Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Znaleziono także trzydzieści ząbków czosnku, co przywiodło rozbitków do nowej kłótni; gdyby nie wyzbyto się wszelkiej broni poza jedną szablą, mogło dojść nawet do rozlewu krwi. Były też dwie ampułki z alkoholicznym płynem do czyszczenia zębów: parę kropel płynu, z niechęcią wydzielanego przez właściciela ampułek, wytwarzało na języku rozkoszne odczucie uśmierzające na kilka sekund pragnienie. Włożenie do ust kawałka cyny dawało natomiast poczucie miłego chłodu. Pomiędzy ocalonymi krążyła także próżna ampułka zawierająca niegdyś esencję różaną; chłonięcie resztek wonności koiło bezgraniczny ból. Dziesiątego dnia, po otrzymaniu swego przydziału wina, wielu z mężczyzn powzięło plan, aby się upić, a następnie samounicestwić; z trudem odwiedziono ich od tego zamysłu. Tratwę otoczyły rekiny; niektórzy żołnierze w obłąkaniu zanurzali się w wodzie pomimo widoku bestii. Uznawszy, że ląd nie może być daleko, ośmiu ludzi skonstruowało drugą tratwę, na której zamierzali dokonać ucieczki. Zbudowali wąską machinę z niskim masztem i workowym płótnem jako żaglem; lecz gdy spuścili ją na wodę, jej kruchość uzmysłowiła im szaleństwo przedsięwzięcia, toteż je zarzucili. Trzynastego dnia męki słońce wstało całkowicie wolne od chmur. Piętnastu nieszczęśników zaniosło modły do Wszechmogącego i rozdzieliło pomiędzy siebie wino, kiedy wpatrzony w horyzont kapitan piechoty dojrzał statek, o czym powiadomił innych okrzykiem. Wszyscy złożyli podziękę Panu i oddali się radosnemu uniesieniu. Rozprostowali obręcze beczek i przymocowali na końcach chusteczki; jeden z rozbitków wspiął się na szczyt masztu, skąd wymachiwał tymi chorągiewkami. Wszyscy wpatrywali się w jednostkę na horyzoncie i zgadywali, w jakim płynie kierunku. Niektórzy oceniali, że zbliża się ku nim z każdą minutą; inni byli pewni, że jej droga biegnie w przeciwnym kierunku. Przez pół godziny zawieszeni byli pomiędzy nadzieją a obawą. Później statek zniknął z zasięgu wzroku. Radość ustąpiła zwątpieniu i żałości; zazdrościli losu tym, którzy zmarli przed nimi. Potem, by znaleźć pociechę od rozpaczy w śnie, rozwiesili kawałek płótna jako osłonę przed słońcem i położyli się pod nim. Postanowili spisać swe przygody, pod którymi wszyscy złożyliby podpisy, a następnie przypiąć rękopis do masztu w nadziei, że ich rodziny i rząd dowiedzą się o ich dziejach. Spędzili dwie godziny pogrążeni w najokrutniejszych myślach, gdy działomistrz, chcąc przejść na przód tratwy, wyszedł spod namiotu i zobaczył o pół mili Argusa, płynącego ku nim pod pełnymi żaglami. Działomistrzowi zbrakło tchu. Wyciągnął ręce ku morzu. — Ocaleni! — zakrzyknął. — Zbliża się bryg! Wszystkich ogarnęło wesele; nawet ranni podczołgali się ku tyłowi machiny, aby lepiej widzieć nadpływających wybawicieli. Padali sobie w objęcia, a ich radość zdwoiła się, gdy ujrzeli, że zawdzięczają ocalenie Francuzom. Machali chusteczkami i dziękowali Opatrzności. Argus zwinął żagle i stanął przy prawej burcie tratwy, nie dalej niż o pół strzału z pistoletu. Piętnastu ocalonych, z których najsilniejsi nie utrzymaliby się przy życiu dłużej niż czterdzieści osiem godzin, zostało zabranych na pokład. Dowódca i oficerowie brygu uczynili wszystko, by w ocalonych na powrót rozniecić płomień życia. Dwóch rozbitków, którzy później sporządzili opis tego piekła, stwierdziło, że ocalenie zaiste graniczyło z cudem i wyraźny był w tym zdarzeniu palec boży. Wyprawa fregaty rozpoczęła się od złej wróżby, jej koniec odbił się niespodziewanym echem. Gdy fatalna tratwa, ciągnięta przez inne jednostki, została spuszczona na morze, na pokładzie pozostało siedemnaście osób. Porzuceni ze swego własnego postanowienia, natychmiast przeszukali statek, by sprawdzić, czego nie zabrano i gdzie nie zdążyło jeszcze dotrzeć morze. Znaleźli suchary, wino, koniak i bekon, w ilościach wystarczających na utrzymanie się jakiś czas przy życiu. Początkowo panował nastrój spokoju, gdyż ich towarzysze obiecali wrócić im na ratunek. Lecz po czterdziestu dwóch dniach bezskutecznych oczekiwań dwunastu z siedemnastki rozbitków postanowiło dotrzeć do lądu. Skonstruowali w tym celu drugą tratwę z niektórych pozostałych desek fregaty, które powiązali ze sobą mocnymi linami. Weszli na tratwę, lecz podobnie jak ich poprzednicy nie posiadali wioseł ani przyrządów nawigacyjnych, a żagiel był nad wyraz skąpy. Zabrali ze sobą niewielkie zapasy żywności i resztki nadziei. Lecz kilka dni później Maurowie zamieszkali na wybrzeżu w pobliżu Sahary, poddani króla Zaida, natknęli się na pozostałości tratwy i donieśli o tym do Andar. Sądzono, że rozbitkowie na drugiej tratwie ani chybi padli ofiarą potworów morskich, które roją się w wielkiej liczbie u wybrzeży Afryki. I wreszcie, jak na drwinę, echo również odbiło się echem. Na fregacie pozostało pięć osób. Kilka dni po wypłynięciu drugiej tratwy dostać się na ląd postanowił również marynarz, który odmówił wzięcia udziału w eskapadzie. Nie będąc w stanie sam skonstruować trzeciej tratwy, wypłynął w morze w klatce dla kur. Być może była to ta sama klatka, według której pan Maudet zweryfikował fatalny kurs fregaty tego ranka, gdy uderzyli w rafę. Lecz klatka dla kur poszła na dno i marynarz utonął nie więcej niż pół wiorsty od Meduzy. II Jak przemienić katastrofę w sztukę? Dziś proces ten przebiega automatycznie. Wybuch elektrowni jądrowej? Za rok będziemy oglądać o tym sztukę na scenie londyńskiej. Udany zamach na prezydenta? Można z tego zrobić książkę lub film. Potem film na podstawie książki, bądź książkę na podstawie filmu. Wojna? Posłać powieściopisarzy. Seria odrażających morderstw? Tylko słuchać wynurzeń poetów
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Uderzenie komety w Ziemię wywołuje różne skutki uboczne, między innymi może w wielkim stopniu naruszyć równowagę klimatyczną; naruszenie równowagi wywołuje...
- Trudno to pojąć: cóż może być bardziej przydatnego w życiu od chwytnych kończyn, także w walce, także na polowaniu? A tymczasem coraz mniejsze łapki przednie tyranozaura...
- Jeżeli zaś górę weźmie rząd „frontu ludowego", nie może ulegać wątpliwości, iż w Hiszpanii dokonany będzie przewrót komunistyczny i że powstanie Hiszpańska Republika Rad,...
- Może się spełnią moje życzenia, Czytelnikom tego samego, Do Siego Roku — tymczasem żegnam, werbel, bębny, do widzenia! Pański Lord Paradox — do wiadomości: WP Rok...
- Czymże zatem jest poznanie naukowe, jeżeli nie jest i być nie musi spełnianiem warunków scjentystycznego modelu badania naukowego? Nie może też być modelem badań brak...
- Tarrant Perm wiedział jednak, że Borsk Fey’lya opuścił Coruscant, wychodząc z założenia, że stolica Nowej Republiki może być kolejnym celem ataku wojsk Lorda Vadera,...
- W zakres subiektywnej oceny jakości życia może wchodzić percepcja możliwości kontaktu z otoczeniem i korzystania z niego, ocena szans rozwoju osobistego, poczucie własnej...
- Skrajny genetyzm, jaki ujawnia Tynecki omawiając na marginesie swych wywodów twórczość Micińskiego, może raczej zaszkodzić pisarzowi, to znaczy przenieść jego dzieło ze...
- Marek, który już tego nie robił, zaproponował radzie gminnej, aby tę kwotę przeznaczyła na inny cel, oświadczając, że jeżeli ksiądz chce mieć dzwonnika, może go sobie...
- Jeśli socjologia będzie trwać w tej postawie, może się okazać, iż zyskała niezawodną metodologię, tyle że kosztem świata zjawisk, który pierwotnie zamierzała badać - dola...