Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
To ja byłam tym młodym głupcem, który wciąż wierzył, że kapitan Jeager jest ostatnim wiel- kim bohaterem-bogiem. Tak więc, kiedy artylerzyści odmówili po- traktowania naszymi niszczycielami planet klasy L tej "broni" wielkiej jak cała planeta, wyzwałam ich od tchórzy i buntowników. Przekonałam Jeagera, że nauczyłam się na pamięć wszystkich in- strukcji obsługi - tak było - i że dla niego będę w stanie sama to zrobić. Gdybyśmy mieli czas, mógłby mnie pan zapytać o co- kolwiek - stosunek masy do ciągu, ładownice grawitacyjne, o- znakowania, procedurę uzbrajania pocisków, ustawienia przyrzą- dów, miejsce trafienia - ale go nie mamy. Moment - to wszystko rozstrzygnie się za chwilę: Kip, kiedy, jak mówisz, odpaliłeś' po- cisk, jaki był twój ostatni widok celu, zanim włączyła się auto- matyka, i co zobaczyłeś? - Cóż, komputery wszystko sobie dokładnie obejrzały - Kip jest opanowanym hazardzistą - a ponieważ słońce było za celem, widziałem jedynie wielki sferyczny obiekt, robiący wrażenie nie wy- kończonego, i prace konstrukcyjne trwające na lśniącej krawędzi. A... - Słyszał pan, ser Vovoka? Komputery. - Deneb nie dys- ponował komputerami zdolnymi zaprogramować pocisk klasy L! To ja wprowadziłam przeliczniki i samodzielnie wycelowałam główną wyrzutnię, kierując się własnym wzrokiem. Byliśmy wy- posażeni w stary celownik artyleryjski AW-4 o prymitywnych nit- kach. Jeagerowi za bardzo trzęsły się ręce, a byliśmy sami, więc to ja wycelowałam na wyczucie i wystrzeliłam. Chociaż brzmi to niewiarygodnie. Lecz najstraszniejsze jest to... - Traci panowanie nad głosem; wydaje się, że przemocą wydziera słowa z krtani. - Och, ser Vovoka, ta głowa i twarz. Ta twarz uformowała się po- woli, podczas gdy celowałam - pierwotnie jej tam nie było. Pięk- no. Transcendentalne - bez słów. A ja wycelowałam i strzeliłam prosto między oczy. Musiałam patrzeć, jak rozdyma się, okropnie zniekształca i rozpada. Chociaż byłam dzieckiem, wiedziałam, że uczyniłam coś potwornego. Ten straszny blask... - nikt, kto to kiedykolwiek... nie mógłby... Cała rozdygotana bierze głęboki oddech. Wszyscy wpatrują się w nią jak zahipnotyzowani; Starcem bezgłośnie szlocha. - Wciąż jeszcze ją widzę - bardzo cz-często. Za dnia jest najgorzej, widzę nitki celownika, przecinające się na niebie. Nigdy nie będę wolna. Ser Vovoka, czy uwierzy mi pan, że nie byłam nieszczęśliwa, kiedy wydawało mi się, że mnie pan odnalazł? Czy nie czuł pan tego? - Lecz potem, kiedy przeniósł pan podejrzenia na Kipa - och, mogę pana jedynie błagać, błagać, błagać - proszę nie po- pełniać błędu, zabijając biednego, niewinnego Kipa - i zostawia- jąc mnie samą z tym... Całkiem lekceważąc obecność broni w ręce Vovoki, na moment kryje twarz w dłoniach, a potem spogląda na partnera. - Ukochany... ukochany, pozwól mi odejść. To będzie spra- wiedliwe. A teraz już wiem. Tak będzie łagodniej. Twarz Kipa wykrzywia się, lecz nie jest głupcem i dalej walczy o tę miłość. - To podstęp! - woła do Vovoki. - Powinna zostać aktorką, próbuje pana sprowokować. Ja też widziałem twarz, o której ona mówi - to oczywiste, ja jej o tym opowiedziałem. Prześladowała mnie przez pewien czas. Lecz nasze rasy są takie odmienne, ser Vovoka. Co dla was było niemalże bogiem, dla mnie było jedynie piękną rzeźbą wokół bomby zdolnej rozsadzać słońca. A to, co odebrał pan jako "chełpienie się", to zaledwie przejaw tego, że dla mężczyn naszej rasy jawne okazywanie uczuć jest czymś niewłaś- ciwym, i im bardziej poruszający temat, tym bardziej niestosowne jest zdradzanie się z wywołanymi przezeń emocjami. Czy mi przy- kro? Oczywiście, że tak - niewypowiedzianie przykro. Przez jakiś czas zastanawiałem się nad odebraniem sobie życia. Podczas tej przemowy Córy siedzi wyczerpana w milczeniu, spoglądając błagalnie na Vovokę, obiema roztrzęsionymi dłońmi wciąż przyciskając broń do czoła. Pozostali przyglądają się zafas- cynowani
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Czyż nie widzieliśmy tego okrętu na własne oczy? A co się tyczy radży Hassima i jego siostry, Mas Immady, jedni mówią tak, drudzy inaczej, ale Bóg jeden zna prawdę...
- Oczy błyszczały mu bardzo, bardzo mocno, szczególnie to zza monokla, a Baudelaire'owie ze zgrozą rozpoznali jego straszliwą minę...
- WidziaBam na wBasne oczy dwie pustynie - Kara-Kum i Ky-zyB-Kum, i szalenie dzikie góry Tien-szan
- Wyznał mi, że widział na własne oczy łzy Matki Boskiej, a na zakończenie dodał: «Uklęknąłem i długo modliłem się również i za ciebie, który tak bardzo kochasz Ojca Pio i...
- Najbardziej władczym, na jaki mógł się zdobyć tonem, ryknął: - Rozkazuję ci pocałować moją rękę! Sol z pogardą patrzyła mu prosto w oczy...
- Był wysoki i miał szerokie ramiona, najbardziej jednak zwracało uwagę co innego — siwe włosy i szare jak burza oczy...
- Do licha, Trist, co zrobiłem, czym zasłużyłem na tę jej babską złość? Kuna zamknęła oczy i położyła łepek na przednich łapach...
- Co byśmy zresztą zrobili, gdyby Yaomauitl naprawdę się tu pojawił? Samena przytknęła palce do czoła i zamknęła oczy...
- zaś z rozpaczy wykiuł sobie oczy; później wygnany z Teb tułał się w towarzystwie wiernej mu córki Antygony...
- — Czy znajdę ją tutaj? Mężczyzna o szerokich barach i blizną na czole podniósł oczy znad talerza...