Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Przeciwnie, jeszcze s³odszy, zwraca siê do Nauczyciela ze s³owami: «Wspania³y temat dla Twej m¹droœci. Mów do nas, o Rabbi, na ten temat. Twoje wyjaœnienia s¹ tak... nowe... tak... uczone... Kosztujemy je z wielkim g³odem.» Jezus patrzy uwa¿nie na ten okaz faryzeusza, a nastêpnie mu odpowiada: «Ty odczuwasz równie¿ inny g³ód, o którym nie mówisz, o Elchiaszu, i twoi przyjaciele tak¿e. Ale i ten pokarm bêdzie wam dany... bardziej kwaœny ni¿ te figi. On wam wyniszczy wnêtrze, tak samo jak cierpkie figi niszcz¹ wnêtrznoœci.» «Nie, Nauczycielu, przysiêgam Ci to na Boga ¯ywego! Moi przyjaciele i ja nie mamy innego g³odu jak tylko pragnienie s³uchania Ciebie... Bóg widzi, czy my...» «Wystarczy. Cz³owiek uczciwy nie potrzebuje przysiêgaæ. Jego dzia³ania to przysiêgi i œwiadectwa. Ale nie bêdê mówi³ o figach smacznych ani o figach zepsutych...» [– mówi Jezus.] «Dlaczego, Nauczycielu? Czy siê obawiasz, ¿eby zdarzenia nie zaprzeczy³y Twoim wyjaœnieniom?» [– pyta faryzeusz.] «O, nie! Przeciwnie...» [– odpowiada Jezus.] «Zatem dla nas przewidujesz udrêki, potwornoœci, miecz, zarazê, g³ód?» «To i wiêcej» [– odpowiada mu Jezus.] «Wiêcej? Co? Bóg nas wiêc ju¿ nie kocha?» [– pyta faryzeusz.] «Kocha was tak bardzo, ¿e wype³ni³ Sw¹ obietnicê...» «Ty? Ty jesteœ Obietnic¹?» «Jestem» [– przyznaje Jezus.] «Kiedy wiêc utworzysz Swe Królestwo?» «Jego podstawy ju¿ istniej¹.» «Gdzie? Gdzie?» [– dopytuje siê faryzeusz.] «W sercu dobrych» [– wyjaœnia mu Jezus.] «Ale¿ to nie jest Królestwo! To pouczanie!» «Moje Królestwo, duchowe, ma duchy jako poddanych. A duchy nie potrzebuj¹ pa³aców, domów, wojska, murów, lecz poznania S³owa Bo¿ego i wprowadzania Go w ¿ycie. To w³aœnie dzieje siê w dobrych» [– wyjaœnia Jezus.] «Ale czy Ty mo¿esz wypowiadaæ to S³owo? Kto Ci na to pozwala?» «Posiadanie» [– stwierdza Jezus.] «Jakie posiadanie?» [– pyta faryzeusz.] «Posiadanie S³owa. Ja dajê to, czym jestem. Kto ma ¿ycie, mo¿e dawaæ ¿ycie. Kto ma pieni¹dze, mo¿e dawaæ pieni¹dze. Moj¹ Wieczn¹ Natur¹ jest posiadanie S³owa wyjaœniaj¹cego Bo¿¹ Myœl. I dajê to S³owo, gdy¿ Mi³oœæ sk³ania Mnie do tego daru, aby poznano Myœl Najwy¿szego, który jest Moim Ojcem.» «Uwa¿aj na to, co mówisz! To œmia³y jêzyk! Móg³by Ci zaszkodziæ!» [– ostrzega faryzeusz. Jezus mu odpowiada:] «Bardziej zaszkodzi³oby Mi k³amstwo, gdy¿ to by znaczy³o wypaczyæ Moj¹ Naturê i zaprzeczyæ Temu, od którego pochodzê...» «Jesteœ wiêc Bogiem, S³owem Boga?» «Jestem» [– stwierdza Jezus.] «I w ten sposób to mówisz? W obecnoœci tak wielu œwiadków, którzy mogliby temu zaprzeczyæ?» «Prawda nie k³amie. Prawda nie kalkuluje. Prawda jest bohaterska» [– oœwiadcza Jezus.] «I to jest prawda?» [– pyta faryzeusz.] «Prawd¹ jest Ten, który do was mówi, gdy¿ S³owo Bo¿e t³umaczy Myœl Boga, a Bóg jest Prawd¹.» Ludzie zamienili siê w s³uch. W milczeniu i z uwag¹ œledz¹ dyskusjê, która toczy siê bez za¿artoœci. Przybyli jeszcze inni, z dalszych miejsc. Lud wype³nia dziedziniec po brzegi. Setki twarzy s¹ zwrócone ku jednemu punktowi. Przez wyloty prowadz¹ce na inne dziedziñce ukazuje siê t³um z wyci¹gaj¹cymi siê szyjami, aby widzieæ i s³yszeæ... Elchiasz, cz³onek Sanhedrynu, i jego przyjaciele spogl¹daj¹ na siebie... To jakby przekaz telefoniczny przez spojrzenia. Ale opanowuj¹ siê. I nawet stary doktor [Prawa] pyta ca³kiem grzecznie: «A co powinno siê czyniæ dla zapobie¿enia karom, które przewidujesz?» «Iœæ za Mn¹, a przede wszystkim wierzyæ Mi. I jeszcze wiêcej: kochaæ Mnie» [– odpowiada Jezus.] «Przynosisz szczêœcie?» [– dopytuje siê faryzeusz.] «Nie. Jestem Zbawicielem» [– odpowiada Jezus.] «Nie masz wojska...» [– stwierdza faryzeusz.] «Mam Siebie. Przypomnij sobie, przypomnijcie sobie dla waszego dobra, z litoœci dla waszych dusz, przypomnijcie sobie s³owa Pana skierowane do Moj¿esza i Aarona, kiedy byli jeszcze w Egipcie: „Niech ka¿dy cz³onek ludu Bo¿ego weŸmie baranka bez skazy, samca jednorocznego. Jednego na dom. A jeœli liczba osób w rodzinie nie jest wystarczaj¹ca do spo¿ycia ca³ego baranka, weŸcie go z s¹siadami. I z³o¿ycie go w ofierze czternastego dnia miesi¹ca Abid, który teraz nazywa siê Nisan. I niech krwi¹ ofiarowanego baranka obmyje siê futryny i gzymsy drzwi waszych domów. A w nocy bêdziecie spo¿ywaæ miêso upieczone w ogniu z chlebem niekwaszonym i dzik¹ sa³at¹. To, co by mog³o pozostaæ, spalicie w ogniu. Bêdziecie jeœæ z przepasanymi biodrami i z obutymi nogami, z lask¹ w rêku, poœpiesznie, gdy¿ nast¹pi przejœcie Pana. Tej nocy Ja przejdê, uderzaj¹c wszystkich pierworodnych wœród ludzi i zwierz¹t, którzy bêd¹ siê znajdowaæ w domach, nie oznaczonych krwi¹ baranka.” Obecnie, w czasie nowego przejœcia Boga, najprawdziwszego przejœcia – gdy¿ Bóg rzeczywiœcie przechodzi poœród was w sposób widoczny, rozpoznawalny w Swych znakach – zbawienie bêdzie udzia³em tych, którzy s¹ naznaczeni znakiem Krwi Baranka. Zaprawdê wszyscy zostan¹ nim naznaczeni. Ale jedynie ci, którzy kochaj¹ Baranka i którzy pokochaj¹ Jego Znak, osi¹gn¹ zbawienie przez tê Krew. Dla innych bêdzie on znakiem Kaina. A wiecie, ¿e Kain nie zas³u¿y³ na ogl¹danie oblicza Pana i nie dozna³ ju¿ nigdy odpoczynku
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- swego wydawcê, kiedy ten, zachowuj¹c siê jak ma³y ch³opczyk, przyjmuje w gabinecie bujn¹ blondynkê automatyczn¹, przys³an¹ przez Madame Pneumo, aby z jej wspania³ych piersi...
- Skoro bowiem od d³ugiego czasu nie znali ni nazwy, ni faktu niew¹tpliwej klêski, wiêc ten nag³y cios znosili bez opanowania i odpowiedniej postawy...
- Wola³a nie przyjmowaæ do wiadomoœci tego, co siê kry³o za s³owami przyjació³ki...
- Przyjmij go, a ulegniesz Ciemnej Stronie Mocy Klaunów...
- - A jeœli to jest absolutny warunek? - Nie przyjmujê roboty...
- Kizzier i jego ludzie s³ynêli wœród Grup Szybkiego Reagowania jako niepokorni...
- Phelan zacz¹³ zwolna reagowaæ...
- Cuthreda ni- gdy nie trzeba było zagrzewać do walki, raczej powstrzymywać...
- — Starała się wyjaśnić mu wszystko cierpliwie...
- Wydawało mi się, że jest to sprytna taktyka, bo wciąga Brytyjczyków w rozgrywkę między Polakami a Moskwą...