaną na pokazie. Landish chwycił się za pierś. Jego przerażone oczy zdawały się wychodzić z orbit. - Powiedziałem ci, że zapytam tylko raz. Eliot. Landish wpatrywał się przez łzawiące oczy w zniszczone płatki. - O co chodzi? - On pracuje dla Rosjan. - O czym ty mówisz?! Saul ściął Boski Dar o purpurowym odcieniu teoretycznie nie do wyhodowania. - Dość! - zaskrzeczał Landish. - On jest śpiochem, a ty jego kurierem. - Nie! Tak! Nie wiem! - Co ty, u diabła, gadasz? - Przekazywałem wiadomości, to prawda. Ale to było dziesięć lat temu. Nie jestem pewny, czy był śpiochem. - W takim razie dlaczego KGB skontaktowała się z nim? - Nie mam... Saul podszedł do Zwiastuna Radości, ozdoby kolekcji Landisha. Niewiarygodne, ale róża była niebieska. - Eliot mylił się. Kiedy rozmawiałem z nim w Denver, powiedział, że nikomu nie udało się wyhodować niebieskiej róży. - Nie! Saul podniósł nożyce i ustawił je tak, że łodyga znalazła się pomiędzy ostrzami. Na ich krawędziach zalśniło światło. - Jeżeli nie był śpiochem, to kim? Co to były za wiadomości? - Nie czytałem ich. Saul powoli zaczął zaciskać ostrza nożyc. - Mówię prawdę! - Od kiedy to MI-6 jest chłopcem na posyłki dla CIA? - To była tylko przysługa dla Eliota! - Landish przeniósł spojrzenie ze zniszczonych róż na Saula i nerwowo przełknął ślinę. - Przysięgam! Prosił mnie o pośrednictwo! - Nie podnoś głosu. Landish zadrżał. - Posłuchaj. Eliot zapewniał, że na podstawie tych wiadomości zidentyfikuje śpiocha w Agencji - powiedział napiętym głosem. - Jednak informator był nerwowy i nalegał na kuriera, któremu mógłby zaufać. Ponieważ znałem kuriera, logiczne, że ranie wybrano na łącznika. - I ty w to wierzyłeś? - Eliot jest moim przyjacielem. - Landish zaczął gorączkowo gestykulować. - Nasze siatki często ze sobą współpracują. Jeżeli chcesz dowiedzieć się, co było w tych listach, zapytaj człowieka, który mi je przekazał. - Jasne. Wystarczy wskoczyć na pokład samolotu do Moskwy. - Nie. O wiele bliżej. - Gdzie? - Do Paryża. Ten człowiek pracuje dla sowieckiej ambasady. - Kłamiesz - Saul uciął liść. - Nie kłamię! Nie rozumiesz, jak delikatna jest ta róża! Nawet skaleczenie liścia może... - W takim razie radzę ci przekonać mnie, że mówisz prawdę, bo zaraz obetnę je jeden po drugim. - To jedyna taka róża na świecie. Saul zawiesił w powietrzu ostrza nożyc. - Wiktor Pietrowicz Koczubej. - To nazwisko nic mi nie mówi. - Pracuje jako ich attache kulturalny. Przygotowuje trasy koncertowe dla rosyjskich orkiestr i zespołów baletowych na terenie Francji. Jest też wirtuozem gry na skrzypcach. Czasem sam koncertuje. - Ale, oczywiście, jest z KGB. Landish rozłożył ręce. - Zaprzecza temu. Przed piętnastu laty przyłapano go na próbie ucieczki na Zachód. Było oczywiste, że spróbuje jeszcze raz. Władze sowieckie poszły na kompromis i pozwoliły mu zamieszkać w Paryżu, zakładając, że użyje swojego talentu dla dobra Rodiny. Przypomnieli mu, ze jego dzieci pozostają w Moskwie, gdzie ich lukratywne posady i warunki życiowe zależą od jego współpracy. - To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Czy jest z KGB? - Oczywiście. Ta jego próba ucieczki to fikcja. Ale spełniła swoją rolę. Teraz Koczubej ma doskonałą przykrywkę. - Założę się, że wysłuchałeś wielu jego koncertów. - Teraz już nie mam okazji - Landish wzruszył ramionami, ale wciąż nerwowo spoglądał na róże. - Jednak dziesięć lat temu spotkania z nim nie nastręczały żadnych trudności. Podczas dyskusji o wybitnych dziełach kompozytorów rosyjskich przekazywał mi listy. Od czasu do czasu rewanżowałem mu się tym samym. Ale wszystkie przesyłki były zapieczętowane, nigdy ich nie czytałem. Jeżeli chcesz dowiedzieć się, co zawierały, musisz z nim porozmawiać
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- - Nasze zdjęcia! - jęknął Jupiter...
- Wang jęknął głośno...
- - Gott - jęknął feldfebel...
- Spojrzeli na siebie badawczo...
- To wielkie zużycie miało też drugą stronę medalu: wiele ukłuć igłą...
- To jest o wiele za dobra rzecz, Hardin...
- Ani śladu po Izzy...
- Niemiecki minister dodał, że Hitler zaczął powątpiewać w szczerość polskiej przyjaźni, i ostrzegł, że kanclerz „może dojść do wniosku, że Polska odrzuca wszystkie jego...
- Tam dowiadujÄ… siÄ™ o jego misji polscy szwoleĹĽerowie...