Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

W przerwie między dwiema czarnymi kolumnami wbudowano w ścianę dwuskrzydłowe drzwi. Stała przy nich obecnie dwójka wyprężonych noghryjskich dzieci. Kiedy Leia podeszła bliżej, mali strażnicy otworzyli przed nią podwoje. Podziękowała im skinieniem głowy i weszła do środka. Wnętrze dukhy również były imponujące. Księżniczka znalazła się w wielkiej, przestronnej sali. W dwóch trzecich długości pomieszczenia ustawiono podobne do tronu krzesło. Po prawej stronie dostrzegła wbudowaną w ścianę pomiędzy dwoma filarami małą budkę ze spadzistym daszkiem i niewielkim, okratowanym okienkiem. Dokładnie po przeciwnej stronie sali wisiała jakaś duża plansza. Dach od środka nie był podparty żadnymi dodatkowymi kolumnami. Natomiast przy wierzchołkach filarów ściennych zamocowano ciężkie, przytrzymujące ściany łańcuchy, które zbiegały się promieniście w zawieszonym w samym środku sufitu wielkim, wypukłym spodku. We wnętrzu spodka, tuż za jego krawędzią - jak domyśliła się Leia - były ukryte źródła światła; nakierowane na sufit napełniały całą salę łagodnym, rozproszonym światłem. Nie opodal planszy, w otoczeniu dwadzieściorga dzieci, siedział Threepio. Opowiadał coś z przejęciem w języku Noghrich, od czasu do czasu uzupełniając relację efektami dźwiękowymi. Leia domyśliła się, że jest to skrócona wersja historii ich walki przeciwko Imperium, którą opowiadał niegdyś Ewokom. Księżniczka miała nadzieję, że robot będzie miał dość rozumu, by powstrzymać się od wieszania psów na lordzie Vaderze. Liczyła na to, że dostatecznie często wbijała mu to do głowy podczas podróży. Jej uwagę zwróciło jakieś nieznaczne poruszenie na lewo od drzwi. Siedzieli tam zwróceni twarzami do siebie Chewbacca i Khabarakh. Wyglądało to tak, jakby w milczeniu mocowali się na ręce. Na widok Leii Wookie przerwał na chwilę szamotaninę z Noghrim i spojrzał pytająco w jej kierunku. Księżniczka skinieniem głowy zapewniła go, że czuje się dobrze; starała się jednocześnie wyczytać z jego nastawienia, co właściwie razem z Khabarakhiem tu robią. Udało jej się jedynie wyczuć, że Chewie nie zamierza powyrywać Noghriemu rąk. To już było coś. - Lady Vader - odezwał się chropawy głos. Odwróciwszy się, Leia zobaczyła zbliżającą się do niej matrah. - Witam panią. Czy dobrze się pani spało? - Tak, dziękuję - odparła księżniczka. - Jesteście wobec nas bardzo gościnni. - Zerknęła na Threepia, zastanawiając się, czy powinna go przywołać w charakterze tłumacza. Matrah inaczej odczytała jej intencje. - Dzieci mają właśnie lekcję historii - stwierdziła. - Pani automat sam się zgłosił, aby im opowiedzieć, jak zginął nasz pan, Darth Vader. “Opowieść o ostatecznym, pełnym poświęcenia buncie Vadera przeciwko Imperatorowi, kiedy to życie Luke'a wisiało na włosku”. - Tak - szepnęła Leia. - To doprowadziło go do śmierci, ale zdołał się w końcu wyzwolić z sieci, którą omotał go Imperator. Przez dłuższą chwilę matrah milczała. - Proszę pójść ze mną, lady Vader - odezwała się w końcu. Odwróciła się i ruszyła wzdłuż ściany. Leia podążyła za nią. Dopiero teraz zauważyła, że wewnętrzne ściany dukhy pokryto rzeźbionymi inskrypcjami. Czyżby zapisano w ten sposób historię klanu? - Mój trzeci syn ma jeszcze jeden powód, by darzyć szacunkiem pani Wookiego - oznajmiła matrah, wskazując ręką Chewbaccę i Khabarakha. - Nasz pan, wielki admirał, przybył tu ostatniej nocy w poszukiwaniu dowodu na to, że mój trzeci syn okłamał go w kwestii awarii swego statku. Pani Wookie sprawił, że takiego dowodu nie znalazł. - Tak, Chewie mówił mi w nocy, że wymyślił jakąś sztuczkę - skinęła głową Leia. - Nie znam się na budowie statków kosmicznych tak jak on, ale wiem, że nie jest łatwo wymyślić uszkodzenie, które wyjaśniałoby takie dwie nieprawidłowości w działaniu przyrządów. To rzeczywiście szczęście dla nas wszystkich, że pomyślał, by to zrobić, i umiał tego dokonać. - Wookie nie jest członkiem pani rodziny ani klanu - zauważyła stara Noghri - ale ufa mu pani tak, jak przyjacielowi? - W dzieciństwie nie znałam mojego prawdziwego ojca, lorda Vadera - zaczęła księżniczka, biorąc głęboki oddech. - Zawieziono mnie na Alderaan, gdzie wicekról wychowywał mnie jak rodzoną córkę