Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Niesamowite - odparła. - W takim razie sam zgadnę: Grace*. Kobieta zamilkła na chwilę. Kiedy znów się odezwała, w jej głosie słychać było zniecierpliwienie. - Tak, słyszałam, że umiesz manipulować ludźmi za pomocą słów. Tego właśnie od ciebie oczekuję. Mów. I to dużo. -O? - O Prescotcie. - Skąd wiedzieliście, że przyjedziemy? - Naucz go nie zmieniać tematu, Edgar. Oślepiony światłem latarki Cavanaugh nie widział, gdzie spadnie cios. Spodziewał się kolejnego uderzenia w brzuch i napiął mięśnie, ale dostał w twarz. Upadł na podłogę. Oszołomiony splunął krwią. Znów wściekłość pomogła mu pokonać strach. - Myśleliśmy, że Prescott nie żyje, ale nie znaleźliśmy jego ciała w górach - powiedziała Grace. Ukarałaś mnie, ale to ja wygrałem. Odpowiadasz na moje pytanie. - Postanowiliśmy więc wziąć pod lupę naszych rywali - powiedzia ła. - Wciąż go szukali i byli bardzo ciekawi, kto jeszcze się nim interesu je. Wczoraj widzieliśmy, jak porwali agenta FBI. Potem czterech, łącznie z tym zabitym, zaczaiło się na wzgórzu nieopodal. Najwyraźniej na ko goś czekali. Mieliśmy nadzieję, że to będzie Prescott, chociaż nie miał powodu, żeby tu wracać. Potem dwóch zniknęło. Kiedy pozostali dwaj zaczęli się zbierać dziś po południu, przesłuchaliśmy ich i dowiedzieli śmy się o tobie. Postanowiliśmy zaczekać, aż się zjawisz. - Dlaczego zabiliście Kline'a? - Tak się nazywał? - Grace wzruszyła ramionami. - Gdyby coś wie dział, nie zależałoby mu tak na tobie. Nie był nam potrzebny. - Ale mnie potrzebujesz, więc mnie nie zabijesz - stwierdził Cava- naugh. - Jesteś ciekaw, jak cię zmusimy do mówienia? Może Edgar poroz mawia z twoją przyjaciółką? To by cię chyba przekonało. Groźba zadziałała jak cios. Wciąż oszołomiony uderzeniem starał się szybko myśleć. Chciał odciągnąć uwagę Grace do Jamie. - Mój zespół i ja powiedzieliśmy Prescottowi, jak zniknąć. Zabił wszystkich oprócz mnie - skłamał. Celowo nie wspomniał o tym, jak * Grace (ang.) - łaska, gracja (przyp. tłum.). 180 zginęli Chad i Trący. Nie chciał zdradzić, że nienawidzi jej prawie tak jak Prescotta. - Ryzykowałem życie dla tego sukinsyna. Zabił ludzi, którzy obiecali go chronić. Moich przyjaciół. Próbował zabić mnie... Chcę go dopaść tak samo jak wy. - Więc powiedz, gdzie go znaleźć. Cavanaugh podniósł rękę, próbując osłonić oczy przed światłem latarek. Z ust kapała mu krew. - Myślisz, że gdybym wiedział, gdzie go znaleźć, przyjeżdżałbym tutaj? - Sam powiedziałeś, że pokazaliście Prescottowi, jak zniknąć! -Głos odbijał się echem od ścian. - Ale nie poznaliśmy jego nowej tożsamości. - Spuchnięte usta utrud niały Cavanaughowi mówienie. - Zorganizowaliśmy mu spotkanie z ko bietą, która miała mu dostarczyć nowe dokumenty. Prescott dotarł do niej przede mną, zabrał papiery i ją zabił. Nie ma sposobu, żeby się dowie dzieć, jakie nazwisko i historię dla niego przygotowała. - Gdzie Prescott chciał zamieszkać? -Nie mam pojęcia. Nie zdążyliśmy tego ustalić. - Edgar - powiedziała Grace. Tym razem jęk bólu wywołał kopniak w bok. Próbując wytracić energię ciosu, Cavanaugh przeturlał się po podłodze, ale niedaleko. Zatrzymał się w narożniku. Kiedy ucichło echo wstrząsu, usłyszał urywany oddech Jamie. - Kazaliśmy mu wybrać miejsce, w którym nigdy nie był, gdzie nikt by się go nie spodziewał, miejsce, o którym nigdy nikomu nie wspo minał. - Nie starasz się - stwierdziła Grace. - Dlaczego mam pozwolić ci żyć, skoro nie możesz mi pomóc? - Ja go rozumiem. - Ty go rozumiesz. - Zakpiła. - Pracował dla nas przez dziesięć lat i nikt go tu nie rozumiał. - No tak, wiedzieliście tylko, że ma paranoję - powiedział Cava- naugh. -1 że jest arogancki. - To nic nowego. Zdaje się, że Edgar będzie musiał porozmawiać z twoją przyjaciółką. Może wtedy rozwiąże ci się język. Cavanaugh usłyszał, że Jamie wstrzymała oddech. - Grace, to najważniejsze, co musisz o nim wiedzieć... - Przestań nazywać mnie Grace! Jeżeli próbujesz udawać, że maja czysz, to ci się... - Prescott uważa, że jest sprytniejszy od wszystkich. 181 L -1 co z tego? - Założę się, że uważa, że lepiej niż ja wie, jak zniknąć. Założę się, że myśli, że może łamać zasady i ujdzie mu to na sucho. Pomysł, na który raptem wpadł Cavanaugh, przestał być tylko grana zwłokę. - Konkrety, proszę. Cavanaugh zmrużył oczy, oślepiony światłem latarek, i spojrzał tam, skąd dobiegał głos Grace. -Pytaliśmy Prescotta, czy jest jakieś miejsce, gdzie chciałby rozpocząć nowe życie. Powiedział, że nie, a myśmy to pochwalili... - Cava-naugh otarł krew z ust. - ...bo ludzie, którzy marzą o jakimś miejscu, często mimochodem o nim wspominają. - Odetchnął, krzywiąc się z bólu. - Ktoś kiedyś może przypomnieć sobie taką wzmiankę i powiedzieć o tym niewłaściwym ludziom. Czuł, jak przenika go chłód betonu. - Próbowałem sobie przypomnieć, czy Prescott wspominał o czymś takim. -1 wspominał? - Lubił wino. - To o niczym nie świadczy. - Lubił dobrą kuchnię. Znał się na tym. - Cavanaugh przypomniał sobie, jak Prescott chwalił bef Strogonow Chada, i poczuł narastającą wściekłość. Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie atak ludzi Gra ce i pożar wywołany przez Prescotta. Nienawidził Grace, ale starał się z tym nie zdradzić. Skoncentrował się na bólu, jaki zadał mu Edgar. - Powiedział, że jedyny sport, jaki lubi, to golf. - Więc pojechał do Napa Valley albo do nowojorskiego okręgu wi niarskiego, albo w okolice Bordeaux, gdzie jada jak smakosz w prze rwach między partyjkami golfa. - To są te twoje rewelacje? - spytała Grace. - Jeśli zaraz nie przejdziesz do konkretów, Edgar zabawi się z twoją przyjaciółką. A ja podroczę się z tobą. - Daj mi skończyć.-Cavanaugh mówił z coraz większym trudem. - Kiedy spotkałem się z nim w magazynie, miał na półce kilka książek i kaset wideo. Niewiele. Ale siedział tam przez trzy tygodnie. Na logikę to, co zabrał ze sobą, musiało mieć dla niego znaczenie. Musiało sprawić, że się nie będzie nudził przez tak długi czas. - Cavanaugh przerwał w na dziei, że ryba połknie haczyk. - Albo zaspokajać jego fantazje