Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Czas było nastawić pułapkę, ale przedtem postanowiłam sprawdzić, kto jest naszym przeciwnikiem. Poleciłam Jacenie zostać z tyłu i razem z Polillo wspięłyśmy się po schodach, które prowadziły na pomost wokół wieży. Z jednej strony drzwi były otwarte i widać było przez nie podskakujące żywo sylwetki. Naprzeciw drzwi znajdowało się jedno z okrągłych okien. Zbliżyłyśmy się do niego, nisko pochylone, i ostrożnie wyprostowałyśmy się, by popatrzeć. Polillo, wstrząśnięta, głośno wciągnęła powietrze. Każda z nas z pewnością miała jakieś wyobrażenie o tym, co ujrzymy, ale sceny we wnętrzu wieży przerosły wszystko. Powiem tylko, że nie jest to historia dla dzieci. Nie powinno się jej też opowiadać zaprawionym w boju towarzyszom broni, siedząc z nimi w ciepłej tawernie nad dzbanem wina i pieczenią. W olbrzymim pomieszczeniu zgromadzono przedmioty zrabowane ze statków, które utkwiły w sargassowym morzu. Wszędzie leżały stosy wyszukanej odzieży, kufry pełne klejnotów i złotych naczyń. Między nimi piętrzyły się worki z egzotycznymi przyprawami. Na ścianach rozwieszono mnóstwo kosztownych obić, udrapowano brokaty i jedwab. Między nimi wisiała starodawna broń i zbroje, jak również dziwaczne, pordzewiałe machiny, których zastosowania nie znałam. Na środku, w morzu wysokich płomieni, bulgotał i dymił kocioł, którego zawartość śmiało mogłaby wyżywić armię. Ogień mienił się tyloma jaskrawymi kolorami, że z pewnością był magiczny. W kotle gotowało się mięso, a unoszącego się zeń zapachu wolałabym raczej nie opisywać. Mężczyźni tańczyli do wtóru muzyki, dochodzącej zewsząd i znikąd. Od czasu do czasu z tłumu ktoś wyskakiwał, zanurzał gołe ręce we wrzątku i krzycząc z bólu przebierał palcami tak długo, aż udało mu się wyłowić kawałek mięsa. Następnie żuł go jak szaleniec, łkając przez cały czas. Zwykle jednak nie udawało mu się przełknąć więcej niż dwa, trzy kęsy, bo pozostali rzucali się na niego, pazurami walcząc o żer. Widok ten tak mną wstrząsnął, że na razie nie zauważyłam, kto przewodzi szaleńczemu obrzędowi. Nie można było się pomylić co do jego osoby: na podwyższeniu, wyłożonym grubymi gobelinami, leżał w niedbałej pozie demon. Od żółtych, zakrzywionych szponów u stóp aż po pojedynczy, najeżony wyrostkami nóg na głowie mierzył mniej więcej dwie długości oszczepu. Róg był żyłkowany biało i czerwono, jak słonina ze świeżo zarżniętej świni. Długie łapy demona przypominały małpę, zaś palce kończyły się szponami, podobnie jak u stóp. Zamiast skóry miał łuski, białe jak śmierć, a długi, również pokryty wyrostkami ogon uderzał o ziemię z rozkoszy za każdym razem, gdy kolejny, rozdzierany bólem mężczyzna rzucał się w stronę kipiącego kotła. Choć potwór był długi, nie miał na sobie zbędnego tłuszczu, lecz składał się z potężnych kości, wielkich, węźlastych stawów, żeber jak wręgi okrętu i długich, mocarnych mięśni. Rogaty trójkątny łeb miał dwie otoczone czerwienią dziury zamiast nosa i ostry wyrostek kostny zamiast ust. Nagle wybuchła kolejna walka; oto jeden z ludzi, starając się dopaść mięsa, przez pomyłkę wyrwał zębami drugiemu kawałek ciała z ramienia i pożarł je bez wahania. Ich bestialski pan aż zawył z ukontentowania. Był to ten sam niesamowity dźwięk, który słyszałyśmy na początku naszej wyprawy w chwilach, gdy muzyka cichła. Spiczaste zęby potwora były długie na palec, a błyskawicznie poruszający się, długi język miał barwę szaroróżową. Z góry założyłam, że demon jest płci męskiej, co nie jest zbyt sprawiedliwe z mojej strony, bo nie potrafię z całą pewnością powiedzieć, czy przypadkiem nie był kobietą. Miałam w życiu szczęście; spotkałam więcej dobrych mężczyzn niż złych i ci, z którymi się liczyłam, zawsze mnie dobrze traktowali. Przepraszam więc, że określiłam tę bestię jako stwora rodzaju męskiego, ale sama w ten sposób do dziś o nim myślę. Choć był nagi, nie spostrzegłam, jaki organ płciowy ma między nogami. Widziałam tam tylko białą, obrzeżoną czerwienią wypukłość
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Kiedy delektowali się winem i przystawkami, Loren relacjonowała im, o czym się ostatnio mówi w waszyngtońskich kręgach politycznych...
- 2063 - 2066) Ostatni dwuwiersz najłatwiej odnieść do potencjalnych widzów...
- Nosił kaptur zawiązany niedbale pod szyją...
- Panu Osterodemu wydało się, iż ostrzegają go, by się nie zapuszczał dalej...
- Szczególnie obruszył się autor na /...
- Walczyłem z tym dłużej niż większość chłopaków...
- Jest to teren gęsto zalesiony i pełen kolczastych krzewów...
- — Niech mu pan powie, że porucznik Reinert działał z mojego rozkazu...
- W słabym świetle burzy potykając się, idzie do okna, w którym klekocze żaluzja, i zamyka je na zasuwę...
- PoznaBem tu kilku naszych rodakĂłw, nazwisko jednego zapamitaBem - WĂłjcik