Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

VI Niemożliwość dowodu fizyko-teologicznego 361 żeli tę najwyższą istotę, która w odniesieniu do świata była bezwzględnie (absolutnie) konieczną, rozważam jako rzecz samą dla siebie, to konieczność ta nie nadaje się na wytworzenie żadnego pojęcia i musi przeto w mym rozumie występować jedynie jako warunek formalny myślenia, nie zaś jako materialny i hipostatyczny warunek istnienia. PODDZIAŁU TRZECIEGO rozdział szósty O NIEMOŻLIWOŚCI DOWODU FIZYKO-TEOLOGICZNEGO Jeżeli tedy ani pojęcie rzeczy w ogóle, ani doświadczenie jakiegokolwiek bytu w ogóle nie może sprawić tego, czego się [od nich] wymaga, to pozostaje jeszcze jeden środek, [mianowicie] spróbować, czy pewne określone doświadczenie, a więc doświadczenie rzeczy obecnego świata, ich własności i uporządkowanie, nie dostarczy nam podstawy dowodu, która by nam dopomogła w sposób pewny do uzyskania przekonania o istnieniu istoty najwyższej. Taki dowód nazwalibyśmy dowodem fizyko-teologicznym. Gdyby jednak i on miał być niemożliwy, to w ogóle nie jest możliwy zadowalający dowód [wypływający] z samego tylko rozumu spekula-tywnego, wykazujący istnienie istoty, która by odpowiadała naszej idei transcendentalnej. r A 621 Po wszystkich poprzednich uwagach zrozumiemy ^B649 wnet, że można się spodziewać całkiem łatwej i zwięzłej odpowiedzi na to pytanie. Jakże bowiem może być kiedykolwiek dane doświadczenie, które miałoby dorównać pewnej idei? W tym właśnie leży moment szczególny 362 Nauka o elementach cz. II dz. II ks. II poddzial III tej idei, że żadne doświadczenie nie może być nigdy dokładnie do niej przystające. Idea transcendentalna praistoty koniecznej i wszechwystarczającej jest tak nad miarę wielka, tak wysoko wznosi się ponad wszystko to, co empiryczne, które stale jest uwarunkowane, że po części nie można nigdy w doświadczeniu nagromadzić dostatecznej ilości materiału, by takie pojęcie wypełnić, po części zaś zawsze krąży się po omacku wśród tego, co uwarunkowane, i stale nadaremnie będzie się poszukiwało tego, co nieuwarunkowane, na co żadne prawo jakiejkolwiek syntezy empirycznej nie daje nam ani przykładu, ani najmniejszego wskazania. Gdyby istota najwyższa znajdowała się w tym łańcuchu warunków, to byłaby sama członem ich szeregu i wymagałaby, tak samo jak niższe człony, na których czele stoi, dalszego jeszcze badania co do swej jeszcze wyższej podstawy. Jeżeli natomiast chce się ją odłączyć od tego łańcucha i jako istotę dającą się jedynie pojąć przez intelekt nie chce się jej objąć szeregiem przyczyn występujących w przyrodzie, to jakiż pomost może rozum wtedy wybudować, żeby do niej dotrzeć? Wszystkie bowiem prawa przejścia od skutków do przyczyn, co więcej, wszelka synteza i rozszerzenie naszego poznania w ogóle opierają się nie na czym innym, jak na możliwym doświadczeniu, a więc jedynie na przedmiotach świata zmysłów, i mogą mieć znaczenie tylko w odniesieniu do nich. Świat obecny otwiera przed nami tak niezmierzone pole różnorodności, ładu, celowości i piękna — bez względu na to, czy poszukuje się ich w nieskończoności przestrzeni, czy przy nieskończonym jej podziale — że nawet Rozdz. VI Niemożliwość dowodu fizyko-teologicznego 363 przy wiadomościach, jakie mógł o tym zdobyć nasz słaby intelekt, w obliczu tak wielu i tak nieprzejrzani'e wielkich cudowności, wszelka mowa traci swą dobitność, wszelkie liczby swą siłę na [ich] przemierzenie, a nawet myślom naszym brak wszelkiego ograniczenia, tak iż nasz sąd o całości musi się zamienić w nieme, lecz tym bardziej wymowne zdumienie. Wszędzie widzimy łańcuch skutków i przyczyn, celów i środków, prawidłowości w powstawaniu lub w przemijaniu, a że nic nie weszło samo z siebie w stan, w jakim się [obecnie] znajduje, przeto [stan] ten wskazuje wciąż na coraz inną rzecz jako na swą przyczynę, która sprawia, że konieczne staje się właśnie takie samo dalsze zapytywanie, tak iż w ten sposób musiałby się cały wszechświat pogrążyć w przepaści nicości, gdyby się nie przyjęło czegoś, co będąc poza tym nieskończonym [obrębem] tego, co przypadkowe, i istniejąc samo dla siebie w sposób pierwotny i niezależny, podtrzymywałoby [w bycie] wszystko to, co przypadkowe, i jako przyczyna jego pochodzenia zapewniałoby mu zarazem jego dalsze trwanie. Jakżeż wielką mamy sobie pomyśleć tę (w stosunku do wszystkich rzeczy świata) najwyższą przyczynę? Nie znamy świata w całej jego treści, a tym mniej umiemy ocenić {g ||f jego wielkość przez porównanie z tym wszystkim, co możliwe. Cóż nam przeszkadza jednak — skoro już raz jest nam w związku z przyczynowoscią potrzebna istota najdalsza i najwyższa — wynieść ją także co do stopnia doskonałości ponad wszystko inne możliwe? Możemy to uskutecznić łatwo, choć co prawda tylko za pomocą delikatnego zarysu pojęcia abstrakcyjnego, jeżeli przedstawimy sobie zjednoczoną w niej, jako jednej je- A 624 B G52 364 Nauka o elementach cz. II dz. II ks. II poddział III dynej substancji, wszelką możliwą doskonałość. Pojęcie to jest zgodne z postulatem naszego rozumu [przestrzegania] oszczędności w [przyjmowaniu] zasad, nie podlega samo w sobie żadnym sprzecznościom, a nawet sprzyja rozszerzeniu stosowania intelektu w obrębie doświadczenia, dzięki temu, że idea taka skierowuje [nas] ku porządkowi i celowości, nigdzie wreszcie nie jest w sposób zdecydowany niezgodne z doświadczeniem. Dowód ten zasługuje na to, by go zawsze z szacunkiem wymieniać. Jest on najstarszy, najjaśniejszy i najbardziej dostosowany do pospolitego rozumu ludzkiego