Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

A więc w jednym i w drugim wypadku posługuje się pewnym m e t a j ę z y k i e m. Nie może obejść się bez j ę z y k a-p o ś r e d n i k a. Podobnie – badacz. JĘZYK – POŚREDNIK. KONSTRUKCJA MP. Jak już stwierdziliśmy, badacz dokonuje konfrontacji dwu przekazów nadanych w dwu różnych kodach. Otóż bezpośrednia analiza porównawcza nie jest w tej sytuacji możliwa. Zachodzi konieczność wprowadzenia dodatkowego trzeciego elementu, który pozwoliłby przerzucić analizę porównawczą na płaszczyznę jednego kodu. Operacja ta jest równoznaczna z wykroczeniem poza przedmiot badań: tekst oryginału i tekst przekładu, z przywołaniem słów, których żaden z tych tekstów nie zawiera. Niech badanym odcinkiem oryginału będzie wers z Czudowiszcznych pochoron Majakowskiego: (a) ,,Uże do nieba płaczej głyba”, oraz ten sam zwrot z przekładu Jasieńskiego: (b) „Już do nieba stos płaczów”. Aby stwierdzić istnienie rozbieżności znaczeniowej między tymi komunikatami, nie wystarczy ich zrozumienie albo raczej: rozumiejąc je – dokonujemy automatycznie dosłownego tłumaczenia zwrotu rosyjskiego na język polski. W ten sposób do analizy zostaje wprowadzony element trzeci: (c) „Już do nieba bryła płaczów”, (c1) „Już do nieba gruda płaczów”. Sprawdzalne pomiary semantyczne mogą zostać dokonane nie przez zestawienie dwu znaków dwu różnych kodów, więc nie przez zestawienie rosyjskiego głyba z polskim „s t o s”, lecz między znakami tego samego kodu, między polskim „stos” i polskim „b r y ł a” (gruda). Jest to czynność tak naturalna, że często jej sobie nie uświadamiamy. ,,Wszystko jedno – powiada J. Pelc, streszczając poglądy R. Carnapa – czy [...] rozumienie opiera się na znajomości reguł semantycznych, czy też jest intuicyjne; zakłada się po prostu, że jeżeli dane jest wyrażenie (np. Pferd, drei...), to praktycznie znamy polskie wyrażenie odpowiadające tamtym jako tzw. »literalny przekład« (np. »koń«, «trzy»...)”97. Wszystko jedno, oczywiście, dla czytelnika; niekiedy także dla krytyka, który, jak słusznie stwierdza K. Wyka, ,,pracuje skrótami. Musi pracować skrótami”98. Ale nie „wszystko jedno” dla badacza. W naszej analizie jednego wersu z Czudowiszcznych pochoron językiem-pośrednikiem był język etniczny polski. Jest to wszelako tylko jeden z czterech możliwych wariantów językapośrednika. Trzy pozostałe, to – wg typologii A. Mielczuka – uproszczony język naturalny, sztuczny język międzynarodowy typu esperanto, język sztuczny, specjalnie skonstruowany dla ustalenia relacyj między JO i JP99. 96 R i e w z i n, R o z e n c w e j g, op. cit., s. 58. Szerzej o cytowanej tu, znakomitej zresztą, książce Riewzina i Rozencwejga piszę w artykule pt. Teoria i krytyka przekładu w Związku Radzieckim, „Pamiętnik Literacki”, 1966, z. 2. 97 J. P e l c, Poglądy Rudolfa Carnapa na kwestie znaczenia i oznaczania, Wrocław-Warszawa l960, s. 102-103. 98 K. W y k a, Bolesław Leśmian. Dwa utwory, [w:] Liryka polska. Interpretacje, Kraków 1966, s. 201. 99 R i e w z i n, R o z e n c w e j g, op. cit., s. 44-45. 34 Każdorazowe użycie któregoś z tych lub tym podobnych języków-pośredników w interpretacji konkretnego tekstu tłumaczenia proponuję nazwać modelem pomocniczym (skrót Mp). Jak się zdaje, konstrukcja Mp odpowiada czynnościom selekcji i kombinacji. W pierwszej fazie Mp stanowi zbiór alternatyw dosłownego tłumaczenia słów i zwrotów oryginału tak całości tekstu (byłby to język—pośrednik nr l wg klasyfikacji Mielczuka), jak i grup leksykalnych wypreparowanych z tekstu (język-pośrednik nr 2); tu Mp informuje nas o p a r a d y g m a t y c z n y c h właściwościach obu tekstów. W ujęciu schematycznym, gdzie Mp oznacza model pomocniczy, O – tekst oryginału, P – tekst tłumaczenia, wygląda to tak: J ę z y k o r y g i n a ł u W fazie drugiej Mp uzupełniamy o informacje s y n t a g m a t y c z n e, które dotyczą praw organizacji wypowiedzi poetyckiej: składniowych, wierszowych i innych. Gramatyka języka poetyckiego, dyrektywy stylistyczne i gatunkowe zdają się odpowiadać językom-pośrednikom nr 3 i nr 4 wg systemu Mielczuka. W dalszym ciągu zajmiemy się szczegółami konstrukcji Mp jako produktu s e l e k c j i, którą badacz wykonuje za t ł u m a c z e m i jednocześnie za t ł u m a c z a. Ilekroć stwierdzamy, że w danym odcinku przekładu tłumacz zrezygnował z h e t e r o n i m u (tak, za R. Jakobsonem, będziemy nazywali bezpośredni, literalny równoważnik znaczeniowy słowa oryginału)100 i w y b r a ł jakieś inne słowo, nigdy nie mamy na myśli całego zasobu leksykalnego, lecz pewną jego część, ograniczoną grupę elementów, spośród których wybór był możliwy. Po wykluczeniu przypadków oczywistego błędu tłumacza lub jawnego fałszerstwa wolno nam, choćby na razie intuicyjnie, uchwycić ten wycinek słownictwa, w którym tłumacz m ó g ł dokonywać selekcji i z którego wybrał to, a nie inne słowo. Wróćmy do przytoczonych przykładów. Heteronimy ros. głyba – „ bryła” i ,,gruda” – zostały zastąpione słowem „stos”. Jak się wydaje, wybór „stosu” został dokonany z grupy słów o takim pokrewieństwie semantycznym, że możemy się w niej domyślać obecności, słów: „sterta”, „góra”, „masyw”. Nie mamy dowodów na to, że Jasieński brał je pod uwagę. W danym wypadku również ważny jest fakt, że tłumacz świadomie odrzucił te słowa na rzecz „stosu”, jak i fakt, że one w ogóle „nie przyszły mu do głowy”. W konstrukcji Mp interesuje nas teoretyczny zespół alternatyw. Słowa „stos”, „sterta”, „góra”, „masyw” mogą zostać użyte w kontekście; „Już do nieba [...] płaczów”, ponieważ ich wprowadzenie do tego kontekstu łączy się z podobnym ryzykiem oddalenia przekładu od oryginału (bierzemy tu pod uwagę funkcję komunikatywną słów: różnice stylistyczno-asocjacyjne między tymi słowami są większe i, w konsekwencji, one decydują o wyborze; zajmiemy się nimi w dalszej kolejności). Natomiast inne słowa, np. „zieleń”, „dno”, ,,bezdomność”, znajdują się bez wątpienia poza osią selekcji i poza Mp. Określenie charakteru grupy słów, którymi dysponuje tłumacz i spośród których wybiera, powinno się wszakże opierać na znajomości zasad podziału systemu semantycznego języka. W 100 Nie jest to całkowicie zgodne z tradycją terminologiczną lingwistyki, w której „heteronimia [...] to zgodność form (składu brzmieniowego) słów różnych języków przy niezgodności znaczeń [...]” (A c h m a n o w a, op. cit., s. 98.) Nasze pojmowanie „heteronimu” wyprowadzamy z następującego wyrażenia R