Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Rozważała wiele możliwych rozwiązań. Może dotarłby do niego jej list – choć partner Anthony’ego miał przykazane nie przyjmować żadnych listów ani telefonów od panny Connor. Czy wyparłby się ojcostwa? Był do tego zdolny. Wysłałby czek, aby ulżyć sumieniu? Krótko, i to przeważnie w snach, zastanawiała się, czy chciałby się z nią zobaczyć. Może próbowałby ją odwieść od decyzji. Ale nawet to nie zmieniłoby faktu, że problem był jej, nie jego. W rezultacie czułaby się dokładnie tak samo. Jutro nadeszłoby bez względu na wszystko. Jej wzrok spoczął na małym aksamitnym pudełku stojącym na krawędzi stołu. Położyła je tam wcześniej tego wieczoru. Chciała się zastanowić, co z nim zrobić. Zawierało parę kolczyków – trzykaratowe akwamaryny otoczone diamencikami. Anthony kupił je, bo pasowały do jej sukni ślubnej – srebrno-niebieskiej kreacji od Louisa Ferauda, za którą także on zapłacił. Gail odwołała odbiór zamówionej sukni i próbowała zostawić kolczyki w biurze Anthony’ego, ale akurat był nieobecny, a nikt nie chciał ich wziąć. Zabrała je więc do domu. Kiedy zobaczyła w teatrze Angelę, rozmyślała, czy ich jej nie ofiarować, ale były chyba zbyt eleganckie dla siedemnastolatki. Gail mogła je zatrzymać. Na czarną godzinę. Odstawiła wino, wzięła pudełko i przytrzymała je na zgiętych kolanach. Przycisnęła pozłacaną dźwignię i wieko powoli się uniosło. Nawet w panującym w sypialni półmroku kolczyki lśniły niczym światło słońca odbijające się w oceanie. Lindisima, powiedział, kiedy je założyła. „Są piękne jak twoje oczy. Jak wody otaczające Yaradero Beach. Zabiorę cię tam kiedyś”. 4. Z kolejną porcją szkockiej z lodem Anthony Quintana wrócił na fotel. Miękka skóra westchnęła, kiedy się w nią zapadał i skrzyżował stopy na otomanie. Z miejsca, w którym siedział, widział drzwi. W każdej chwili spodziewał się brzęku kluczy, a potem odgłosu kroków córki. Spóźniała się. Balet powinien się skończyć – według tego, co mówiła – około dziesiątej. Kilka minut na pożegnanie z koleżankami i dwudziestominutowa jazda do domu. Powinna już tu być od godziny. Anthony spojrzał na telefon komórkowy leżący na stoliku. Zastanawiał się, czy nie powinien raz jeszcze spróbować zadzwonić. Mogła celowo wyłączyć swój aparat. Albo po prostu zapomniała. Ufał Angeli, ale przecież wszystko się mogło zdarzyć. Jakiś podejrzany typ na ciemnym parkingu. Pijacy na drodze. Upił łyk szkockiej i wrócił do notatek, które trzymał na kolanach. Późnym popołudniem przybył kurier z przesyłką od Nate’a Harrisa. Koperta zawierała między innymi list opisujący postępy dochodzenia w sprawie zamordowania Cresswella. Nate poprosił znajomego prokuratora, zajmującego się przestępstwami grubszego kalibru, aby dowiedział się – oczywiście dyskretnie – jak przebiegało śledztwo. Nie była to dziwna prośba z ust przyjaciela rodziców ofiary, który – tak się akurat złożyło – był sędzią sądu karnego. Nate! Takie ryzyko! Mimo to Anthony był wdzięczny za informacje. Mógł się przekonać, w jakim kierunku zmierzała policja. Czy mieli podejrzanych? Gdyby kogoś aresztowano, problemy Nate’a by się skończyły. W niedzielę Anthony musiał na gorąco znaleźć jakieś rozwiązanie, najlepiej takie, które nie byłoby nielegalne, nieetyczne albo zabójcze dla kariery Nate’a. W zasadzie Nate powinien powiedzieć policji, że był na przyjęciu, nawet jeśli przekreślało to jego szanse na nominację do sądu federalnego – ale czy byłoby to sensowne, skoro nie miał nic istotnego do dodania? Anthony zadał mu trzy pytania: Czy wiesz, kto zabił Rogera Cresswella? Czy znasz kogoś, kto był na przyjęciu i mógł to zrobić? Czy wiesz coś o sprawie? Odpowiedź na każde pytanie brzmiała „nie”. Poradził więc Nate’owi, żeby wrócił do domu i trzymał gębę na kłódkę. Co do Jacka Pascoe, Nate miał mu podziękować za pomoc i doradzić, aby się spotkał z prawnikiem i powiedział mu o wszystkim. Gdyby adwokat kazał Jackowi iść na policję i sprostować zeznania, to trudno. Czy Pascoe naprawdę spotka się z prawnikiem? Anthony w to wątpił. Gdyby poszedł na policję, może zdołałby uniknąć zarzutu składania fałszywych zeznań, za to szanse na nominację do federalnego stopniałyby do zera, jeśli ktoś by się dowiedział, gdzie był tamtego wieczoru. Ryzyko było niewielkie, chyba że któryś z gości zapamiętał spokojnego, siwowłosego mężczyznę, siedzącego w półmroku, nieodzywającego się do nikogo i przyglądającego się wszystkiemu z dystansem zdziwionego naukowca. Na razie Nate’owi nic nie groziło. Wertując papiery, Anthony znalazł szkic dużej działki przy Old Cutler Road, na południe od centrum miasta. Wysokie, drewniane ogrodzenie z trzech stron, pięćdziesiąt metrów niskiego muru od strony morza. Każdy mógł się bez trudu dostać do środka przez bramę w drewnianym płocie, po którego drugiej stronie znajdowała się wolna działka, wykorzystywana jako parking dla gości. Porsche zamordowanego znaleziono przecznicę dalej. Czy zabójca wszedł do środka za Cresswellem? A może zaczekał, aż ofiara wróci? Ścieżkę oświetlały małe ogrodowe lampy wkomponowane w ogród. Odgłos dwudziestki dwójki zagłuszyła muzyka. Proch na koszuli Cresswella świadczył, że morderca strzelał z bliska. Dwie kule w pierś, trzecia pod kątem w ramię. Jedna w plecy. Krew na ścieżce. Cresswell przebiegł kilka metrów, zanim upadł. Zabójca stał nad nim i oddawał kolejne strzały. Ofiara instynktownie uniosła ręce, aby ochronić się przed dalszymi ranami. Piąta kula przeszła przez prawy nadgarstek. Roger Cresswell był już wówczas martwy albo umierający. Szósta i siódma trafiły w lewe oko. Pociski wirując przeszły przez czaszkę, zdruzgotały kość i rozdarły mózg. Ziemia wokół przesiąkła krwią. Przed odejściem zabójca wyłączył ogrodowe lampy, aby gościom nie przyszła ochota na spacer. Zginął portfel i zegarek – roleks wart ponad sześć tysięcy dolarów. Nie znaleziono żadnych śladów butów na ścieżce. Deszcz zatarł ślady w piasku za płotem i odciski opon samochodów, które tam parkowały. Anthony rzucił dokumenty na stolik, dokończył szkocką i wstał. Gdzie jest Angela? Wyobraźnia podsuwała mu same mroczne rozwiązania. Niecierpliwie nasłuchiwał pomruków silnika volkswagena garbusa
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Doprowadzi nas to oczywiście do warunków życia Ego w wyższych dziedzinach sfery mentalnej; z tego zaś widać, że dla wykonania tego zadania badacz musi umieć używać zmysłów,...
- Oczywiście w przypadku nagłego zatrzymania krążenia, konieczne jest natychmiastowe udzielenie pierwszej pomocy reanimacyjnej i niezwłoczne wezwanie pomocy lekarza...
- Szczególne znaczenie mają wyniki osiągane przez te dyscypliny dla interpretacji rezultatów badań dydaktycznych, oczywiście pod warunkiem, że wyniki te spotykają się z...
- 32 przedstawiony jest wyciąg z listy parametrów akceptowanych przez większość dysków twardych (oczywiście tych, które w ogóle zdolne są do trybu synchronicznego)...
- Ostatecznie dotarło do jego świado- mości, że ci panowie pragną zamieszek; oczywiście nie dawali mu tego jasno do zrozumienia, ale mo- żna było wyczuć, że ich zdaniem...
- Oczywiście dramaty nie ukazywały naturalistycznego obrazu rzeczywistości, lecz działanie surowych praw tradycyjnego świata i ich tragiczny wpływ na losy uwikłanych w nie...
- Oczywiście aby wiedza ta mogła się kiedyś podnieść, równania te muszą zostać podane do wiadomości zainteresowanych stron już obecnie...
- Pod wpływem „mistycznej tęsknoty” Perełka aż trzy miesiące rewanżowała się za prezencik, ale oczywiście o oddaniu skradzionego nie było mowy...
- Doszliśmy więc do przekonania, że lepsze są już maty, tylko, oczywiście, nie należy ich używać w czasie pogody deszczowej...
- Kto by pomyślał kilka lat przedtem, że ta wspaniała Sabina i jej krewni znajdą się w jednym i tym samym wagonie bydlęcym ze mną i z moimi dziećmi? A jednak było przyjemnie...