Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
I tu na scenę wkracza Gil. Dlatego wszystko musi być załatwione... we właściwy sposób. — Czy nasza obecność podczas spotkania nie utrudni negocjacji? — spytała Annie. Wiedziała, że w świecie interesu japońskie kobiety spełniają nieznaczną rolę. Nazywa się je kwiatami firmy i oczekuje, by po wyjściu za mąż lub ukończeniu trzydziestu lat zrezygnowały z pracy. — Oczywiście, że nie będziecie obecne podczas rozmów. Nie ma mowy. Wszyscy spotkamy się z Tanaką podczas kolacji, a raczej bankietu, gdzie on będzie naszym gospodarzem, a następnego dnia ja i mój człowiek w Kioto odbędziemy z nim rozmowę. — Veto! — powiedziała Elise. — Że co proszę...? — wtrącił Bob. — Nie po to wybrałyśmy się w taką podróż, żeby poprzestać na roli ozdoby bankietu — stwierdziła Elise. — W gruncie rzeczy to myśmy wykryły spisek Gila. 310 — Nie jedziecie tylko dla dekoracji, ale wasza obecność może nie przynieść pozytywnych efektów dla... — Bo jesteśmy kobietami? Śmieszne, wujku Bobie. Przecież to dwu dziesty wiek. — Ale nie w Kioto — westchnął Bob Bloogee. Kiedy dotarli na międzynarodowe lotnisko w Osace, Annie była wyczerpana emocjami i tak długim lotem, choć spędzonym przecież w komfortowych warunkach prywatnego samolotu. Z wdzięcznością przyjęła pomoc pana Wanabe — „mojego człowieka w Kioto", jak o nim mówił wujek Bob, który błyskawicznie przeprowadził ich przez odprawę celną i powiódł do czekającego rolls-royce'a. Podróż do Kioto okazała się długa i nużąca. „Tawaraya Ryokan", tradycyjna oberża, natomiast mile ich zaskoczyła. Pani Sato, właścicielka, czekała na nich przy bramie; najpierw powitała niskim ukłonem pana Wanabe, później skłoniła się przed pozostałymi. Jak im wyjaśnił, oberża już od jedenastu pokoleń należała do tej rodziny. Znajdowało się tu zaledwie dziewiętnaście pokoi, wszystkie wspaniałe i niesłychanie drogie. Prześliczny pokój Annie wysłany był tatami, a przeszklona ściana otwierała widok na drewnianą werandę wyłożoną poduszkami. W pokoju znajdowało się niewiele mebli: piękna stara komoda, niski stolik z laki, pozłacany parawan z namalowanymi irysami. Pustkę jeszcze bardziej pod- kreślały stojąca w niszy, zwanej tokonomą, piękna waza wypełniona gałązkami kwitnącej pigwy i fantastycznie zielony ogród, w którym migotały światełka zapalone w omszałych, kamiennych latarniach. Całe otoczenie promieniowało niezwykłym spokojem. Zachwyt Annie przerwało pukanie do drzwi. — O, tobie też ktoś ukradł łóżko! — zawołała Brenda wchodząc do pokoju. — Brendo, tu nie ma łóżek. Pokojówki rozłożą później na podłodze futony. — Wiem o tym. Kobieto, nie myśl, że ze mnie aż taka zupełna ignorantka. Patrz, dali mi w prezencie kimono — wskazała na swoje bawełniane okrycie. — Nie, kimono to strój bardziej oficjalny, to jest bawełniana yukata. Zakładasz ją idąc do kąpieli. Chcesz? — zaproponowała Annie owijając się w swoją. — Co? Razem brać kąpiel? — Tutaj to normalne. — Wybij sobie z głowy! — roześmiała się Brenda. — Uważasz mnie za zboczoną? 311 Kolacja, którą im podano w oberży, była wspaniała. Nawet Brendzie smakowała, choć ryż bez dodatków podany na końcu nie zrobił na niej wrażenia. Po jedzeniu Bob, Elise i Brenda marzyli wyłącznie o łóżkach, a raczej ofutonach, co podkreśliła Brenda. Annie, choć bardzo zmęczona, była zbyt podekscytowana, żeby zasnąć. — Czy myślisz, że tu jest na tyle bezpiecznie, żebym mogła zaryzykować mały spacer? — Zupełnie spokojnie — zapewnił ją Bob. — Na ulicach nie zdarzają się napady, a ponieważ Kioto przypomina Nowy Jork, bo ulice krzyżują się pod kątem prostym, więc się chyba nie zgubisz. Początkowo Annie szła z pewnym wahaniem. Ale ciepła noc, światło księżyca i nieznane widoki ośmieliły ją. Obok świątyni buddyjskiej stał przybytek religii sinto, a przy obu pawilony do picia herbaty i bary. Domy prywatne kryły się za drewnianymi parkanami. Na ulicach lśniły mokre brukowce. Wszystko wyglądało egzotycznie, bardzo azjatycko, a mimo to czuła się tu jak w domu. Dotarła aż na most spinający brzegi rzeki Kamo, po drugiej stronie zaczynała się dzielnica Pontocko, królestwo sławnej gejszy. Annie zatrzymała się na moście i patrzyła na odbijające się w wodzie oświetlone okna i latarnie. Dlaczego wcześniej tu nie przyjechałam? — zapytała samą siebie. — Przecież Japonia zawsze mnie fascynowała. Czemu tak długo zwlekałam? I dlaczego zostaję tak krótko? Wtem doznała olśnienia. Powinnam tu zostać. Tu, gdzie panował porządek, piękno i pokój. Buddyzm, drzewa bonsai i kimona. Tutaj czuję, że jestem na właściwym miejscu. Muszę powrócić do Japonii
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Uderzenie komety w Ziemię wywołuje różne skutki uboczne, między innymi może w wielkim stopniu naruszyć równowagę klimatyczną; naruszenie równowagi wywołuje...
- Trudno to pojąć: cóż może być bardziej przydatnego w życiu od chwytnych kończyn, także w walce, także na polowaniu? A tymczasem coraz mniejsze łapki przednie tyranozaura...
- Jeżeli zaś górę weźmie rząd „frontu ludowego", nie może ulegać wątpliwości, iż w Hiszpanii dokonany będzie przewrót komunistyczny i że powstanie Hiszpańska Republika Rad,...
- Może się spełnią moje życzenia, Czytelnikom tego samego, Do Siego Roku — tymczasem żegnam, werbel, bębny, do widzenia! Pański Lord Paradox — do wiadomości: WP Rok...
- Czymże zatem jest poznanie naukowe, jeżeli nie jest i być nie musi spełnianiem warunków scjentystycznego modelu badania naukowego? Nie może też być modelem badań brak...
- Tarrant Perm wiedział jednak, że Borsk Fey’lya opuścił Coruscant, wychodząc z założenia, że stolica Nowej Republiki może być kolejnym celem ataku wojsk Lorda Vadera,...
- Siostra Morrisa Steina, Fania, bogata chuda brunetka w wieku może trzydziestu pięciu lat, która była zagorzałą pacyfistką, dała mu do przeczytania Tołstoja i Kropotkina...
- W zakres subiektywnej oceny jakości życia może wchodzić percepcja możliwości kontaktu z otoczeniem i korzystania z niego, ocena szans rozwoju osobistego, poczucie własnej...
- Skrajny genetyzm, jaki ujawnia Tynecki omawiając na marginesie swych wywodów twórczość Micińskiego, może raczej zaszkodzić pisarzowi, to znaczy przenieść jego dzieło ze...
- Marek, który już tego nie robił, zaproponował radzie gminnej, aby tę kwotę przeznaczyła na inny cel, oświadczając, że jeżeli ksiądz chce mieć dzwonnika, może go sobie...